Partie polityczne to naturalna forma organizacji władców aktualnych czy potencjalnych, rady czy samorządy to naturalna forma organizacji mas.
Leszek Nowak

Jesteś na archiwalnej wersji strony internetowej - przejdź na aktualną wersję rozbrat.org

Początki radykalnego zawodowego ruchu kobiecego w Wielkopolsce (1)

Jarosław Urbański
jar_cegielski-1Pierwsza część artykułu zamieszczonego w 8 numerze "Przeglądu Anarchistycznego".

Zobacz drugą część artykułu.
O przedwojennej historii Poznania:

1. Wstęp

Wielkopolski ruch związkowy czeka jeszcze na rzeczową i pogłębioną analizę historyczną i przede wszystkim socjologiczną. Dotychczasowe prace badawcze nie w pełni opisały fenomen jego powstania i znaczenia. Historiografia PRL-owska, która poświęcała zagadnieniom ruchu związkowego więcej miejsca niż inne (istniejące zarówno przed nią, jak i po niej), z drugiej strony traktowała temat jako drugoplanowy, narzucając jednocześnie pewnego typu interpretacje. Na pierwszym miejscu stawiono historię robotniczych organizacji politycznych, a zwłaszcza partii marksistowskich i komunistycznych, zgodnie z leninowskim przekonaniem o prymacie walki i świadomości politycznej nad związkową (1). Pewnego typu przekłamania czy tendencyjne akcentowanie niektórych wątków w historii ruchu związkowego i robotniczego, nie doczekały się do dziś sprostowania, bowiem kwestie te przestały być dla badaczy interesujące i nikt już o nie kopii nie kruszy. W ten sposób, w społeczną niepamięć spycha się m.in. dzieje narodowych organizacji związkowych, które miały istotne znaczenie historyczne. Równolegle zapomnieniu ulegają wszelkie socjalne i rewolucyjne aspekty związane z np. Powstaniem Wielkopolskim, dwudziestoleciem międzywojennym, czy Czerwcem 1956 roku. Na naszych oczach dokonuję się kolejnej politycznej reinterpretacji poszczególnych wydarzeń, a z kart historii usuwa się wszystko to, co kojarzy się z obowiązującym w czasach PRL-u dyskursem.

W tych okolicznościach historyczna rola kobiet i zawodowego ruchu kobiecego została w dotychczasowej historiografii (także PRL-owskiej) prawie zupełnie niezauważona. Opracowania dwóch czołowych poznańskich historyków Antoniego Czubińskiego i Edmunda Makowskiego, zajmujących się historią wielkopolskiego ruchu robotniczego (2), w zasadzie pomijały znaczenie dla niego kobiet i organizacji kobiecych, poza kilkoma ikonami w rodzaju Róży Luksemburg. Podobnie na próżno szukać śladów działań aktywistek związkowych np. w generalnie ważnym opracowaniu autorstwa Tadeusza Filipiaka: Dzieje związków zawodowych w Wielkopolsce do roku 1919... (3) Sytuacji nie zmieniło opracowanie Adama Próchnika dotyczące kobiet w ruchu socjalistycznym (4), czy kilka współczesnych pozycji powstałych z inspiracji i pod redakcją Anny Żarnowskiej(5). Jeżeli chodzi o ruch kobiecy to zabór pruski miał tu zdecydowanie mniej szczęścia co do ilości i zakresu prac badawczych, w porównaniu do innych regionów, zwłaszcza Królestwa Polskiego. W efekcie tego ugruntowała się opinia o słabości emancypacyjnego poznańskiego ruchu kobiecego i jego jedynie narodowym i religijnym charakterze – opinia, jak zobaczymy, błędna.

Wzrost znaczenia kobiet na wielkopolskim rynku pracy w pierwszych dwóch dekadach XX wieku skutkował uaktywnieniem się ich nie tylko na polu walki socjalnej i zawodowej, ale także politycznej i o równouprawnienie. Zatem część kobiecych organizacji zawodowych, stało się jednocześnie rozsadnikiem treści feministycznych. We wczesnym wielkopolskim kobiecym ruchu zawodowym nie zabrakło, jak zobaczymy, idei i koncepcji naprawdę ciekawych i radykalnych, pomimo prób zmonopolizowania go podejmowanych przez kler katolicki, nieprzychylności zachowawczej prasy i maskulinizacji socjaldemokratycznych organizacji związkowych i partyjnych. Niniejsze opracowanie nie ma charakteru kompleksowego. Temat, których chciałem przedstawić, pojawił się podczas moich badań nad walkami pracowniczymi w zakładach Cegielskiego. Wydal mi się na tyle interesujący i wyjątkowy, że postanowiłem go częściowo opracować. Wymaga on jednak dalszych systematycznych dociekań.

Celem przybliżenia kwestii zawodowego ruchu kobiecego w Wielkopolsce nie mogłem odwołać się do literatury historycznej, ponieważ jej w zasadzie nie ma. Przedstawiając temat zmuszony byłem w wielu przypadku sięgnąć do źródeł, przede wszystkim do prasy codziennej z lata 1904-1909: „Dziennika Poznańskiego”, „Kuriera Poznańskiego”, a także do tygodnika „Głos Wielkopolanek” i „Praca”. Pomocne były także opracowania i broszury z okresu międzywojennego, przede wszystkim książka Anieli Koehlerównej Zofia Tułodziecka – pionierka ruchu zawodowego w Wielkopolsce z 1933 roku, Zygmunta Zalewskiego Z dziejów walki o handel polski. Stuletnia praca Towarzystwa Młodzieży Kupieckiej w Poznaniu: 1821-1921 z roku 1921, czy Jednodniówka jubileuszowa Związku Kobiet Pracujących: 1906-1931 z roku 1931. Jeżeli chodzi o opracowania statystyczne, to dysponujemy tu znakomitymi badaniami historycznymi Czesława Łuczaka, Witolda Szulca i Stefana Kowala (m.in. Robotnicy Wielkopolscy w XIX i XX wieku. Warunki pracy i życia z 1988 roku), ale pomocne okazało się zajrzenie także do publikacji wydanych na początku wieku, jak praca Franciszka Hitze Kwestya robotnicza i dążności do jej rozwiązania wydana w języku polskim w 1909 roku i zawierająca dodatek Kwestya robotnicza w świetle statystyki prezentujący jeszcze wprawdzie niedoskonałe metodologiczne, ale dość dokładne niemieckie badania statystyczne oparte przede wszystkim na spisach powszechnych.

W wielu miejscach przy cytowaniu zachowuję oryginalną pisownię zastosowaną w materiałach źródłowych. Dla zachowania natomiast zwartości narracji, stosuję liczne przypisy z dodatkowymi wyjaśnieniami.

