Radykalna teoria nie ma nic do stracenia i do szanowania. Krytykuje siebie, jak i wszystko inne. Nie jest doktryną, którą trzeba przyjąć na wiarę, ale prowizorycznym uogólnieniem, które wymaga ciągłej weryfikacji.
Ken Knabb

Jesteś na archiwalnej wersji strony internetowej - przejdź na aktualną wersję rozbrat.org

Miasto kobiet i równości płac

Kinga Krzysztofiak, Stanisław Krastowicz

socjalny kongresW sobotę dobiegły nas informacje o tym, że Wielkopolski Kongres Kobiet okrzyknął Jaśkowiaka liderem tworzenia równych szans dla kobiet i mężczyzn. Możliwe, że z perspektywy kobiet o orientacji liberalno-konserwatywnej jest on tego rodzaju liderem. Niemniej kobiety to nie tylko polityczki, celebrytki i bizneswomen. Kobiety to również pracownice zmuszane do pracy za półdarmo, m.in. w instytucjach samorządowych lub za darmo w gospodarstwach domowych.
Po Socjalnym Kongresie Kobiet, który jest alternatywą dla działań środowisk neoliberalnych, prezydent Jaśkowiak zaczął składać obietnice dotyczące wyrównania płac kobiet i mężczyzn. W Gazecie Wyborczej mogliśmy przeczytać, że chce on „zrównać płace kobiet i mężczyzn w urzędzie miasta (w magistracie aż 70 proc. pracowników to kobiety). – Różnice niestety wciąż są. Dotyczą głównie niższych szczebli”.

Nie wiadomo, co taka deklaracja ma oznaczać, bo można ją rozumieć tak, że prezydent podzieli się swoją pensją ze sprzątaczką (sprzątaczkami) w urzędzie. Może to zrobić w zasadzie od zaraz i wówczas faktycznie zasłużyłby na miano lidera równych szans.

Problem polega na tym, że liberałowie mówiący o zrównaniu płac z reguły mają na myśli dysproporcje w obrębie określonych zawodów, a te – wbrew pozorom – ogólnie nie są duże, sięgają przeciętnie ok. 7%. W Polsce – wg niektórych badań – tego rodzaju nierówności w poziomie wynagrodzeń kobiet i mężczyzn są jednymi z najniższych w Europie. Nie dotyczy to jednak kadry kierowniczej. Tu kobiety pod względem płacowym są akurat mocno dyskryminowane. Inaczej mówiąc, Jaśkowiak nie wydaje się mieć nic przeciwko wyrównaniu płac swoim koleżankom na kierowniczych stanowiskach, ale niekoniecznie pracującym kobietom w ogóle.

Dysproporcje płacowe ze względu na płeć w obrębie danego zawodu są oczywiście też istotne, ale dotyczą głównie kobiet o wyższych zarobkach i należących do lepiej sytuowanych gospodarstw domowych. Na niższych szczeblach hierarchii klasowo-zawodowej te dysproporcje co do płci są zdecydowanie mniejsze. Ustawowo minimalne wynagrodzenie jest jednakowe dla kobiet i mężczyzn. Tu problemy dochodowe gospodarstw domowych dotyczące niskich płac się kumulują. Bogaci faceci nie żenią się bowiem ze sprzątaczkami, ale raczej np. z notariuszkami. Dla zdecydowanej większości kobiet główny problem tkwi nie w różnicach płac w obrębie jednego segmentu rynku pracy, a w różnicach płacowych między różnymi segmentami rynku pracy, wśród których segmenty sfeminizowane są najniżej opłacane. W grupie zawodów najbardziej zdominowanych przez kobiety zarabia się przeciętnie o 15-30% mniej niż w sektorach z przewagą mężczyzn (wg GUS w 2016 r. przeciętne wynagrodzenie brutto kobiet w gospodarce narodowej było niższe od mężczyzn o ponad 20%). To ta dysproporcja głównie ciąży kobietom i dlatego domagają się one wyrównania płac na tej płaszczyźnie. Spełnienie tego postulatu oznaczałoby jednak konieczność podzielenia się przez prezydentów miast, kierowników wydziałów czy profesorów itd. funduszem wynagrodzeń nie tylko ze swoimi koleżankami po fachu, ale także ze sprzątaczkami.

