Watykański koklusz. Wywiad z Agnieszką Gulczyńską

rozbrat.org
Drukuj

GulczyńskaEwa Wójciak, dyrektorka Teatru Ósmego Dnia, na swoim prywatnym profilu Facebooka umieściła wpis, emocjonalnie komentując wybór nowego papieża. Adresowany był do jej przyjaciół i najbliższego otoczenia. W związku z tą wypowiedzią do studia WTK zaprosiła ją Agnieszka Gulczyńska.  Ewa Wójciak swoich słów się nie wyparła, choć zastrzegła, że chyba nie powinno się komentować prywatnych wpisów na internetowym profilu. Rada miasta za określenie papieża dostanym słowem, zaapelowała do prezydenta miasta o jej odwołanie z funkcji.

Rozmawiamy z Agnieszka Gulczyńska z WTK.

Chcieliśmy porozmawiać o sytuacji jaka powstała po Twoim programie „Gorący Temat” z udziałem dyrektorki Teatru 8 Dnia…

Agnieszka Gulczyńska: Raczej powiedziałabym po jej słowach, a nie po programie…

Co było ostatecznie celem „Gorącego Tematu”, rozmowa na temat poparcia Kościoła katolickiego dla argentyńskiej dyktatury wojskowej czy rozmowa na temat sposobu prowadzenia debaty publicznej?

Obu tych tematów. Siłą rzeczy trzeba było zapytać o formę w jakiej Ewa Wójciak wypowiedziała swoją opinię. Ale chodziło także o treść, o jej kontrowersyjną opinię na temat świeżo wybranego papieża.

Nie odnosisz wrażenia, ze sprawa konwenansu przeważyła w tej rozmowie?

Zapewne tak, bo była bardziej emocjonalna. To zależało od tego, jak Ewa Wójciak odpowiedziała w wywiadzie na  pytanie dotyczące formy wypowiedzi.

Mamy drugi podobny przypadek: wiceszef TVP Sport napisał na Facebooku o papieżu, że jest „donosicielem i współpracownikiem wojskowej junty”. Czy prywatne poglądy powinny być przedmiotem publicznej debaty?

To jest wyjściowe pytanie. Ewa Wójciak twierdzi, że jest to opinia wyrażona na prywatnym profilu, na portalu społecznościowym. To tak, jakby ktoś wszedł do domu i podsłuchał jej wypowiedzi oraz opublikował ją – tak tłumaczy. Ja się z tym nie zgadzam. Facebook nie jest miejscem wyrażania prywatnych opinii, a Ewa Wójciak nie jest prywatną osobą.

Zatem, kiedy jesteśmy prywatnymi osobami…?

Nie chodzi mi teraz o rozgraniczenie: osoba prywatna – osoba publiczna. Kiedy osoby publiczne komentują ważne wydarzenia na Facebooku, muszą liczyć się z tym, że o te opinie będą pytane.

Dotarłaś do wypowiedzi Ewy Wójciak zakładając na Facebooku „fikcyjne konto”. Czy masz świadomość, że to niezgodne z regulaminem Facebooka?

Być może.

Czy w ten sposób docierając do tej wypowiedzi nie naruszyłaś zasad tzw. etyki dziennikarskiej?

Tę wypowiedź otrzymałam i zobaczyłam wcześniej, nie na swoim koncie. Wieść o tym szybko się rozniosła. Zweryfikowałam jedynie, jak łatwo było do tej opinii dotrzeć.  Powtarzam: Facebook – jak z tego widzimy – nie jest zaciszem domowym, ale miejscem publicznym.

Czy to nie jest niebezpieczny kierunek, tzn. aranżowanie pewnych sytuacji medialnych, które mają spowodować skandal. Na przykład niedawno zaprosiliście do WTK z jednej strony pana Piotra Śrubę, a z drugiej strony Jarosława Pucka, szefa ZKZL…

Nie widzę związku między zaproszeniem do WTK Ewy Wójciak i Piotra Śruby. W tym pierwszym przypadku, chcę to podkreślić, to nie jest szukanie sensacji. Była to mocna opinia, mocno wyrażona. Byłam i jestem przekonana, że zaproszenie Ewy Wójciak do studia było oczywistą decyzją. W studiu podtrzymała swoje stanowisko.

Jednak kiedy Jarosław Pucek powiedział do przedstawicielki lokatorów nękanych przez czyścicieli kamienic „niech pani przestanie pieprzyć”, to WTK zaprosiło go ponownie do studia po tej wypowiedzi? Czy generalnie zakładamy, że takie mocne słowa mogą padać publicznie, czy nie mogą?

Nie jestem od tego, żeby oceniać czy mogą padać takie słowa. Zresztą, z tego co wiem, Jarosław Pucek zaraz po programie przeprosił Katarzynę Czarnotę. Zaprosiłam do studia Ewę Wójciak, aby się dowiedzieć dlaczego użyła takich słów.

A czy można za takie słowa zwolnić z pracy?

To nie pytanie do mnie, ja nie jestem zwierzchniczką Ewy Wójciak. Nie jestem tu stroną.

Może nie jesteś stroną, ale jednak program który prowadziłaś doprowadził do sytuacji, że rozgorzała dyskusja, po której Ewa Wójciak może stracić pracę.

Powiem tylko tyle, że o ile po konflikcie „Wójciak kontra Hinc” Poznań miał sporą czkawkę, to po tym co się teraz dzieje, ta czkawka przerodzi się w koklusz. Wszystko, co się zaczęło dziać po jej wypowiedzi, ma znamiona polowania na czarownicę. Zrobiło się z tego lustro, w którym przegląda się miasto i widzi niezbyt fajne odbicie. Proszę mnie nie pytać natomiast, co powinien zrobić prezydent. Dla wielu osób ta sprawa stała się pretekstem do odgrzania dawnych sporów. Uważam jednak, że Ewa Wójciak w tej sprawie mogła była zachować się inaczej.

Problem jest jednak z tym, co dalej? Czy będzie ciąg dalszym tej debaty na antenie WTK?

Tak. Będziemy jeszcze rozmawiać na ten temat.

A czy jesteś w stanie przyjść na pikietę w obronie Ewy Wójciak?

Nie. Ani na waszą pikietę pod siedzibą PiS, ani na pikietę radnej Dudziak pod Ósemkami. Jak mówiłam, nie jestem stroną w tej sprawie.

Dziennikarz w naszych czasach nie może sobie pozwolić na taki gest?

Nie powinien. Zastanawiam się natomiast, czy pytalibyście mnie o przyczyny zorganizowania dyskusji, gdyby nie chodziło o Ewę Wójciak, ale o kogoś o bardzo konserwatywnych poglądach, kto w podobny sposób wyraził podobnie kontrowersyjną opinię o kimś, z kim mu światopoglądowo nie po drodze.

Dzękujemy za rozmowę.

Rozmawiali: Marek Piekarski, Jarosław Urbański