Zamiast piłki nożnej polityka – dyskusja na temat Euro 2012

K.
Drukuj
euro-dys7 maja w Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu odbyła się dyskusja podejmująca problem politycznych skutków organizacji Euro 2012. Rozpoczął ją Gabriel Khun, autor książki „Soccer vs. the State” (Piłka nożna przeciwko państwu) stwierdzając, iż apolityczność imprez podobnych do Euro 2012 w obecnych realiach jest niemożliwa. Wielkie imprezy piłkarskie tradycyjnie są wykorzystywane przez władze organizujących je krajów. W przeszłości czyniły tak faszystowskie Włochy czy argentyński reżim, więc nie można się spodziewać, iż polska klasa polityczna nie wykorzysta takiej okazji do umocnienia swojej pozycji.

Poza szczególnymi przypadkami istnieje cały zbiór typowych strategii, podejmowanych przez władze wszystkich krajów organizujących tego typu imprezy. Są one pretekstem do wprowadzania nowych metod kontroli społecznej, poczynając od zmian w prawie, a kończąc na instalowaniu nowoczesnych systemów inwigilacji. Równocześnie wprowadzają one programy wyrzucania z reprezentacyjnych punktów miast najbiedniejszych grup społecznych. Tym samym czas przygotowań związanych z imprezą wykorzystany jest do marginalizacji biedy.  „Zamiataniu pod dywan miejskich brudów” towarzyszy histeria związana z organizowaniem igrzysk, które zwykle służą odwróceniu uwagi od palących problemów społecznych.

Khun przedstawił również strategie oporu podejmowane przez społeczności w przypadku innych mistrzostw piłkarskich. W ich poczet zaliczył działania mające na celu doprowadzenie do wycofania się z organizacji imprezy przez dane miasto czy kraj. Jeżeli to się nie udaje, mieszkańcy podejmowali działania na rzecz do ograniczenia zmian towarzyszących organizacji imprezy, które wpływają na pogorszenie warunków ich życia. Mistrzostwa mogą też służyć do nagłośnienia problemów, z którymi borykają się oni na co dzień.

Przemysław Nosal, jako drugi dyskutant, zgodził się, że mistrzostwa są okazją do zastosowania tanich chwytów politycznych, przybierających postać paradowania polityków w kibicowskich szalikach. Każda tego rodzaju impreza jest konfliktogenna, a według Nosala jeszcze trudno określić, która grupa społeczna „przeciągnie linę na swoją stronę”.

Jarosław Urbański stwierdził, iż Euro w Poznaniu zaczęło się w 2007 r., bowiem od tego czasu mamy do czynienia z drenażem miejskiego budżetu, w wyniku przebudowy stadionu i infrastruktury transportowej. W konsekwencji koszty imprezy zaczynają ponosić wszyscy mieszkańcy, co obecnie przejawia się poprzez m.in. zamykanie szkół, podwyżkę kosztów komunikacji miejskiej, brak miejsc w żłobkach. Euro nie skończy się też latem bieżącego roku, gdyż jego konsekwencje mieszkańcy będą odczuwali przez kolejne lata. Obecne zadłużenie Poznania wynosi ok 2 mld zł, co oznacza, że stoi on na skraju bankructwa, a Euro nie rozwiąże narastających problemów społecznych. Wręcz przeciwnie można się spodziewać, że doprowadzi do ich pogłębienia.

Ocena tak dużych wydarzeń sportowych zależy od przyjętych priorytetów. W toku debaty okazało się, iż Euro może w znacznej mierze przysłużyć się legitymizacji sił politycznych, jak również zwiększyć zyski reklamodawców. Jeżeli jednak spojrzeć na sytuację przeciętnego poznaniaka to uzasadnione są przewidywania, iż nie będzie on uczestniczył w podziale potencjalnych zysków z imprezy jak i w samych igrzyskach serwowanych przez władze. Jego sytuacja finansowa jest już tak trudna, iż kibicowanie na stadionie staje się rozrywką dla nielicznych.

Fotorelacja