Z tych też powodów, po deklaracji prezydenta Jaśkowiaka co do zrównywania płac kobiet i mężczyzn w urzędzie miasta, pracownice miejskich żłobków należące do Inicjatywy Pracowniczej zwróciły się do prezydenta z zapytaniem, jakie konkretne dysproporcje płacowe ma na myśli.  Jak podkreślają: „wśród opiekunek w żłobkach nie ma mężczyzn, zatem nie ma dysproporcji w obrębie grupy zawodowej”. Natomiast istnieją ogromne dysproporcje między poszczególnymi grupami zatrudnionych w zakładach pracy finansowanych z budżetu miast. W piśmie do Jaśkowiaka związkowczynie Inicjatywy Pracowniczej pytają też, w jakiej kwocie przewidywane są podwyżki dla pracownic poznańskich żłobków miejskich w 2019 r. Domagają się podpisania przed wyborami prezydenckimi porozumienia płacowego na lata 2019-2022 (w przypadku wygranej Jaśkowiaka w wyborach). Od odpowiedzi Jaśkowiaka na te pytania zależy, w jakim stopniu faktycznie poważnie myśli on o problemie dysproporcji płacowych, a jak dalece jest to rodzaj pr-owej gry przedwyborczej i kokieterii względem swoich znajomych ze sfer biznesowo-politycznych.

Notabene ciekawe, że Wielkopolskiemu Kongresowi Kobiet nie przyszło na myśl, aby to pracownic żłobków, walczące konsekwentnie o podwyżki płac od 2011 r., nie okrzyknąć liderkami tworzenia równych szans dla kobiet i mężczyzn. W zamian za to – co symptomatyczne – wolano zrobić sobie selfie z Jaśkowiakiem. Oczywiście można to interpretować tylko w jeden sposób – Kongres ten reprezentuje kobiety z wyżej sytuowanych grup zawodowych.

Z perspektywy Socjalnego Kongresu Kobiet, polityka Jacka Jaśkowiaka jedynie utwierdza stan, w którym kobiety sprowadza się do poziomu taniej siły roboczej. Prezydent czyni wiele, aby płace pracownic samorządowych pozostawały na poziomie zdecydowanie niższym niż dochody wspierających go liderek Wielkopolskiego Kongresu Kobiet. Jeżeli w ogóle płace pracujących kobiet ulegają podwyższeniu, to nie w wyniku jakichś akcji „wyrównywania płac”, lecz w wyniku uporczywych, wieloletnich nacisków pracownic zrzeszonych w związkach zawodowych. Prawdę mówiąc, nie przychodzi im to łatwo. Jaśkowiak ostatnio wycofał się z wcześniej wynegocjowanych z nim przez związki zawodowe podwyżek płac na 2018 r. dla najgorzej zarabiających kobiet pracujących dla władz miasta.

Również miejska polityka społeczna uderza w kobiety najgorzej zarabiające. Jednym z jej zasadniczych kierunków jest utrzymywanie niedorozwoju instytucji opiekuńczych. Taka polityka zorientowania na cięcia zabezpieczeń socjalnych powoduje, że obowiązki domowe związane z opieką nad dziećmi, osobami przewlekle chorymi czy w podeszłym wieku spoczywają na barkach kobiet. „Miasto kobiet” Jaśkowiaka to tylko pusty slogan, na który większość pracujących kobiet w Poznaniu nie da się nabrać i żąda konkretów.

Nie masz uprawnień, aby dodawać komentarze. Musisz się zarejestrować

Translate page

Belarusian Bulgarian Chinese (Simplified) Croatian Czech Danish Dutch English Estonian Finnish French German Greek Hungarian Icelandic Italian Japanese Korean Latvian Lithuanian Norwegian Portuguese Romanian Russian Serbian Spanish Swedish Ukrainian