Sprawa lokatorek z Jackowskiego – po roku od pierwszej interwencji

rozbrat.org
Drukuj

Jackowskiego 27Rok temu, 25 listopada 2013 roku, została zorganizowana pierwsza pikieta dotycząca brutalnego wysiedlenia z kamienicy przy ul. Jackowskiego. Sprawa wywołała burzę zarówno na łamach lokalnej prasy jak i w środowisku znajomych jednego z czyścicieli, Pawła Cieliczko. Dziś, dopiero po roku, zajęły się nią sądy.

 

Wysiedlenie

Kamienica przy ul. Jackowskiego 27 stała się kolejnym przykładem działań czyścicieli kamienic. Od 2002 r., kiedy zmienił się właściciel, lokatorzy obawiali się eksmisji i szykan. Podwyższano im znacznie czynsze. Ofiarami padły w dużej części osoby starsze i schorowane. Doszło do ludzkich tragedii. Jedna z lokatorek nie wytrzymała i w czerwcu 2010 r., po informacji o kolejnej podwyżce czynszu, popełniła samobójstwo. Bezpośrednim powodem targnięcia się na życie było zagrożenie utraty mieszkania i niewypłacalność.

Ostatnim etapem czyszczenia kamienicy przy ul. Jackowskiego 27 było wysiedlenie na bruk dwóch starszych kobiet, które z racji swojego wieku i stanu zdrowia nie były w stanie skutecznie obronić się przed działaniami zarządcy i właścicieli oraz miejskiej biurokracji. Teoretycznie należał im się przydział do lokali socjalnych. Jednak, nie oglądając się na to, w ich mieszkaniach na Jeżycach wymieniono zamki, a rzeczy osobiste wywieziono. Co więcej, administracja uzyskała w 2013 roku wymeldowanie lokatorek z urzędu. Zgłosiły się one do Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów z prośbą o pomoc pod koniec ubiegłego roku.

Miasto: „Wszystko zgodnie z prawem”

25 listopada 2013 roku przedstawiciele Federacji Anarchistycznej oraz Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów zorganizowali wraz z lokatorkami pierwszą pikietę. Mieszkanki domagały się wówczas przywrócenia przez urząd miasta meldunku oraz natychmiastowego przyznania należnych im wyrokiem sądu lokali socjalnych i udzielenia pomocy jako ofiarom czyszczonych kamienic. Urzędnicy miejscy twierdzili wtedy, że wymeldowanie odbyło się zgodnie z prawem.

Kolejna pikieta odbyła się pod Zarządem Komunalnych Zasobów Lokalowych. Wówczas pracownicy ZKZL sugerowali, że obie mieszkanki pomimo wyroku sądu z orzeczeniem o uprawnieniu do lokalu socjalnego nie potrzebują go. Natomiast media, pod wpływem manipulacji „czyścicieli kamienic”, zaczęły skupiać się nie na działaniach czyścicieli, ale wertowaniu prywatnych historii rodzinnych lokatorek.

Następstwem tych wydarzeń było wniesienie przez lokatorki odwołania od arbitralnego wymeldowania bez ich zgody i wiedzy do Wojewody Wielkopolskiego, który decyzję urzędu podtrzymał. Jednak sąd administracyjny po zapoznaniu się ze sprawą i z powodu wielu niejasności, nakazał miastu przywrócić na czas procesu meldunek 83 letniej Halinie Kułaczyk. Sprawa trwa. Jednocześnie po interwencjach mec. Agnieszki Rybak–Starczak wobec drugiej, niepełnosprawnej kobiety miasto zrealizowało przydział do mieszkania socjalnego. Wobec czego dalsze postępowanie związane z nieprawnym wymeldowaniem zamknięto.

Nadal bezdomna 

Aktualnie Pani Halina Kułaczyk, wysiedlona przez spółkę Kamienice Wielkopolskie od roku żyje bez dachu nad głową, pomieszkując u znajomych. Kamienica, z której została wysiedlona zmieniła po raz kolejny właściciela i jest w trakcie remontu.

