GW: Rozbrat, czyli Hyde Park po poznańsku

Michał Wybieralski (GW)
Drukuj

Demonstracja w obronie RozbratuDemonstracja w obronie skłotu rozpocznie się w sobotę 20 marca o godz. 17.30 na placu przed Poznańskimi Krzyżami

Wolne domy dla wolnych ludzi. Wzdłuż salonu Peugeota przy ul. Pułaskiego biegnie ścieżka, która prowadzi na skłot Rozbrat. Niemal 16 lat temu opuszczone budynki po dawnej hurtowni zajęli anarchiści. Dziś wciąż mieszka tam ok. 20 osób. - Bo nie stać nas na własne mieszkanie, nie powstają lokale komunalne, uczelnie nie budują akademików. Bo chcemy żyć wśród ludzi o podobnych postawach - mówią.

Miasto to nie firma. Rozbrat to nie tylko ich dom. Przy wejściu działa Rowerownia. Zepsuły ci się dwa kółka, nie wiesz jak je naprawić? Przyjdź na Rozbrat, pomogą. Za darmo. - Warsztat działa w środowe popołudnia - mówi Marek Piekarski z Rozbratu. - Walą tłumy. Ludzie dzwonią i pytają, czy pomożemy, choć nie są anarchistami. Oczywiście, że pomożemy. Nawet starsze panie przyjeżdżają!

Policyjne pały zamiast debaty. Za ścianą warsztatu działa Klub Anarchistyczny. - Co wtorek schodzi się kilkadziesiąt osób i dyskutują - opowiada Piekarski. - O wszystkim. Jak chcieli puścić autostradę przez Dolinę Rospudy, to omawialiśmy szczegóły protestu. Rozmawiamy o tym, że miasto się korkuje i trzeba stawiać na rowery. Że zamiast budować mieszkania socjalne, władze Poznania chcą stawiać kontenery. Że ludzi zwalniają z pracy, że związek zawodowy musi pomóc. Organizujemy DKF, puszczamy filmy. To miejsce jest jak Hyde Park. Każdy może przyjść, podyskutować, pokazać swoją sztukę.

Kontenery dla biednych, centrum dla bogatych. W największym budynku jest sala koncertowa. Imprez, które się tam odbyły i zespołów, które występowały, nie da się zliczyć. Niemal codziennie są próby. Ćwiczyła tam punkowa Apatia, pierwsze koncerty grał raper Peja, próbowała Pidżama Porno. - Kultura niejedno ma imię. Może być to zbiurokratyzowana instytucja, ale też wolny ośrodek, jakim jest Rozbrat. To miejsce, którego dokonania są znane w całej Polsce. Wiem o tym, bo objeżdżam ją kilka razy do roku i w rozmowach z ludźmi Rozbrat się pojawia. To jakieś szyderstwo, że chcą ich wykopać z tego miejsca, zwłaszcza w kontekście starań Poznania o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Rozbrat wywodzi się ze środowisk wolnościowych, w których i ja mam korzenie. Dlatego solidaryzuję się z nimi - mówi Krzysztof „Grabaż” Grabowski, lider zespołu Strachy Na Lachy i twórca Pidżamy Porno. - Gościliśmy też zespoły teatralne, pisarzy - mówi Piekarski. - Dorota Masłowska z winem w ręku naprawiała z nami dach nad salą koncertową.

Obok koncertowni jest galeria. Kiedy Galeria Miejska Arsenał odmówiła pokazania pracy Rafała Jakubowicza "Arbeitsdisziplin" - fotografii przedstawiającej fabrykę VW w Antoninku, widzianą zza ogrodzenia z drutem kolczastym - można ją było oglądać na Rozbracie. Wystawiał tam Zbigniew Libera, jeden z najważniejszych współczesnych polskich artystów: - Współpracuję z Rozbratem od tak dawna, że już nie pamiętam, kiedy się zaczęło. To niesamowite miejsce w Poznaniu, ważne jak uniwersytet. Kiedy miałem tam wystawy, schodziła się na nie cała elita intelektualna miasta. Bo to niezwykła platforma, gdzie anarchista może podyskutować z profesorem. Nie wierzę, że ktoś będzie chciał rozbić to miejsce. Ale jeśli tak się stanie, to już nie będę miał po co przyjeżdżać do Poznania. Całym sercem jestem z Rozbratem!

