Pracownice szpitala od ponad 6 lat bez pensji. Protest w Gorzowie

rozbrat.org
Drukuj

Gorzów-929 stycznia podczas sesji budżetowej Rady Powiatu Gorzowskiego protestowali byli pracownicy kostrzyńskiego szpitala. Wsparli ich związkowcy z OZZ Inicjatywa Pracownicza i WZZ Sierpień '80 oraz solidarni z pracownikami mieszkańców Kostrzyna i Gorzowa (łącznie kilkadziesiąt osób). W akcji wzieli udział dzialacze i dzialaczki IP i FA z Poznania. Doszło do spontanicznego zerwania sesji i zablokowania sali obrad. Do interwencji wezwano policję wraz z mediatorami.

Podczas obrad protestujących było tak dużo, że zabrakło krzeseł w miejscu przeznaczonym dla publiczności. Pracownice byłego szpitala w Kostrzynie trzymali w rękach kartki z napisami: „Kolejne obietnice, kolejne oszustwo”, „Starostwo musi upaść”, „Dość czekania na nasze pieniądze”. Celem protestu było uzyskanie choć części należnego długu pracowniczego. Zadłużony kostrzyński szpital sprywatyzowano w 2007 r. Wcześniej 382 osoby miesiącami pracowały bez pełnego wynagrodzenia. Starosta i radni obiecywali, że wielokrotnie wydłużana likwidacja szpitala wiązać się będzie ze stopniową spłatą pracowników. Na sesji budżetowej przed miesiącem, w grudniu 2012 r., rada nie chciała jednak przeznaczyć na ten cel ani złotówki. Zgromadzeni obawiali się, że powtórzy się podobny scenariusz.

W pierwszej części sesji pokazano prezentację na temat deficytowego budżetu na rok 2013 oraz planowanych inwestycji w gminie (głównie w budynki szkolne oraz drogi). Nie padło w niej ani jedno słowo na temat rosnącego długu pracowniczego. Powiat co dzień generuje 21 tys zł długu, do roku 2017 zadłużenie wynikające z przeciąganej likwidacji szpitala ma wzrosnąć do 40 mln zł. Jest to najbardziej zadłużony powiat w Polsce.

Kilku radnych opozycji próbowało wnieść pod porządek obrad punkt dotyczący stworzenia rezerwy celowej, czyli wypłaty miliona złotych dla byłych pracowników kostrzyńskiego szpitala. Przewodniczący wywierając nacisk na prawnika (który przytoczył dwa sprzeczne ze sobą ustępy) i radnych, zdecydował o odrzuceniu wniosku. Wśród zgromadzonych zawrzało.Następnie oddano głos przedstawicielce pracowników szpitala. Zadała ona dwa pytania odnoszące się do wcześniejszych publicznych zapewnień zabezpieczenia środków w budżecie powiatu na zaległe wypłaty dla pracowników. Nikt na jej pytania nie odpowiedział. Zamiast tego rada zaczęła procedować nad budżetem nie obejmującym zobowiązań władz powiatu wobec pracowników. Gdy około godziny 13 większość radnych zagłosowała za budżetem (11 za, 5 przeciwko i 3 wstrzymujących się), przy krzykach „Hańba!”, „Złodzieje!”, „To jest wasza demokracja!”, obrady zostały zerwane.

W przerwie protestujący stanęli z transparentem „Dość łamania praw pracowniczych” w drzwiach, uniemożliwiając radnym powrót na salę. Pielęgniarki i osoby je wspierające wykrzykiwali w stronę radnych: „Wstydzimy się za was”, „Czy jesteśmy mniej ważne od dróg powiatowych?”. Doszło do kuriozalnej sytuacji, w której władze powiatu (dłużnik) wezwały policję przeciwko swoim wierzycielom (pracownikom jednostki podległej władzy powiatowej). Prawdopodobnie skład protestujących (duża liczba byłych pracownic), obecność mediów i ogólnopolskie, polityczne znaczenie sprawy zdecydowały o niesunięciu protestujących siłą. Przed budynek zjeżdżały się jednak kolejne radiowozy policyjne, a wejście zablokowało kilkunastu funkcjonariuszy. Blokujący jednak nie ustępowali. Po kilku godzinach na miejsce stawiła się prokurator oraz wyszkoleni mediatorzy policyjni, jednak ich „miękkie” techniki złamania protestu okazały się nieskuteczne.

Po trwającym wiele godzin impasie i policyjno-urzędniczej naradzie, włodarze powiatu zdecydowali się obradować w innym gabinecie. Policja broniła dostępu mediom i zgromadzonym ludziom, by po chwili wpuścić tylko media. Wszyscy protestujący zostali przez policjantów spisani.

IP zapowiada dalsze protesty