2. Sytuacja kobiet pracujących na początku XX wieku

Na początku XX wieku Wielkopolska, w stosunku do innych ziem polskich, charakteryzowała się dość dużym odsetkiem najemnej siły roboczej, ustępując pod tym względem jedynie Śląskowi. Jednak tutejszy proletariat znajdował zatrudnienie przede wszystkim w rolnictwie. Znaczna część mieszkańców i mieszkanek wsi nie posiadała ziemi. Najmowali się nie tylko do prac polowych czy w hodowli, ale także w licznych wówczas, większych i mniejszych, zakładach związanych z produkcją rolną i leśną: cukrownie, słodownie, browary, gorzelnie, tartaki itd. Typowa produkcja przemysłowa w Wielkopolsce w zasadzie się nie rozwinęła, nie licząc przedsiębiorstw stanowiących niezbędne uzupełnienie produkcji rolnej, jak np. jedne z największych ówczesnych fabryk: Cegielskiego, produkująca urządzenia i maszyny rolnicze, czy fabryka nawozów sztucznych Milcha. W związku z powyższym w regionie brak było dużych skupisk robotniczych. Robotnicy rolni, wśród których duży odsetek stanowiły kobiety (ok. 40-55%), w przeciwieństwie do zatrudnionych w przemyśle, do 1918 roku nie posiadali prawa do zrzeszania się w organizacje związkowe i prowadzenia akcji strajkowej. Wszelkiego typu opór był także utrudniony przez duże rozproszenie i silne ich uzależnienie od folwarku i parafii, będące reliktem stosunków pańszczyźnianych.

Ilość osób żyjących z najmniej pracy w rolnictwie określa się w Wielkopolsce (1907 r.) na ok. 225 tys., z ponad pół miliona utrzymujących się dzięki rolnictwu (w tym z własnych gospodarstw rolnych). Trzeba jednak zaznaczyć, że prawdopodobnie większa rzesza osób zamieszkujących wieś zmuszona była, przynajmniej okresowo, do podejmowania pracy najemnej. Gospodarstwa o małych areałach, często nie mogły zagwarantować utrzymania chłopskim rodzinom. Pracę najemną traktowano jednak jako ostateczność, coś co deprecjonowało pozycję społeczną rodzin włościańskich. Dodatkowo wśród robotników i robotnic rolnych jedynie 17,8% stanowiły osoby wykwalifikowane, co w porównaniu z innymi sektorami rynku pracy, stanowiło jeden z najniższych wskaźników i skutecznie ograniczało możliwości i swobodę zatrudnienia. (6)

Historycy są raczej zgodni, że warunki pracy na wsi były szczególnie trudne, a wynagrodzenia niskie. Zatrudnionych w rolnictwie z reguły nie obejmowały np. wczesne ustawowe regulacje czasu pracy, a w momencie ich wprowadzenia na ziemiach polskich po odzyskaniu suwerenności w 1918 r., pracownice i pracownicy rolni musieli pracować dłużej niż przemysłowi. Do I wojny światowej czas pracy w rolnictwie często wynosił nawet 14 godzin na dobę, potem został on określony maksymalnie na 9 godz. (przy 8 godz. w przemyśle). Oczywiście w szczególnej trudnej sytuacji były kobiety wiejskie, które do prac w folwarkach zmuszała sytuacja materialna, stosunki patriarchalne w rodzinie oraz prawo nakazujące im np. podjęcie zatrudnienia w okresie letnich pracy polowych czy przy dojeniu krów. Według niektórych autorek, przepisy pruskie z 1810 roku (7) były w tym względzie szczególnie dla kobiet rygorystyczne. (8) Według badań z 1909 roku roczny przychód z obowiązkowej pracy najemnej kobiet był bardzo niski i wahał się pomiędzy 12 a 160 markami rocznie. W innych przypadkach nie przekraczał on 285 marek rocznie, licząc razem świadczenia pieniężne i w naturze. (9) Oprócz tego kobiety wiejskie musiały wykonywać szereg obowiązków w obejściu, związanych zarówno z funkcjami domowymi, jak też z utrzymaniem inwentarza czy pracami na własnym polu lub w ogrodzie.

W przemyśle wielkopolskim na początku XX wieku kobiety stanowiły ok. 20% wszystkich zatrudnionych, a ich udział sukcesywnie wzrastał. Chociaż pracę w przemyśle na początku XX wieku postrzega się w wielu aspektach za lżejszą niż w rolnictwie, warunki w wielu przypadkach były ciężkie, skutkujące np. częstymi wypadkami śmiertelnymi. Widać to analizując sytuację w fabryce chemicznej Milcha, ulokowanej wówczas na poznańskich Jeżycach i zatrudniającej ok. 500 osób. Część załogi zakładu Milcha stanowiły kobiety. W marcu 1907 roku wybuch w niej strajk, z powodu, jak pisała ówczesna prasa, że „płaca jest niska a praca uciążliwa i wprost zabójcza”. Związek zawodowy (10) skarżył się przede wszystkim na trujące wyziewy: „Przy parowaniu rogów i kopyt zostało trzech robotników tem śmierdzącym powietrzem odurzonych tak gwałtownie, a jeden z nich na miejscy padł trupem, a dwóch przez dwa tygodnie było ciężko chorych i stali się niezdolni do pracy na zawsze”. W fabryce nie było także „odpowiedniego miejsca do schowania odzieży...”, ani do spożywania posiłków (zatrudnionym należały się ustawowo przewidziane przerwy na ten cel). Kobiety miały przebieralnie w małej jadalni, gdzie przesiadywali mężczyźni. (11) Pracownicy wykwalifikowani zarabiali u Milcha ok. 4,30 marek dziennie, niewykwalifikowani 2,50 marek, a kobiety jedynie 1,30 (390 marek rocznie). (12)

Lepsze warunki pracy i płacy miały panować w zakładach Cegielskiego, gdzie zarobki przed I wojną światową wahały się od 2,8 do 5,0 marek dziennie, przy czasie pracy krótszym o pół godziny niż w fabryce Milcha. Z powodu inflacji w czasie wojny uległy one znacznemu wzrostowi; dla robotników wykwalifikowanych zarobki wahały się od 5,6 do 13,90 marek tygodniowo, dla robotników niewykwalifikowanych, którzy w przemyśle metalowy stanowi mniejszość, od 4,3 do 5,5 marek; dla kobiet od 3,5 do 4,5 (ok. 1200 marek rocznie). (13) Wszystko wskazuje na to, że kobiety były w zakładach Cegielskiego na produkcji zatrudnione jeszcze przed 1914 rokiem (nie natrafiłem na informacje dotyczące ich zarobków), choć prawdopodobne jest, że dopiero wojna i związany z nią brak i rosnący koszt siły roboczej, zmusiły zarząd Cegielskiego do szerszego przyjmowania kobiet, np. do pracy na tzw. „gwinciarkach”.

Zakłady Milcha i Cegielskiego to dwie największe fabryki w poznańskim, głównie zatrudniające jednak mężczyzn. Przedsiębiorstw przemysłowych, gdzie kobiety stanowiłyby większość, nie było wówczas dużo i z reguły zatrudniały znacznie mniej osób. Przykładem jest Goplana, produkująca wyroby czekoladowe, założona w 1912 roku i zatrudniająca wówczas głównie żeńską, ale niewielką, liczącą ok. 30 osób załogę. (14) Więcej wiadomo natomiast na temat pracy w przemyśle odzieżowym. Znaczoną część produkcji wykonywały tu kobiety na zasadach nakładczych. Ich dochody w 1899 roku kształtowały się różnie: najlepiej zarabiające szwaczki osiągały rocznie dochód o 240 do 360 marek rocznie, hafciarki jedynie 168 marek. Opisując ich sytuację, jedna z działaczek utyskiwała w 1907 roku nad losem kobiet szyjących bieliznę „dla składów kupieckich za nader niskiem wynagrodzeniem”. „Od wczesnego rana do nocy a często i późno w nocy – opisywała warunki pracy – warczą w ciasnych zaułkach miasta maszyny do szycia, przy których siedzą prawdziwe obrazy nędzy ludzkiej, matki które, wyczerpując resztę sił swoich, starają się o kawałek chleba dla dzieci, a nieraz i żony, które utrzymywać muszą męża pijaka” (15).