Zgodnie z decyzją sądu administracyjnego 20 listopada br. miała się odbyć wizja lokalna pracownika urzędu miasta, przy asyście mieszkanki i WSL, której celem było ostatecznie zweryfikowanie czy lokatorka może być wymeldowana czy też nie. Jednak w obecnej sytuacji, lokatorka nie może nawet wejść do kamienicy. Nie może też odebrać przychodzącej do nie na ten adres urzędowej korespondencji. Na wizytacji nie stawił się przedstawiciel nowego właściciela, tym samym nie mogła się ona formalnie odbyć. Nikt nie mógł wejść na teren budowy.

Tego samego dnia – rok po wysiedleniu! – odbyła się pierwsza rozprawa sądowa o przywrócenie posiadania Halinie Kułaczyk przez spółkę Pawła Cieliczki.

Czyściciele artyści

Sprawa lokatorek z ul. Jackowskiego wywołała rok temu dużą dyskusję na jednym z portali społecznościowych. W debatę o metodach czyścicieli i przyzwoleniu władz miasta włączyli się znajomi Pawła Cieliczko. Czyściciele, jak pokazuje ten i wiele innych przykładów, wywodzą się niejednokrotnie ze środowiska kultury czy nauki, są znajomymi dziennikarzy, artystów, pisarzy, naukowców – jak Liberkowski (właściciel wyczyszczonych kamienic przy Niegolewskich i Stolarskiej) czy organizujący warsztaty dj-skie na poznańskim Kontener Art Lechosław Gawroński (również właściciel Stolarskiej).

Sam Cieliczko, współautor „Poznańskiego przewodnika literackiego”, absolwent historii UAM i swego czasu doktorant w Instytucie Badań Literackich PAN, cały czas pretendował do miana „dobrego właściciela i administratora”, człowieka zaangażowanego w działania na rzecz promowania Poznania (wspomniany przewodnik). Budując pozytywną otoczkę wokół swoich działań, próbując sytuować się w doborowym gronie ludzi kultury i nauki, skutecznie maskował swój udział w czyszczeniu kamienic, współpracę m.in. z NeoBankiem oraz Piotrem Śrubą z Fabryki Mieszkań i Ziemi, a nawet – będąc oskarżonym o przestępstwa gospodarcze – pobyt w areszcie.

Dyskusja wywołana działaniami Cieliczki w kamienicy przy Jackowskiego pokazuje z jednej strony, w jaki sposób czyściciele legitymizują swoją działalność, ale też, że legitymacja środowiskowa może w każdym momencie wygasnąć. Będzie to jednak możliwe tylko wtedy, kiedy wstawienie się za osobami pokrzywdzonymi stanie się ważniejsze od swoistego zobowiązania do środowiskowej, koleżeńskiej lojalności.

Lokatorzy bez wsparcia

Wieloletnie zaniedbania w kwestii mieszkaniowej zarządu miasta doprowadziły do ostrego kryzysu mieszkaniowego i społecznego. Obecnie dla grup najniżej uposażonych braki mieszkaniowe wynoszą, wg ocen miasta, od 2500 do 3000 mieszkań (socjalnych i komunalnych), a wg ocen Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów – ok. 10.000 mieszkań. Mimo to miasto wcześniej uznało za niepotrzebne powołanie specjalnej komisji do spraw czyszczonych kamienic (o co postulowało WSL), jak również storpedowało inicjatywę „społeczno-mieszkaniowego okrągłego stołu”. W dalszym ciągu biurokratyczna machina państwa i samorządu pozostaje obojętna na potrzeby lokatorów i ofiar czyścicieli kamienic, sprzyja natomiast właścicielom nieruchomości, spekulantom i deweloperom.

Osobną kwestią jest opieszałość sądów. Jak lokatorzy mają się skutecznie bronić przed wysiedleniami, kiedy ich sprawy trafiają na wokandę po upływie roku, jak w przypadku Haliny Kułaczyk? Z drugiej strony nie tak dawno przepadła w sejmie inicjatywa ustawodawcza, która miała na celu lepszą obronę nielegalnie wysiedlanych lokatorów.