Białoruski ruch anarchistyczny i antyfaszystowski. Wspierajmy więźniów politycznych

rozbrat.org
Drukuj

spotkanie_bia__oruskie_1317291845W dniu wczorajszym w ramach pierwszego dnia festiwalu z okazji 17 urodzin Kolektywu Rozbrat odbyło się spotkanie pod tytułem „Białoruski ruch wolnościowy i antyfaszystowski”. Głównym impulsem jego zorganizowania było naświetlenie sytuacji trójki białoruskich anarchistów - Igora Gliniewicza, Mikołaja Dziedoka i Aleksandra Frankiewicza. Cała trójka została zatrzymana jesienią zeszłego roku, za dokonanie politycznych akcji w Mińsku, Soligorsku i Nowopołocku w latach 2009-2010, w tym ataku na ambasadę Rosji w sierpniu 2010 r. Prokuratura przedstawiła im zarzuty z paragrafów: 339 Kodeksu Karnego („chuliganizm”) 218 („zamierzone zniszczenie mienia) i 351 („sabotaż komputerowy”). Ostatecznie w maju br. Igor Oliniewicz został skazany na 8 lat więzienia o zaostrzonym rygorze, Mikołaja Dziedok na 4,5 roku więzienia o zaostrzonym rygorze, a Aleksander Frankiewicz na 3 lata więzienia o zaostrzonym rygorze. Wszyscy trzej nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Istotne jest również, że w wyniku akcji bezpośrednich, których przeprowadzenie im zarzucano nikt nie został ranny, a straty materialne były niewielkie.


Według oświadczenia grupy anarchistycznej która przyznała się do dokonania wspomnianych ataków, ich celem było zwrócenie uwagi na sytuację w kraju. Akcje były wymierzone przeciw polityce pogłębiania nierówności społecznych, represji wobec aktywistów, państwu policyjnemu i militaryzmowi. Atak na posterunek milicji w Soligorsku (obrzucanie budynku butelkami z benzyną) przeprowadzono by upamiętnić rocznicę samobójczej śmierci działaczki praw człowieka Jany Poliakovej nękanej przez funkcjonariuszy milicji. Pikieta koło sztabu generalnego sił zbrojnych Białorusi była protestem przeciw przeznaczeniu kolejnych środków z budżetu państwa na cele wojskowe, mimo rosnących problemów społecznych. Akcję pod ambasadą Rosji (obrzucanie budynku butelkami z benzyną) zorganizowano w ramach solidarności z represjonowanymi obrońcami podmoskiewskiego lasu chimkowskiego.

Prowadzący spotkanie Stas Poczobut, naświetlił obecną sytuację opozycji, w tym anarchistów na Białorusi. Rzeczywistość pod rządami Łukaszenki, sprowadza się do realnego braku zgody władz na jakiekolwiek protesty. Oznacza to, że każda pikieta czy demonstracja kończy się interwencją milicji, a następnie wyrokiem skazującym – najczęściej na karę kilku dni aresztu oraz wysoką grzywnę. Na tym nie kończy się arsenał represji władzy, uczestnicy protestu muszą się liczyć z wyrzuceniem ze studiów, utratą pracy i szykanami ze strony milicji (wielokrotnym wzywaniem na przesłuchania, przeszukaniami mieszkania). Realnie nie istnieją na Białorusi jakiekolwiek niezależne media, które mogłyby funkcjonować w oficjalnym obiegu. Oznacza to, że każda próba protestu, jest przez reżimowe media przemilczana, a jeśli nie jest to możliwe, przedstawiana w negatywnym świetle. Taka sytuacja prowadzi do tego, że anarchiści coraz częściej sięgają po metodę akcji bezpośredniej – najczęściej symboliczne ataki (przy pomocy butelek z benzyną), na budynki rządowe. Istotne jest, że celem tych ataków nigdy nie padają ludzie. Jedynym medium który pozwala wyjaśnić cel tych akcji jest internet i znajdujące się w nim niezależne serwisy opozycjonistów.

Jeśli chodzi o ruch neofaszystowski, nie stanowi on obecnie na Białorusi – w przeciwieństwie do jej Wielkiego Brata – Rosji, istotnego problemu. Neofaszyści są podzieleni, część z nich prezentuje zdecydowanie pro rosyjskie nastawienie i utrzymuje kontakty z tamtejszymi partiami i grupami faszyzującymi. Inny odłam neofaszystów próbuje odwoływać się do rodzimego nacjonalizmu. Istnieją również subkulturowe grupki skinheadów neonazistów, szukających „inspiracji” bezpośrednio w chorej ideologii III Rzeszy. Neofaszyści są bardziej widoczni w Mińsku i w miastach wschodniej części Białorusi. Na szczęście ich działania nie przypominają tych z którymi boryka się ruch wolnościowy w Rosji – nie dochodzi do zabójstw aktywistów antyfaszystowskich, a reżim Łukaszenki nie pozwala na demonstracje bojówek neofaszystowskich.