Warunki pracy w sfeminizowanych zakładach i branżach przemysłowych nie zostały jak dotąd należycie zbadane. Nie wiele więcej można też powiedzieć o sytuacji kobiet pracujących na początku XX wieku w handlu i usługach. W Wielkopolsce stosunkowo spory odsetek w handlu stanowili pracownicy najemni, ale i tak mniej niż 1/2 wszystkich utrzymujących z pracy w tym sektorze gospodarki. Większość np. sklepów obsługiwana była przez właściciela i ewentualnie członków jego rodziny. Z danych statystycznych wynika, że w omawianym okresie w Wielkopolsce w handlu i transporcie świadczyło pracę najemną ok. 30 tys. osób. Sporą część stanowiły tu kobiety, pełniące najczęściej funkcje pomocnicze i porządkowe. Tak w Wielkopolsce jak i w całych Niemczech ten sektor rynku pracy feminizował się szczególnie gwałtownie.

Również i w tym przypadku historycy dopatrują się szczególnie trudnych warunków pracy: „Pracownicy handlowi – pisał jeden z nich – a przede wszystkim pracownicy zakładów handlowych, należeli do najbardziej upośledzonych najemników. Nie potrafili oni – tak jak robotnicy przemysłowi – wywalczyć dla siebie nawet podstawowych praw ochronnych i w rezultacie byli zdani całkowicie na łaskę pracodawców” (16). Dlatego uznał on sytuację zatrudnionych w tej branży za cięższą niż w przemyśle. Średnie wynagrodzenie osób pracujących w sklepach miało wynosić w 1908 roku w północno-wschodnich prowincjach Niemiec (uwzględniając Wielkopolskę) ok. 1648 marek rocznie, a zatem teoretycznie więcej niż większość, nawet najlepiej zarabiających, pracowników u Milcha czy Cegielskiego. (17) Warto dodać, iż najwyższe zarobki w obu fabrykach były zarezerwowane dla niemieckich robotników, lepiej wykwalifikowanych i pełniących często funkcje nadzorcze względem pracowników i pracownic polskich. Generalnie średnie zarobki w poznańskim były znacząco niższe niż w innych częściach wschodnich Niemiec, np. w bydgoskim. (18)  Uwzględniając ten fakt, należy domniemać, iż średnie pensje w handlu były w Poznaniu mniejsze o przynajmniej 25-30%, a nawet o połowę. Dochody kobiet w Poznaniu z pewnością nie przekraczały tu średnich płac pracownic opłacanych dniówkowo, czyli w sumie ok. 500-550 marek rocznie (dniówkowe płace mężczyzn szacowano na 850 marek)(19), przy często 12-14 godzinnym dniu pracy przez 7 dni w tygodniu. „Wolne niedziele” były jednym z najważniejszych postulatów związków zawodowych handlu w tym okresie. (20)

Wreszcie jedną z najgorzej opłacanych, przy czym brak tu odpowiednich danych, była żeńska służba domowa. Od początku XX wieku coraz mniejszy odsetek kobiet spośród zawodowo czynnych imała się tego zajęcia. Wolały one pracę w przemyśle lub w handlu. Na fakt ten składało się wiele czynników, z których wysokość wynagrodzenia była jednym z wielu i nie zawsze najważniejszym. Dyspozycyjność, ciągły nadzór pracodawcy, brak życia osobistego, a często niemożliwość założenia rodziny, czyniły tego rodzaju pracę szczególnie mało atrakcyjną. (21)

Podsumowując kwestie dotyczące zarobków, możemy stwierdzić, że kobiety na początku XX wieku, i nie jest to żadne odkrycie, zarabiały zdecydowanie mniej od mężczyzn, nawet wówczas, kiedy były pracownicami (jak szwaczki) wykwalifikowanymi. Można spróbować porównać roczne (w latach 1899-1909) – mając na uwadze, że z biegiem czasu wynagrodzenia, także realne, wzrastały – zarobki kobiet w poszczególnych sektorach rynku pracy. W rolnictwie kobiety nie zarabiały rocznie więcej niż 285 marek, prawdopodobnie często mniej; w przemyśle ok. 390 marek; praca nakładcza dawała np. szwaczkom przychód od 240 do 360 marek; wreszcie w handlu kobiety zarabiały ok. 500-550 marek, ale w przeliczeniu na godziny, praca w sklepach wydaje się mniej atrakcyjna niżby to wynikało z uzyskiwanego dochodu rocznego, dodatkowo wymagała często większych kwalifikacji. We wszystkich sektorach gospodarki mężczyźni zarabiali od 50% do 250% więcej niż kobiety.

Zarobki w Wielkopolsce były zdecydowanie niższe niż w innych częściach Niemiec. Kiedy zatem przyrost naturalny spowodował, że podaż siły roboczej stawała się coraz większa, doszło – od połowy lat ‘70 XIX wieku – do masowej emigracji z Wielkopolski do innych, zwłaszcza zachodnich, części Rzeszy. Zjawisku temu sprzyjał fakt¸ że Niemcy przeżywały równolegle gwałtowną industrializację i proletaryzację. Zatrudnienie w niemieckim przemyśle i górnictwie na przestrzeni lat 1850-1900 wzrosło od 0,6 do 5,7 mln. robotników i robotnic, a ich udział w globalnej sile roboczej wzrósł w tym samym czasie od 4% do aż 22%. (22)

jarek_tab01

Tabela 1. Struktura ludności czynnej zawodowo w Wielkopolsce w roku 1907.
(Dane za: Robotnicy Wielkopolscy w XIX i XX wieku..., 1988, s. 113).

Procesy te dojrzały i towarzyszyły w momencie wkroczenia kobiet na ówczesny wielkopolski rynek pracy. W wyniku emigracji zarobkowej mężczyzn, zaczęło brakować na wschodzie rąk do pracy. Efektem tego popytu był też znaczy wzrost wynagrodzeń. Naciski polskiego i niemieckiego ziemiaństwa na władze w Berlinie, aby zniosły administracyjne bariery i umożliwiły napływ pracowników i pracownic sezonowych z zaboru rosyjskiego i austriackiego, nie przyniosły w dłuższej perspektywie zmiany sytuacji. Wzrost kosztów siły roboczej, przy jednocześnie obserwowanym (przynajmniej od połowy lat ‘70 do końca XIX wieku i w początkowych latach wieku XX) spadku cen na artykuły żywnościowe, spowodowało jednoczesne obniżenie rentowności produkcji rolnej, wiodącej, jak wspomniałem, gałęzi gospodarki w Wielkopolsce.

Zatrudnienie kobiet stało się jednym z sposobów pracodawców nie tylko na wyrównanie niedoboru rąk do pracy, ale także obniżenie kosztów siły roboczej. W całych Niemczech ilość kobiet pracujących w przemyśle wzrosła w latach 1882-1895 o 79% (przy średnim wzroście zatrudnienia o 57,3%), a w latach 1895-1902 o kolejne 29,5%; w handlu i transporcie w latach 1882-1895 zatrudnienie kobiet wzrosło o 178,5% (przy średnim wzroście zatrudnienia o 94,9%). (23) Zmiany te szczególnie gwałtownie przebiegały w Prusach, a wschodnie prowincje Rzeszy, w tym Wielkopolska i Pomorze Zachodnie, gdzie jeszcze dominowała gospodarka oparta o monokulturę agrarna z silnymi reliktami systemu pańszczyźnianego, przeżywały szczególny „wstrząs” o charakterze społecznym i kulturowym.

