Wolny uniwersytet teraz!!!

rozbrat.org
Drukuj
wolny-WNS

W 1968 roku na murach paryskiej Sorbony studenci napisali hasło... a jakie to ma znaczenie, co wtedy nabazgrano na murze? W 2001 roku uczestnicy i uczestniczki Poznańskiej Koalicji Antywojennej zorganizowali wiec na terenie Wydziału Nauk Społecznych UAM przeciwko wojnie w Iraku, wznoszono hasła… kto je dziś pamięta?

W 2010 roku przez całą Europę przetoczyła się fala protestów studenckich: Londyn, Madryt, Paryż, Wiedeń, Ateny – wszędzie tam studenci protestowali przeciwko komercjalizacji edukacji. W tym samym czasie na poznańskim WNSie w spokoju rozwijała się i trwała niezachwiana nędza studenckiego życia, od weekendowej imprezy w knajpie, przez sesje i zaliczenia, po rytualne ustawianie się w punkcie ksero celem odbicia brakujących notatek z wykładów. Owa polityczna i społeczna bierność tylko od czasu do czasu bywa przerywana akcjami honorowego oddawania krwi, czy zachętami do działań w ramach wolontariatu – choć udzielanie się w jego ramach często nie jest traktowane jako praca na rzecz drugiego człowieka lub dla dobra wspólnego, a jedynie jako punkt który warto dopisać do własnego CV. Upływające w spokoju dni na uniwersytecie czasem starają się zakłócić przedstawiciele braci studenckiej zaangażowani w lokalnej sekcji Federacji Anarchistycznej czy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego „Inicjatywa Pracownicza”. Kilka tygodni temu ta niebezpieczna grupa ekstremistów rozdawała ulotki informujące o sytuacji trójki białoruskich aktywistów, w akcji towarzyszyli im przedstawiciele białoruskiej opozycji. Owa bezczelna agitacja spotkała się z natychmiastową reakcją pracowniczki uniwersytetu. Argumentując, że uniwersytet jest „apolityczny”, nakazała opuścić działaczom mury uczelni. Przedstawiciele białoruskiej opozycji poczuli się niemal jak w ojczyźnie. Pracowniczka uniwersytetu replikowała, iż aktywiści, wśród których byli studenci UAM, nie mają stosownej zgody na swoją akcję. Okazuje się bowiem, że nawet namawianie poznańskich studentów do wysyłania solidarnościowych pocztówek do więzionych przez reżim Łukaszenki opozycjonistów wymaga stosownej zgody.

Po opisaniu całej sytuacji na portalu www.rozbrat.org przedstawiciele władz WNS UAM zareagowali. Dr Jacek Zydorowicz określił cale wydarzenie mianem „incydentu” i zachęcił do legalizacji wszelkich kolejnych działań, gwarantując dobrą wolę władz uczeni i wszelką pomoc. Odniósł się również do sytuacji, którą opisała korespondująca z nim aktywistka – polegającej na ustawicznym zrywaniu społeczno-politycznych plakatów FA/IP z tablic ogłoszeniowych. Działanie to dr Zydorowicz określił mianem akcji czysto „porządkowych”, nie ustosunkowując się do faktu, iż z tablic ogłoszeniowych nie znikają plakaty informujące o tanich wczasach na Cyprze, pracy na umowy śmieciowe w telemarketingu, czy informacje o koncercie, a jedynie plakaty wyrażające sprzeciw przeciwko eksmisjom i polityce miasta Poznania sygnowane przez Federacje Anarchistyczną i OZZ Inicjatywa Pracownicza.

Dzisiejsza pikieta jest naszą reakcją na opisane wydarzenia – jako studenci i absolwenci UAM, a także prości związkowcy, z niepokojem patrzymy na działania władz UAM zmierzające do „upupiania” studentów i studentek. W myśl polityki władz uczelnianych, każdy plakat, każda ulotka i każde spontaniczne działanie studentów wymagają odpowiedniej zgody. Jeśli zgody takiej nie ma, z całą stanowczością reagują wykwalifikowani pracownicy UAM –  to oni zadbają, by umysł studenta/-tki nie zaprzątał sobie głowy kwestiami podwyżek, eksmisji, czy innych społecznych i politycznych problemów miasta, w którym dane jest mu/jej studiować. Najwyraźniej niedojrzałe umysły studentów i studentek nadal trzeba chronić i bronić

Zwołujemy więc w poniedziałek 28 listopada o godzinie 11:15, w holu budynku D na Wydziale Nauk Społecznych UAM (ul.Szamarzewskiego 89) – WIEC POLITYCZNY w obronie wolności słowa i zgromadzeń na uniwersytecie.

Jeśli zgadzasz się z akcją „upupiania”, to po prostu zignoruj nasz protest – jeśli masz jednak ochotę swobodnie i bez całego procesu pozyskiwania pozwoleń i zezwoleń działać na uniwersytecie, to po prostu to zrób. Dlaczego na uniwersyteckim parapecie może leżeć prawicowa gazeta „Rzeczpospolita”, a nie może twój własny polityczny manifest? Wyraźmy wreszcie swoje myśli, a następnie przerodźmy je w czyny, wykorzystując mury uczelni, która należy do nas, studentów/-tek! Dość cenzurowania myśli! Wolny uniwersytet teraz!