Prezydent odjechał drogą zapasową – na marginesie sprawy lokatorskiej z perspektywy policjanta

Stanisław Krastowicz
Drukuj
pilicja_siedziTak, to miał być szczególny dzień. I choć komendant nie wyznaczył ochotników do malowania trawy na zielono, to każdy był gotów do podjęcia czynności, interwencji i ofiarnej służby. W dobie kryzysu, czy raczej w dobie, gdy wszystkie niedogodności dają się wyjaśnić kryzysem, nasz mundurowy stan przybiera na randze. Obok oddanej armii biurokratów - urzędników gotowych i zwartych - to nasze pałki i tarcze mają dać narodowi gotową odpowiedź na niezadowolenie z kryzysu. W dzień więc, gdy Pierwszy Biurokrata Kraju przybywa z inspekcją, wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. I guziki były równo pozapinane, tylko jak zwykle czynniki zewnętrzne i wichrzyciele różnego sortu próbowali popsuć uroczystość.

Jacyś lokatorzy, a z nimi ta swołocz z „grupy Rozbrat” przybyli pod zamknięte dla mieszkańców bramy Urzędu Miejskiego. Zamknięte, bo przecież trwa uroczystość, bo Prezydent, bo ma być ładnie i podniośle! Przyszli i krzyczeli coś o prawach lokatorów, o tym że ich nowy właściciel zastrasza, próbuje wykurzyć bandyckimi metodami mieszkańców z ich domów. My to wiemy, bo my w mundurach mieliśmy tam interwencję, na tej Piaskowej, i to  nie raz, notatki służbowe sporządzono, sprawy lokatorów nie załatwiono, no bo się nie da. No bo jak to tak, przecież to właściciel, a oni to tylko lokatorzy, to czego od nas chcą. Ale tym lokatorom, te nasze służbowe notatki, to nie wystarczyły Przyszli i chcieli popsuć uroczystość z Prezydentem.

Faktem jest, że szli spokojnie chodnikiem od Placu Wolności. Faktem jest, że my nie interweniowaliśmy, no bo przecież na Placu Wolności nie było Prezydenta, to po co interweniować? Niech mają tą swoją wolność słowa i zgromadzeń. Gdy jednak przyszli pod urząd to trzeba, no bo Prezydent! „Na miejsce zostały ściągnięte posiłki oraz funkcjonariusz z Techniki Kryminalistycznej KMP w Poznaniu w celu utrwalenia nielegalnego zgromadzenia na nośniku pamięci. Pikietujący domagali się, aby wyszedł do nich przedstawiciel Urzędu” – czytamy w sądowych aktach.

Kto ma wyjść do cholery? Przecież to strach - trzeba by coś powiedzieć, coś obiecać, a przecież tu w Urzędzie, to nikt nic nie wie, co można, a czego nie można obiecać tym, z tej Piaskowej. No bo oni się przecież z tym nowym właścicielem użerają. To prawda. On im te okna i drzwi w zimne pod pretekstem remontu wymontował, jakimiś smutnymi panami z terenowego samochodu straszył. Ale przecież jest to święte prawo własności, to on im tak chyba może? A może nie może?

„Pikieta przebiegała w sposób pokojowy i bez wydarzeń. Około godziny 14:50. Prezydent RP opuścił Urząd Miasta i odjechał drogą zapasową” - co sobie lokatorzy myśleli, że my drogi zapasowej dla ewakuacji Prezydenta przed nimi nie mamy! Pewnie, że mamy! Tusk obiecał, że wszystkim weźmie, a policji nie weźmie! Emerytur nie weźmie, etatów nie weźmie, a pieniędzy to nawet dołoży. Bo spróbował by zabrać! Ostatecznie to kto drogę zapasową, dla ucieczki przed lokatorami, zorganizuje, no kto?

„Do pikietujących wyszła poseł Łybacka, która zaczęła z pikietującymi rozmawiać i obiecała zająć się tą sprawą” - Krystyna to potrafi obiecać, się już tyle naobiecywała, to się nauczyła - „tzn. ich sytuacją mieszkaniową na ul. Piaskowej w Poznaniu, gdzie obecny właściciel według pikietujących próbuje wyrzucić ich z mieszkań. Po rozmowie z poseł Łybacką pikietujący rozeszli się. W tym momencie funkcjonariusze OPP rozpoczęli legitymowanie osób które przewodniczyły zgromadzeniu. Wylegitymowano 4 osoby” 

Weźcie tego spiszcie i tamtego spiszcie, tych z Rozbratu to koniecznie spiszcie, a tamtych to tak spiszcie, żeby spisać. No patrz już jakaś baba z Piaskowej krzyczy, żeby ich zostawić, bo oni nam pomogli. I co z tego, że pomogli. Jest rozkaz żeby spisać to spisujemy.

Ja to Panu tak poza protokołem powiem, że te wasze pikiety to faktycznie pomogły. Bo my już później to nie musieliśmy jeździć na tą Piaskową i notatek służbowych sporządzać. No bo się chyba ten właściciel przestraszył, tego szumu. I przecież nawet Grobelny się z tymi z Piaskowej spotkał i naobiecywał. No bo teraz to mógł coś obiecać, bo i nie ma uroczystości no i głośno się o tej Piaskowej zrobiło. Więc ja tak Panu powiem, że no mi kazali Pana przesłuchać i oskarżyć, ale ja to Pana rozumiem, bo te pikiety to jednak pomogły i ci mieszkańcy się tak zorganizowali i w ogóle. Sam Pan wie, no kogoś skazać trzeba, no bo przecież była uroczystość wtedy i był Prezydent. Ale przed sądem, to Pana postawić musimy.

Wszystkie cytaty w cudzysłowie pochodzą z relacji funkcjonariuszy załączonych do akt sprawy.