Z kolei ze strony kobiet wzrosła gotowość podjęcia pracy zarobkowej i nie było to spowodowane jakimiś względami ideologicznymi, ale ekonomicznymi. Trudno sobie wyobrazić, aby marzeniem kobiet była praca u Milcha albo w sklepie przez 12-14 godziny dziennie, także w niedziele – obojętnie jak paskudne byłyby warunki panujące na łonie tradycyjnej rodziny, z których, dzięki pracy zawodowej, chciałaby się ona wyrwać. Ta zwiększona podaż siły roboczej kobiet była spowodowana kwestią, która dziś wydaje nam się marginalna, a na początku XX wieku w opinii wielu działaczek kobiecych, miała całkiem spore znaczenie. Emigracyjny odpływ mężczyzn w wieku produkcyjnym do pracy w przemyśle, oznaczał też, że do tej pory podstawowa w społeczeństwie patriarchalnym droga zapewnienia sobie przez kobiety stabilizacji ekonomicznej, poprzez zamążpójście, okazała się zamknięta. (24) Również wiele mężatek, pod nieobecność męża, musiało wziąć na siebie konieczność pracy zarobkowej, celem utrzymania rodziny. Wyemancypowanie się kobiet na gruncie społeczno-ekonomicznym wiązało się zatem z konkretnymi zmianami w systemie gospodarczym. Kobiety stosunkowo szybko zyskały świadomość tego faktu, jak również konieczności obrony swoich, specyficznych interesów zawodowych i politycznych, w sposób systematyczny i zorganizowany.

Pierwsze typowe organizacje związkowe pojawiły się w Wielkopolsce pod koniec lat ‘60 XIX stulecia. Przez długi okres czasu nie zdołały one, z wielu powodów, zyskać większego poparcia. Składało się na to zakaz stowarzyszania się robotników i robotnic rolnych, brak dużych ośrodków przemysłowych, czy wreszcie różnice narodowościowe przybierające także postać odmiennych interesów socjalnych. Fakt, że pierwsze związki zawodowe, tzw. hirsch-dunckerowskie (liberalne) (25) i socjaldemokratyczne pochodziły z Niemiec, miał tu duże znacznie. Wzbudzały one nieufność polskiego proletariatu, podsycaną przez kler katolicki i ziemiaństwo. Pisząc, że były to organizacje „typowo” zawodowe, miałem na myśli to, że zrzeszały one przede wszystkim pracowników najemnych w przemyśle, a ich celem było, metodami mniej lub bardziej radykalnymi, uzyskanie poprawy warunków socjalnych robotników poprzez ruch rewindykacyjny. W handlu, usługach i rzemiośle organizacje grupujące pracowników poszczególnych zawodów powstawały znacznie wcześniej, a ich korzenie sięgają czasów średniowiecznych. Na przykład w Poznaniu istniało od 1821 r. Towarzystwo Młodzieży Kupieckiej, grupujące pracowników handlowych. Działało ono jednak pod ścisłym protektoratem pracodawców, a kwestie socjalne długo pozostawały na dalszym planie. Początkowo jego głównymi celami było kształcenie zawodowe, działalność kulturalna i samopomocowa czy wreszcie towarzyska. (26)

Mówienie w kontekście pierwszych organizacji związkowych o pracownikach, a nie pracownicach, jest uzasadnione. Udział kobiet w liberalnym, socjaldemokratycznym, a później także narodowym, typowym ruchu zawodowym na terenie Wielkopolski nie był duży i często nie przekraczał 1% ogółu członków. (27) Przyczyn tego stanu rzeczy było kilka. Organizacje te często działały w branżach zatrudniających przede wszystkim mężczyzn. Nie zawsze związki zawodowe dostrzegały wzrost znaczenia kobiet i problematyki kobiecej w ruchu pracowniczym, traktując ich zatrudnienie jako kwestię przejściową. Dużo niższe zarobki kobiet uniemożliwiały opłacanie składek w zadawalającej związki wysokości. Innym problemem była także częsta niechęć mężczyzn wobec faktu podejmowania przez kobiety zatrudnienia. Wielu z nich twierdziło, że przyczyniają się one do obniżania zarobków. Na tym tle wybuchały nawet strajki. Często organizacje typu kupieckiego statutowo wykluczały możliwość przynależności kobiet (28), jednocześnie kwestionując ich przydatność zawodową. Na początku wieku w jednym z ówczesnych poznańskich czasopism („Przegląd Kupiecki”), w artykule pt. Kwestia zatrudnienia kobiet w handlu, autor nazwał kobiety pracujące „przygniatającym ciężarem”. Opinia ta była szczególnie niesprawiedliwa wobec licznych okoliczności zmuszających kobiety do podjęcia pracy zarobkowej. W odpowiedzi na ten głos celnie ripostowała Zofia Tułodziecka, najważniejsza wówczas postać kobiecego ruchu zawodowego w Wielkopolsce. Pisała, że od chwili „kiedy zmieniające się stosunki społeczne wyprowadziły nieświadomą dotąd kobietę z zacisza domowego na rynek pracy, od chwili kiedy kobieta samodzielnie zdobywać zaczęła kawałek chleba, zrównały się jej prawa z mężczyznami – wolno jej wybierać zajęcie, jakie jej się podoba i do jakiego jest uzdolnioną, bez względu na to czy się to komu podoba, lub nie”. (29)

jarek_tab02

Tabela 2. Wielkopolska emigracja zarobkowa w Niemczech. Ilość osób urodzonych w Wielkopolsce i mieszkających w Rzeszy. Do tej liczby trzeba dodać osoby, które wyemigrowały do innych krajów jak Stany Zjednoczone czy Francja (w omawiany okresie prawdopodobnie łącznie ponad 300 tys.). W roku 1900 cała ludność Wielkopolski liczyła 1.887,3 mln. osób. Dane dot. emigracji można też zestawić dla porównania z ilością osób czynnych zawodowo: w roku 1895 – ok. 700 tys., w 1907 roku – ok. 885 tys., (Dane za: Robotnicy wielkopolscy w XIX i XX wieku. Warunki pracy i życia, pod red. Czesława Łuczaka, Poznań 1988, s. 91-92 i 113).


Zakładanie odrębnych zawodowych organizacji kobiecych zostało po części wymuszone przez fakt maskulinizacji ruchu związkowego. Powstanie tego nurtu w ruchu zawodowym okazało się możliwe z powodu pojawienia się rzeszy energicznych i dobrze wykształconych działaczek, rekrutujących się głównie spośród spauperyzowanej szlachty. Spadek rentowności produkcji rolnej w Wielkopolsce, o którym pisałem wcześniej, dotknął przede wszystkim tę część szlachty, która posiadała małe majątki, dzierżawiła grunty, albo najmowała się jako zarządzający posiadłościami ziemskimi. W ten sposób potoczyły się losy m.in. rodziny Zofii Tułodzieckiej. Jej ojciec Antoni Tułodziecki, był dzierżawcą majątku hrabiego Mielżyńskiego. Po jego śmierci wielodzietna rodzina (dziesięcioro dzieci) pozostała faktycznie bez środków do życia, co zmusiło Zofię do podjęcia pracy zarobkowej jako krawcowa w wieku lat 16 (w 1866 r.). Te osoby, które miały większe szczęście zasiliły szeregi pracowników i pracownic umysłowych. Na początku XX wieku – wg niektórych historyków – pojawiła się nawet ich nadmierna podaż. (30)

W takich warunkach kształtowały się zręby zawodowych organizacji kobiecych, które ze szczególną siłą objawiły się w pierwszych latach XX wieku. Doszło także do licznych dysput i sporów na tematy wybiegające poza obręb spraw ekonomicznych, a obejmujące kwestie polityczne, narodowe, emancypacji kobiet, itd.