Reasumując, dla białoruskich anarchistów i anarchistek największe zagrożenie stanowi władza państwowa. Stopień inwigilacji ruchu utrudnia jego normalne działania. Nie bez podstaw, z obawy przed represjami, większość aktywistów działa w niewielkich trudnych do inwigilacji i namierzenia przez organy „bezpieczeństwa państwa” grupach. Anarchiści czynnie uczestniczą w działaniach innych grup opozycyjnych wobec wszechwładzy Łukaszenki, występują jednak zawsze pod własnymi sztandarami, starając się propagować idee wolnościowe i zachowując sceptycyzm wobec podzielonej i skłóconej białoruskiej opozycji.

Owa podzielona i skłócona opozycja, może jednak liczyć na wsparcie zachodnich, w tym polskich, polityków wysokiego szczebla, a także organizacji walczących o prawa człowieka. Sytuacja anarchistów, sięgających po radykalne metody i nie walczących o zdobycie władzy politycznej po upadku Łukaszenki, lecz o realną zmianę całego systemu społeczno-polityczo-ekonomicznego, jest zgoła odmienna. O represjach wobec ruchu anarchistycznego, nie możemy usłyszeć w mediach, o Igora, Mikołaja i Aleksandra nie upomni się na pewno minister Sikorski czy przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Nie ma znaczenia, że proces anarchistów był pełen nieprawidłowości, nie ma znaczenia, że obciążające ich zeznania, zostały na świadkach wymuszone, a wina przesądzona już w momencie zatrzymania.

W tej sytuacji poznańska sekcja Anarchistycznego Czarnego Krzyża – sieci grup wspierających osoby represjonowane i Federacji Anarchistycznej, postanowiły rozpocząć kampanię na rzecz uwiezionych towarzyszy. Jej celem jest zwrócenie uwagi władz więziennych, klawiszy i współwięźniów, iż skazani anarchiści mogą liczyć na wsparcie z zewnątrz i nie są kolejnymi anonimowymi opozycjonistami. Cel ten będziemy starali się osiągnąć poprzez masowe wysyłanie pocztówek i listów do całej trójki skazanych. Mamy nadziej, że w ten sposób będziemy oddziaływać zarówno na władze więzienne, jak i podtrzymywać na duchu samych skazanych. Wobec anarchistów mimo odbywanych wyroków cały czas trwają represje.Władze więzienne starają się złamać solidarność skazanych i nakłonić do składania obciążających zeznań, co pozwoliłoby prokuraturze rozpocząć nowe śledztwa i wmanewrować anarchistów w cięższe przestępstwa. Jak dotąd wszelkie te działania odbijają się od muru solidarności skazanych. Poniżej zamieszczamy adresy białoruskich towarzyszy, wydrukowaliśmy sporą ilość darmowych pocztówek, które można wysyłać do więźniów, będziemy starali się też zainteresować ich sytuacją polskie media, które przecież tak chętnie informują o represjach jakie spotykają Polaków pod rządami Łukaszenki oraz białoruskich opozycyjnych polityków. Nawet jeśli zdajemy sobie sprawę, iż powtarzana przy okazji podawania takich informacja, slogany o obronie praw człowieka realnie często okazują się pustosłowiem (bo slogany milkną, gdy pojawia się interes polityczny czy ekonomiczny), zrobimy wszystko by wesprzeć uwięzionych anarchistów i przybliżyć dzień w którym opuszczą mury więzienne

Solidarność naszą bronią!

Аляневіч Ігар Уладзіміравіч
ИУ “ИК-10”, 211445, Віцебская вобласьць, г.
Наваполацк, атрад 12, брыгада 120, Belarus

Дзядок Мікалай Аляксандравіч
ИК-15, 213105, г.Магілёў, п/о Вейна,
Славгарадская шаша, 5 км. атрад №4, Belarus

Францкевіч Аляксандр Уладзіміравіч
ИК-22 “Волчsz норы”, 225295, Берасцейская вобл.
Івацэвічскі р-н. ст. Даманава, атрад №2, Belarus