W piątek, 26 kwietnia przypadła 93. rocznica strajku kolejarzy w Poznaniu. Działacze i dzialaczki poznańskiej Inicjatywy Pracowniczej złozyli kwiaty pod tablicą upamiętniająca wydarzenia. Wisi ona na Zamku. 26 kwietnia 1920 roku kolejarze odpowiedzieli strajkiem na galopującą inflację i niedotrzymaną obietnicę wypłaty 13 pensji. Dostali ją pracownicy państwowi na terenie byłego zaboru rosyjskiego i austriackiego. W Poznaniu, mimo zapowiedzi, nie doszło do tego. Pracownicy poznańskich warsztatów przemysłu kolejowego wyszli na ulice. Protest został krwawo stłumiony, zginęło 9 osób, a 30 zostało rannych.
26 kwietnia 1920 roku policja, podlegającą prawicowym, endeckim rządom Wielkopolski, otworzyła ogień do ok. 3 000 pokojowo protestujących pod poznańskim Zamkiem pracowników kolei. Robotnicy domagali się wypłaty należnych im „dodatków drożyźnianych”. Zginęło 9 demonstrantów, ponad 30 zostało rannych. Krwawa rozprawa z robotnikami miały być pokazem siły i przestrogą dla innych strajkujących. Władze obawiając się reakcji robotników Poznania, wprowadziły w mieście stan wyjątkowy, a policję na ulicach zastąpiło wojsko.
Protest jednak przyniósł efekt. 1 maja 1920 r. wypłacono należny pracownikom kolei dodatek. Nie udało się też skutecznie zastraszyć pracowników i pracownice, którzy do 1923 roku jeszcze wielokrotnie domagali się swoich praw występując przeciwko endeckiej polityce. Wielkopolska stała się sceną szczególnie zaciętych zmagań klasowych. Wielokrotnie prawicowy rząd rozpędzał tłumy za pomocą wojskowych szabel i kazał strzelać do uczestników manifestacji. Zwolennicy Romana Dmowskiego, których dziś elity władzy traktują z taką estymą, mieli ręce zbroczone krwią.
Przypominając te wydarzenia chcemy zadać kłam jednostronności z jaką przedstawia się wiele wydarzeń z historii Poznania i Wielkopolski. Do tych momentów należą m.in. wydarzenia z lat zaraz po I wojnie światowej, czy 1956 roku. Prawicowe elity, narzędziami politycznymi, narzucają swoją nacjonalistyczną i religijną interpretację historii i wykorzystują ją dla swojej legitymizacji. Trzeba się jawnie temu przeciwstawić, wskazując na prawdziwy przebieg wydarzeń oraz przypominając, że zbrodniczy charakter miały nie tylko rządy komunistyczne, ale także endeckie.
Chcemy też przypomnieć tych wszystkich, dzięki ofierze których mamy dziś 8 godzinny dzień pracy, wolne soboty, prawo do zrzeszania się czy powszechne ubezpieczenia zdrowotne i emerytalne. To wszystko zostało wywalczone przez protestujące pracownice i pracowników, do których wszystkie rządy uznają za stosowne strzelać. Ma to tym większe znaczenie, że stoimy dziś przed kryzysem społecznym i gospodarczym: wzrastającymi cenami, bezrobociem, zadłużeniem i społecznym zniecierpliwieniem. Co w takich okolicznościach wyalienowana, szukająca uzasadnienia dla swojego trwania władza zamierza zrobić?