3. Tendencje w wielkopolskim ruchu kobiecym

Wielkopolski ruch kobiecy na początku XX wieku wydają się charakteryzować dwie odrębne tendencje. Jedna, nakazywała działaczkom zachować spójność ruchu, co czasami przybierało postać próby jego organizacyjnej monopolizacji. Z drugiej strony, ruch był podzielony na wiele, często zwalczających się tendencji społeczno-politycznych. Obok nurtu socjalnego i emancypacyjnego w wielkopolskim ruchu kobiecym, istniał także nurt stricte narodowy, którego animatorkami były przeważnie przedstawicielki elit ziemiańskich. Uważały one, że najważniejszym zadaniem ruchu kobiecego jest obrona szeroko rozumianej polskości i praw polityczno-kulturowych Polaków w zaborze pruskim, w tym także obrona wartości katolickich. Tak „skrojony” zakres programowy ruchu nie mógł zadowolić kobiet pracujących, związanych z poznańskim drobnomieszczaństwem i włościaństwem. Wprawdzie i w tym przypadku eksponowano kwestie narodowe i religijne, ale dostrzegano także wagę problematyki pracy i wszechstronnego rozwoju gospodarczego. Nurt ten przejawiał dążenie do modernizacji regionu i przezwyciężenia – korzystnej dla ziemiaństwa – impasu związanego z monokulturą agrarną. Tak jak ziemiaństwo i jego klientela, tak też przedstawiciele i przedstawicielki drobnej własności starali się wykorzystać hasła narodowe dla obrony swoich specyficznych interesów ekonomicznych. Widać to szczególnie na przykładzie forsowania koncepcji ścisłego podziału narodowościowego w handlu w myśl zasady: „swój do swego”, czyli Polacy kupują w polskich składach, Niemcy w niemieckich, Żydzi w żydowskich. W ten sposób polskie kupiectwo, w zdominowany bądź co bądź przez Polaków regionie, starało się uchronić przez obcą konkurencją, zwłaszcza żydowską. Antysemityzm był jedną z silnych cech tego nurtu, bliskiemu Narodowej Demokracji (endecji).

Kościół katolicki, posiadający znaczne wpływy w środowisku kobiecym, przyczyniał się także do jego zróżnicowania, sam nie będąc monolitem. Z jednej strony stanowił on oparcie dla dążeń narodowych Polaków, choć z drugiej potępił ruchy nacjonalistyczne (za pontyfikatu Piusa IX). W wersji chrześcijańsko-demokratycznej starał się samodzielnie oddziaływać na niższe klasy społeczne, uznając w niektórych wypadkach postulaty egalitarystyczne i zbliżając się do koncepcji socjalistycznych, ale generalnie hierarchia kościelna była niechętna ruchowi socjalistycznemu i wolnościowemu, choć przyjęła także z niezadowoleniem powstanie i wzrost siły narodowego ruchu związkowego (31), pomimo, że odwoływał się on do społecznej nauki kościoła.

Wreszcie istniał nurt reprezentujący pracownice (i pracowników) najemne o charakterze, który odpowiadał specyfice wielkopolskiego proletariatu nie posiadającego w swoim składzie nazbyt dużo osób zatrudnionych w przemyśle. Były w nim obecne tendencje socjalistyczne i wolnościowe; zarówno takie, które podkreślały znaczenie walki narodowo-wyzwoleńczej, jak i te, które ją kwestionowały, kładąc główny nacisk na aspekty walki klasowej. Ten ostatni nurt reprezentowała np. Róża Luksemburg, która jednak nie była, z różnych względów, integralnie związana z wielkopolskim ruchem kobiecym, choć jej osoba i koncepcje w jakimś stopniu odcisnęły na nim swoje piętno. Aktywność agitacyjna Luksemburg na terenie Wielkopolski we wczesnych latach XX stulecia spowodowała, że jej poglądy były znane i powszechnie komentowane, a w organizowanych przez socjaldemokrację wiecach miało uczestniczyć też wiele kobiet. We wrześniu 1901 roku Róża Luksemburg udziela obszernego wywiadu, uchodzącemu wówczas za liberalny, „Kurierowi Poznańskiemu”, krótko po tym jak wydała broszurę W obronie narodowości, w której zaatakowała politykę rządu niemieckiego względem Polaków. (32) Nie przecząc prawdziwości oburzenia i sprzeciwu Luksemburg wobec metod germanizacji, odwołanie się do kwestii narodowych było dla niemieckiej socjaldemokracji, którą reprezentowała, podyktowane przede wszystkim względami taktycznymi i zabiegami o poparcie Polaków w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Generalnie Luksemburg była przeciwna angażowaniu ruchu robotniczego w walkę niepodległościową. „Zamieszanie” wokół wspomnianej broszury, faktycznie pozwoliło na chwilami przyjazne przyjęcie Róży Luksemburg przez część bardziej postępowej poznańskiej opinii publicznej. W przeciwieństwie do Luksemburg inna działaczka socjalistyczna tego okresu, Jadwiga Gulińska, uważała (jak całe PPS z którym była związana) dążenia narodowo-wyzwoleńcze za priorytetowe. Gulińska integralnie była także związana z poznańskim ruchem kobiecym, m.in. działając w stowarzyszeniu Czytelnia dla Kobiet. Nota bene kler katolicki publicznie domagał się wykluczenia jej z organizacji (33), z uwagi na lewicowe powiązania. Ostatecznie w głosowaniu wniosek ten przepadł. (34)

Z Czytelnią... związana była także Zofia Tułodziecka, która jako jedna z pierwszych dostrzegła znacznie organizacji zawodowych w kontekście kwestii kobiecych. Bezwzględnie brało się to z jej osobistych doświadczeń, o których wspominałem. W 1903 roku założyła w Poznaniu Stowarzyszenie Personału Żeńskiego w Handlu i Przemyśle. Jego celem – jak to ujmuje statut – było popieranie kobiet pracujących w zawodzie kupieckim i przemysłowym, poprzez pośrednictwo w bezpłatnym otrzymaniu posad, udzielanie bezpłatnych porad prawnych, kursy, odczyty, wieczornice. Do stowarzyszania mogły należeć kobiety pracujące w: „kantorach, handlowych składach i pracowniach, a więc księgowe, kasjerski, sklepowe, krawcowe itd.” Stowarzyszenie nie starało się prawdopodobnie wkraczać do zakładów pracy typu Milch czy Cegielski czy spełniać rolę typowej organizacji zakładowej. Działano raczej poprzez odpowiednie podniesienie świadomości praw przysługujących pracownicom. Tematy jakie Stowarzyszanie podejmowało podczas szkoleń i odczytów, świadczą o szerszym też spojrzeniu na problematykę: o budżecie kobiety pracującej, o higienie (wówczas temat dość popularny), o nowym prawie rzemieślniczym dla kobiet, czy wreszcie o równouprawnieniu kobiet.(35) Przy Stowarzyszeniu działała także biblioteka i kasa pomocy wzajemnej. W 1907 Tułodziecka dodatkowo zakłada niewielką spółdzielnię pracowniczą: „Pracownia Sukien”, w której pracowały 23 kobiety (8 pracownic i 15 uczennic, które po roku specjalizacji miały prawo przystąpić do spółdzielni). Zysk ogólny spółdzielni był dzielony między zatrudnione osoby. Inicjatywa ta przetrwała kilkanaście lat. (36) Stowarzyszenie Personału Żeńskiego miało swoje filie w typowo robotniczych dzielnicach na Wildzie i Łazarzu, a także w innych miastach zaboru pruskiego: w Toruniu i Brodnicy. Dokładnej liczby członkiń nie udało mi się ustalić, choć spotkałem się z opinią, że była to organizacja mała. Niektóre jednak fakty pośrednio wskazują, że Stowarzyszenie liczyło kilkaset osób, co biorąc pod uwagę jego charakter i czas w jakim powstało, było wbrew pozorom dużo. Potrafiło ono np. zgromadzić na wiecach w Poznaniu po 400 swoich członkiń i sympatyczek, co pozytywnie świadczy o jego wpływach i zdolnościach mobilizacyjnych.