Mieszkanie prawem, nie towarem. Pracownia sitodruku i biblioteka anarchistyczna. Setki książek i segregatorów z wycinkami prasowymi. O ekologii, feminizmie, alterglobalistach, rewolucji, alternatywie. Jest opozycyjna „bibuła”, „No logo” Naomi Klein czy Slavoj Žižek. - Dostaliśmy pismo z Archiwum Państwowego - mówi Piekarski. - Chcą przejąć nasze zbiory, żeby nie uległy zniszczeniu. Nie oddamy! Zbieraliśmy je od kilkunastu lat. Co pół roku w bibliotece robi się młyn. Ludzie przychodzą po materiał do prac magisterskich, doktoranckich.

Jedzenie zamiast bomb. W każdą sobotę kilka osób z Rozbratu idzie na poznańskie targowiska. Są już umówieni z handlarzami - zostawiają im niesprzedane warzywa i owoce, które mogłyby się zepsuć przez weekend. W niedzielne południe kilka osób staje nad garnkami, gotują posiłki. Po południu, w ramach akcji „Food not Bomb", rozdają wegetariańskie obiady bezdomnym na Dworcu Zachodnim. Działają tak już od kilku lat.

Rozbrat nie na sprzedaż. Mieszkańcy skłotu są „poznańscy”. Pomieszczenia wysprzątane, śmieci posegregowane, rachunki za wodę i prąd zapłacone, praca podzielona i wpisana do grafiku. Ale budynki zajęli bezprawnie. Bo te należały do hurtowni. Gdy zbankrutowała, za długi przejął je bank. Teraz bank chce sprzedać nieruchomość na licytacji, która odbędzie się pod koniec marca. - Zajęliśmy pustostan, stworzyliśmy przestrzeń publiczną i prężnie działające centrum kultury niezależnej - mówi Piekarski. - Daliśmy temu miastu dużo energii za darmo, nie wzięliśmy od niego ani złotówki, nie staraliśmy się o żadne dotacje. Dopiero w obliczu zagrożenia likwidacją Rozbratu zwróciliśmy się do miasta.

Wiosną ub.r. na skłot przyszedł wiceprezydent Maciej Frankiewicz. Zapowiedział, że miasto może poszukać innej lokalizacji dla Rozbratu. Prezydent zmarł niespodziewanie w czerwcu. Anarchiści wysłali do urzędu list z pytaniem, co miasto konkretnie im proponuje. - Czekamy od kilku miesięcy, odpowiedź nie przyszła do dziś - mówi Piekarski. - Skoro urzędnicy nie chcą z nami rozmawiać, to mają demonstrację!

Pierwsza manifestacja przeszła ulicami Poznania w maju ub.r. Zgromadziła ok. 1,5 tys. osób. Przyjechali anarchiści z całej Polski i kilku krajów Europy. Przyszli poznaniacy, społecznicy, osoby znane w mieście. - Uczestniczyliśmy z żoną w poprzedniej manifestacji, ponieważ popieramy działania alternatywne i niezależne, oraz ludzi, którzy je podejmują - mówi prof. Tomasz Polak (dawniej ks. Węcławski). - Działalność kulturalna i społeczna takiego środowiska jak Rozbrat - nieukładowego, niekomercyjnego, niemainstreamowego, czyli mieszczącego się poza "systemem" - jest w naszych oczach ważna. Potrzeba więcej takich inicjatyw - tym bardziej nie należy niszczyć tej, która jest. Miejsca, takie jak Rozbrat, są diagnostyczne dla życia miasta i pokazują, gdzie tego życia brak. Poznań powinien być dumny z Rozbratu.

Wytłuszczone fragmenty tekstu zaczerpnąłem z haseł, jakie pojawią się na sobotniej demonstracji w obronie Rozbratu

Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań

Tego samego autora

Brak pasujących artykułów