Po ogłoszeniu w 1891 roku przez papieża Leona XIII encykliki Rerum novarum (37), znaczenia nabierają katolickie związki pracownicze. Ich solidarystyczny program współpracy z pracodawcami, powoduje, że w wielu przypadkach powstają one za ich aprobatą. Kościół katolicki dzięki stowarzyszeniom robotniczym zamierzał aktywnie powstrzymać rozszerzające się w ruchu pracowniczy, wpływy innych koncepcji, nie tylko zresztą lewicowych.

Pierwsze katolickie stowarzyszenie kobiet pracujących w przemyśle założono w Poznaniu w 1899 roku (38) Towarzystwo to ograniczało się tylko do pracy religijnej, dążąc – jak opisywały to ówczesne gazety – „do podniesienia i szerzenia religijności i moralności między pracownicami fabrycznymi, które wskutek zdarzających się wybryków poszczególnych jednostek doszły do opinii powszechnie niedobrej”. Pierwsze katolickie organizacje kobiet o charakterze stricte zawodowym powstały w 1906 r. (lub 1905) z inicjatywy ks. St. Adamskiego animatora Towarzystwa Katolickich Robotników Polskich. W 1907 kobiecy ruch związkowy podzielił się na dwie części, jedną stanowiły pracownice fabryczne, a nową organizację, liczącą od pierwszego dnia swego założenia 400 członkiń, założyły pracownice zatrudnione w przemyśle tekstylnym. Ich ilość szybko, bo do końca 1907 roku, wzrosła do ok. 700. W marcu 1907 powstało też towarzystwo kobiet pracujących w handlu i konfekcji w Gnieźnie, które liczyło wówczas 171 członkiń. W sierpniu 1907 postał w Poznaniu związek grupujący służbę (ok. 700 członkiń), a październiku 1907 roku postało towarzystwo pracownic fabrycznych w Kościanie liczące ok. 600 członkiń.

Skonsolidowane zawodowe organizacje katolickie kobiet działały od 30 grudnia 1907 roku pod wspólną nazwą Związku Towarzystw Kobiet Pracujących (a potem Związku Kobiet Pracujących – ZKP) i liczyły razem ok. 3100 osób; w 1909 Towarzystwo skupiało 21 stowarzyszeń z 4792 członkiniami. Postęp ilościowy był więc wyraźny, został jednak zahamowany przed I wojną światową na poziomie ok. 5,5 tys. zrzeszonych członkiń. Po I wojnie światowej ZKP przeżył ponownie rozwój ilościowy osiągając na początku lat ‘20 XX wieku 12 tys. członkiń, ale potem stracił na znaczeniu.

Każda z wchodzących w skład Związku organizacji zachowała autonomię. Składki dzielone były na dwie części, jedna dla Związku, druga pozostawała w gestii lokalnego towarzystwa. Zebrania towarzystw odbywały się raz, dwa raz w miesiącu, wydawano dwutygodnik „Pracownica” (od 1 stycznia 1909 r. pismo zmieniło nazwę na „Gazeta dla Kobiet”), które wszystkie stowarzyszone członkinie otrzymywały bezpłatnie. Towarzystwa posiadały własne biblioteki, zakładano kasy pomocy wzajemnej, zapomogową i pogrzebową. Wreszcie Związek otworzył biuro porad prawnych, a od 1919 roku posiadał także własny Dom Związkowy. (39)

Z jednej strony ZKP stał się miejscem, gdzie starano się bronić praw kobiet pracujących, ale w zasadzie tylko poprzez działania uświadamiające, a nie organizację akcji protestacyjnych czy strajkowych. Fakt, że narodowe i socjalistyczne związki zawodowe nie dość dużą wagę przywiązywały do upowszechniania się wzrostu zatrudnienia kobiet, spowodował, że często zdane one były na pomoc jaką oferowały organizacje przyparafialne. Dlatego w polskich katolickich związkach zawodowych odsetek kobiet był zdecydowanie wyższy niż w pozostałych i kształtował się na poziomie kilkunastu procent (13%). (40) Z drugiej strony kler nie ukrywał, iż poprzez kobiecy ruch związkowy, zamierza bronić „wiary i moralności” chrześcijańskiej, realizując dewizę papieża Piusa IX(41): „dajcie mi święte niewiasty, a nawrócę przez nie cały świat”. Jeden z księży napisał w broszurze wydanej przez ZKP m.in., że kobieta powinna być „silna i zdrowa, mocna w wierze, niezepsuta moralnie. Wtenczas, gdy zabierze głos, czy to na wiecu, czy na zebraniu, czy gdziebądź, i odważnie zawoła: my niewiasty nie pozwolimy wypędzić ducha chrześcijańskiego ze szkoły, my nie chcemy słyszeć o żadnych rozwodach czy ślubach cywilnych, my chcemy Boga, jego praw, jego miłości i sprawiedliwości, w wojsku, urzędach, w życiu gospodarczem i politycznem, precz z sekciarstwem i wszelkim warcholstwem...” (42) Kościół katolicki widział zagrożenie oczywiście przede wszystkim w ruchach socjalistycznych, rewolucyjnych czy radykalnych, uznając je wszystkie ostatecznie za bolszewickie. „Programy bolszewickie – pisała jedna z działaczek ZKP – stawiają na czele swoich prac zrewolucjonizowanie przedewszystkim kobiety i to rozbudzeniem w niej nienawiści do więcej posiadających, obudzaniem niechęci do obowiązków rodzinnych, doprowadzeniem do uwielbienia własnego ciała. Cel jasny! kobieta ma stać się pochodnią, rozpalającą wojny domowe, bratnie mordowanie, – w nagrodę tej zbrodniczej przysługi stanie się przedmiotem nie czci lecz przedmiotem rozkoszy, sprzętem tylko pięknym lecz bezdusznym, który zepchnie się na dno nędzy, chorób i pogardy” (43). Forsowanie katolickich przekonań nie oznaczało jednak, że w pojedynczych przypadkach ZKP nie podejmował z sukcesem starań o poprawę warunków pracy. Ugodowa polityka związków katolickich spowodowała, że ich wpływy w okresie międzywojennym słabły na rzecz związków opartych o koncepcję walki klasowej.

Wszystkie opisane wyżej nurty ruchu kobiecego nakładały się na siebie, często nie występując w czystej postaci, ulegając różnym wpływom. Próba osiągnięcia spójność ruchu kobiecego wiązała się ze świadomością wspólnoty interesów dotyczących wielu płaszczyzn życia oraz wzrastającą aktywnością polityczna i ekonomiczną kobiet. Dodatkowo tendencji tej sprzyjały powiązania personalne, szczególnie w liczącym wówczas ledwie 150 tys. (z czego 50-60% stanowiła ludność polska) Poznaniu. Siły natomiast ośrodkowe spowodowane były tym, że poszczególne aktywistki reprezentowały niekiedy różne klasy społeczne i to w momencie gwałtownych przemian społecznych, przez co wiele kwestii było przez nie postrzeganych odmiennie.

Pojawianie się silniejszych katolickich organizacji kobiecych zagrażało samodzielności Stowarzyszenia Personału Żeńskiego. Kościół starał się zmonopolizować ruch kobiecy i podporządkować go własnym koncepcjom i celom. Tułodziecka była zdecydowaną przeciwniczką patronatu księży nad organizacjami kobiecymi i broniła niezależności swojego Stowarzyszenia, a także jego emancypacyjnego charakteru, co stało się przyczyną licznych konfliktów w latach 1903-1909.



1) Więcej na temu tematowi poświęciliśmy w 6 numerze „Przeglądu Anarchistycznego” w dziale Spontaniczność, marksizm, partia.

2 Wymieńmy w tej liczbie: Antoni Czubiński, Marian Olszewski, Z robotniczych tradycji Wielkopolski, Poznań 1984; Zarys historii ruchu robotniczego w Wielkopolsce, pod. red. Antoniego Czubińskiego, Poznań 1978; Edmund Makowski, Ruch robotniczy w Wielkopolsce. Zarys dziejów do 1981 roku, Poznań 1984; Edmund Makowski, Od socjaldemokracji do ‘Solidarności’. Organizacje robotnicze w Wielkopolsce w XIX i XX wieku (do roku 1990), Poznań 1991.

3 Tadeusz Filipiak, Dzieje związków zawodowych w Wielkopolsce do roku 1919. Studium porównawcze z historii gospodarczo-społecznej, Poznań 1965


4 Adam Próchnik, Kobieta w polskim ruchu socjalistycznym, Warszawa 1948

5 Przede wszystkim wymieńmy antologie Kobieta i praca. Wiek XIX i XX, Warszawa 2000, a także opracowanie wydane dla upamiętnienia śmierci badaczki: Aktywność kobiet w organizacjach zawodowych i gospodarczych w XIX i XX wieku, pod redakcją Krzysztofa A. Makowskiego, Poznań 2007

6 Robotnicy Wielkopolscy w XIX i XX wieku. Warunki pracy i życia, pod. red. Czesława Łuczaka, Poznań 1988, s. 113 i 128

7 Mowa o tzw. „ordynacji czeladzkiej”, która zakazywała robotnikom rolnym również koalicji i strajków.

8 Maria Ciechomska, Od matriarchatu do feminizmu, Poznań 1996, s. 113

Robotnicy Wielkopolscy w XIX i XX wieku. Warunki pracy i życia, pod. red. Czesława Łuczaka, Poznań 1988, s. 152

10) PZZ – Polski Związek Zawodowy, który powstał w 1902 roku w Poznaniu.

11) „Dziennik Poznański” nr 53 z d. 05.03.1907, nr 54 z d. 06.03.1907, nr 56 z d. 08.03.1907, nr 58 z d. 09.03.1907, nr 59 z d. 12.03.1907.

12) Robotnicy Wielkopolscy w XIX i XX wieku. Warunki pracy i życia, pod. red. Czesława Łuczaka, Poznań 1988, s. 161

13 Wacław Radkiewicz, Dzieje zakładów H. Cegielski 1846-1960. Studium Ekonomiczno-Historyczne, Poznań 1962, s. 108-109

14 Rozwój zakładów Goplana: 1912-1972, Jednodniówka, Poznań 1972, s. 6

15 „Dziennik Poznański” nr 243 z d. 22.10.1907 r.

16 Stefan Wrzosek, Organizacje pracowników handlu, gastronomii i spółdzielczości w Polsce do roku 1918, Warszawa 1972, s. 19

17 Tamże, s. 82

18) Wielkie Księstwo Poznańskie, które nazywam w tekście częściej po prostu Wielkopolską, formalnie, w sensie administracyjnym, podzielone było na dwie tzw. rejencje: poznańską i bydgoską.

19) Według niemieckich badań statystycznych w 1885 roku 77,6% przedsiębiorstw działających w handlu i 57,8% pracowników handlowych pracowało w niedziele i święta. W 1891 roku wprowadzono przepisy ograniczające pracę w niedziele i święta – sklepy mogły być otwarte najwyżej 5 godzin (Franciszek Hitze, Kwestya robotnicza i dążności do jej rozwiązania, Poznań 1909, s. 42).

20 Robotnicy Wielkopolscy w XIX i XX wieku. Warunki pracy i życia, pod. red. Czesława Łuczaka, Poznań 1988, s. 160

21 Michał Kopczyński, Służba domowa jako grupa zawodowa w Europie w XV-XX wieku, w: Kobieta i praca. Wiek XIX i XX, pod red. Anny Żarnowskiej i Andrzeja Szwarca, Warszawa 2000, s. 74-75.

22 Beverly Silver, Forces of Labor, Cambridge 2003, s. 134

23) Franciszek Hitze, Kwestya robotnicza i dążności do jej rozwiązania, Poznań 1909, ss. 248-251

24) Fakt uzależnienia ekonomicznego kobiet od mężczyzn i zamążpójścia oczywiście był i jest krytykowany przez ruch feministyczny.

25) Nazwa związku wzięła się od nazwisk ich założycieli Maksa Hirscha i Franciszka Dunckera. Wg historiografii PRL-owskiej miały one charakter ugodowy, a ich przewodnią ideą była chęć uzyskania harmonii pomiędzy pracą i kapitałem. Związki te były też zwolennikami nie mieszania się państwa w stosunki pomiędzy pracodawcą i pracownikiem, jak i do spraw z zakresu ubezpieczeń społecznych i praw pracowniczych (np. długość dnia roboczego). Miały one charakter areligijny, apolityczny i nie były związane z żadną z partii politycznych. Rozłam i jego okoliczności wydają się mieć szersze tło, niż przedstawia to historiografia PRL-owska. Odłączenie się tego nurtu od związków uznanych przez historyków za socjalistyczne, dokonało się dopiero na kongresie w Berlinie we wrześniu 1868 roku. Druga grupą rozłamową byli zwolennicy Ferdynada Lassalle, który zmarł dwa lata przed kongresem. Sam Lassalle w swych poglądach w wielu kwestiach był bliższych myśli J.P. Proudhon niż K. Marksa – także odnośnie roli i znaczenia rodziny. Lassalle krytykować miał kobiety pracujące zawodowo i był zdania, że należy im zabronić pracy w fabrykach. Na początku XX wieku związki hirsch-dunckerowskie w Wielkopolsce liczyły niespełna 1000 członków, a socjaldemokratyczne 3000-4000 członków. W 1902 roku powstał także Polski Związek Zawodowy (narodowy), którego liczba członków dość szybko wzrosła od 500 do blisko 5000 (w 1908 roku). Największe jednak wpływy wśród pracowników miały stowarzyszenia katolickie. Nie były to jednak organizacje stricte związkowe. Odżegnywały się one np. od akcji rewindykacyjnych. Mogły zrzeszać także pracowników rolnych. W omawiany okresie łącznie liczbę ich członków szacuje się na ok. 30 tys. (Za: Tadeusz Filipiak, Dzieje związków zawodowych w Wielkopolsce do roku 1919. Studium porównawcze z historii gospodarczo-społecznej, Poznań 1965, s. 26-27; Lucjan Kieszczyński, Kronika ruchu zawodowego w Polsce 1808-1939, Warszawa 1972, s. 22-23; Maria Ciechomska, Od matriarchatu do feminizmu, Poznań 1996, s. 112).

26 Zygmunt Zalewski, Z dziejów walki o handel polski. Stuletnia praca Towarzystwa Młodzieży Kupieckiej w Poznaniu: 1821-1921, Poznań 1921

27) W 1902 r. odsetek kobiet w całych niemieckich związkach socjaldemokratycznych wynosił 3,1%, przy czym kobiety stanowiły już blisko 20% wszystkich zatrudnionych w przemyśle (Franciszek Hitze, Kwestya robotnicza i dążności do jej rozwiązania, Poznań 1909, s. 94 i s. 248-251).

28 Stefan Wrzosek, Organizacje pracowników handlu, gastronomii i spółdzielczości w Polsce do roku 1918, Warszawa 1972, s. 29

29 Aniela Koehlerówna, Zofia Tułodziecka – pionierka ruchu zawodowego w Wielkopolsce, Kraków 1933, s. 16

30 Stefan Wrzosek, Organizacje pracowników handlu, gastronomii i spółdzielczości w Polsce do roku 1918, Warszawa 1972, s. 20

31) W 1902 roku powstaje w Poznaniu Polski Związek Zawodowy (PZZ), a na emigracji w Westfalii – Zjednoczenia Zawodowe Polskie, szczególnie szybko się rozwijające i radykalizujące pod wpływem walk klasowych w zachodnich Niemczech. W 1908 i 1909 roku dochodzi do fuzji trzech polskich organizacji zawodowych działających w obrębie Rzeszy: Związku Wzajemnej Pomocy (działającym na Górnym Śląsku od dłuższego czasu), Zjednoczenia Zawodowego Polskiego i Polskiego Związku Zawodowego z Wielkopolski. Od tego momentu zaczęły one występować pod wspólną nazwą – Zjednoczenie Zawodowe Polskie (ZZP). W ciągu kilkunastu lat w Wielkopolsce na tej bazie ukształtował się masowy ruch związkowy, który w latach 1919-1923 przeprowadził wiele akcji strajkowych, zwłaszcza wśród robotników i robotnic rolnych. W pierwszych latach po I wojnie światowej Zjednoczenie liczyło ponad 600 tys. członków, rekrutujących się głównie z Wielkopolski, Pomorza Zachodniego, Śląska i w mniejszym stopniu z Polski centralnej i Mazowsza. Było największą organizacją związkową II RP.

32 Antoni Czubiński, Marian Olszewski, Z robotniczych tradycji Wielkopolski, Poznań 1984, ss. 349 i dalsze

33) Sygnał do nagonki na Gulińską dał ks. Kazimierz Zimmermann. Adam Próchnik pisze, że wprawdzie Gulińskiej nie wykluczono z Czytelni dla Kobiet, ale później wprowadzono zmiany statutowe uniemożliwiające przystopowaniu do niej socjalistek. Ks. Zimmermann ostatecznie otrzymał (jeszcze przed I wojną światową) profesurę na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie jego wykładom towarzyszyły wystąpienia postępowej i lewicowej młodzież, oskarżającej Zimmermanna o skrajny konserwatyzm. (Za: Adam Próchnik, Kobieta w polskim ruchu socjalistycznym, Warszawa 1948, s. 61-62 oraz ustalenia własne).

34 Adam Próchnik, Kobieta w polskim ruchu socjalistycznym, Warszawa 1948, ss. 61-62.

35) Ten ostatni temat wygłoszony został na odczycie Stowarzyszenia przez dr Dobrzyńską-Rybicką (1868-1958), filozofkę, późniejszą profesor Uniwersytetu Poznańskiego.

36 Na podstawie: Aniela Koehlerówna, Zofia Tułodziecka – pionierka ruchu zawodowego w Wielkopolsce, Kraków 1933

37) Encyklika Rerum novarum była reakcją Kościoła na rosnące wpływy ruchów socjalistycznych i komunistycznych wśród katolickich robotników. Ogłaszając 15 maja 1891 roku encyklikę papież Leon XIII zyskał sobie przydomek „papieża robotników.” Encyklika opowiedziała się za chrześcijańską polityką społeczną, przy jednoczesnym odrzuceniu socjalizmu w wydaniu marksistowskim, jak też „ślepego” kapitalizmu. Głównymi wątkiem dokumentu było przekonanie, że ani kościół, ani państwo nie są w stanie samodzielnie rozwiązać trudności społecznych. Obydwa organizmy muszą ze sobą współpracować dla wspólnego dobra. Według Leona XIII zadaniem Kościoła jest wspieranie dzieła pojednania między pracodawcami i pracownikami poprzez nieustanne przypominanie praw i obowiązków wszystkich zainteresowanych. (Na podstawie: Wikipedia).

38) Założyła je Aniela Karłowska (1853-1902). Pojawia się tu też w niektórych źródłach rok 1889.

39) Wiadomości dotyczące ZKP opracowana na podstawie: „Dziennik Poznański” nr 254 z d. 5.11.1907, nr 274 z d. 29.11.1907; „Głos Wielkopolanek”, nr 1/1909 z d. 3.01.1909 oraz Jednodniówki jubileuszowej Związku Kobiet Pracujących: 1906-1931, Poznań 1931

40) W 1907 roku odsetek kobiet w chrześcijańskich związkach zawodowych miał wynosić w całych Niemczech 6,6%. (Franciszek Hitze, Kwestya robotnicza i dążności do jej rozwiązania, Poznań 1909, s. 97).

41) Pontyfikat papieża Pius IX poprzedzał pontyfikat Leona XIII. Pius IX uchodził za jednego z bardziej konserwatywnych papieży, m.in. potępił rozdział Kościoła od państwa, laickie nauczanie, wolności prasy i sumienia. Wskazał też 80 błędnych doktryn i idei m.in.: socjalizm, modernizm, racjonalizm, nacjonalizm i fałszywy ekumenizm. W czasie I Soboru Watykańskiego ogłosił dogmat o nieomylności papieża w sprawach religijnych i moralnych; potępił aborcję i od tamtego momentu uznawana ona jest za grzech śmiertelny i karana ekskomuniką (Na podstawie: Wikipedia)

42) Jednodniówka jubileuszowa Związku Kobiet Pracujących: 1906-1931, Poznań 1931, s. 45

43) Tamże, s. 58

Nie masz uprawnień, aby dodawać komentarze. Musisz się zarejestrować

Translate page

Belarusian Bulgarian Chinese (Simplified) Croatian Czech Danish Dutch English Estonian Finnish French German Greek Hungarian Icelandic Italian Japanese Korean Latvian Lithuanian Norwegian Portuguese Romanian Russian Serbian Spanish Swedish Ukrainian