Parlamentaryzm jest najodpowiedniejszą formą organizacji dla społeczeństwa opartego na pracy najemnej i wyzysku mas ludowych przez posiadaczy kapitału.
Piotr Kropotkin

Jesteś na archiwalnej wersji strony internetowej - przejdź na aktualną wersję rozbrat.org

Robotniczy zryw i święta pamięć

Jarosław Urbański
czerwiec_1956Pomnik upamiętniający Poznański Czerwiec, postawiony w 1981 roku, jest obeliskiem gdzie dzisiejsza władza utrwala swoją wersję historii, dodając kolejne daty i postulaty. W 50 rocznicę wydarzeń (2006 r.) dopisano do hasła „Za wolność, prawo i chleb” słowa „O Boga”; wcześniej (w 1991 r.) rok wprowadzenia stanu wojennego. Monument ma być przede wszystkim świadectwem zrywów przeciwko władzy komunistycznej, a nie wystąpień w obronie praw pracowniczych, socjalnych i przeciw niesprawiedliwej władzy w ogóle.

Historia wybiórcza

Historia jest ciągle na nowo pisana, tworzona. Jest bardziej produktem teraźniejszości, a nawet troski o przyszłości, niż samej przeszłości. Historia to suma różnych zabiegów: twórczego komponowania faktów, interpretacji zdarzeń, metodologicznych innowacji. Wreszcie historia to efekt walki, w której zwycięzcy przypisują sobie prawo do stawiania i burzenia pomników, pisania map, wietrzenia archiwów, układania podręczników, historycznego znaczenia ulic i tak dalej. To seria zabiegów władzy o swoją legitymizację. Ale także dążeń ruchów społecznych do rozbicia zastanych historycznych mitów i stereotypów. Historia to polityka, zarówno wówczas kiedy narzędziem w walce o władzę staje się IPN, jak też kiedy nawołuję się do oddzielenia przeszłości od teraźniejszości „grubą kreską”.

Nie inaczej jest w przypadku poznańskich wydarzeń z czerwca 1956 roku. Obecne elity władzy mozolnie budują własną wersję tej historii, eksponując te detale, które najlepiej uzasadniają jej polityczną genezę i ideologiczną dominację. Przede wszystkim chodzi o wykazanie prawomocności swojego pochodzenia i zanegowanie prawa do uznania dla PRLowskiego ancien régime. Stąd czerwiec 1956 roku przedstawiany jest jako nagły sprzeciw wobec komunistycznej władzy, jako bunt całego bez wyjątku społeczeństwa, któremu narzucono niesprawiedliwy i nieprawomocny reżim.

Nie pierwszy bunt


Czerwiec 1956 roku to nie wyjątek, wpisuje się w cykl szeregu wcześniejszych (a także oczywiście późniejszych) walk klasowych podejmowanych przez poznańskich robotników od końca I wojny światowej, przeciwko różnym strukturom władzy. Nie wchodząc już w spór dotyczący charakteru powstania wielkopolskiego, które wybuchło na fali rewolucji niemieckiej, trzeba zaznaczyć iż,  endeckie władze Poznania i całego regionu rozprawiły się krwawo z buntem kolejarzy w 1920 roku, jak też z szeregiem strajków robotników rolnych. Pracownicy Cegielskiego występowali, mniej lub bardziej zaciekle, przynajmniej dziesięciokrotnie w całym okresie międzywojennym. Również po wojnie, a przed Czerwcem do protestów załogi doszło przynajmniej dwukrotnie: jesienią 1945 i w 1953 roku.

Poznańskie wydarzenia z 1956 r. były zdecydowanie gwałtowniejszym, ale bynajmniej nie „pierwszym buntem społeczeństwa w PRL” (jak brzmi jeden z tytułów popularnej historycznej pracy na ten temat). Rzuca się w oczy przede wszystkim jego anarchiczny charakter, dostrzegany przez socjologów. Rafał Drozdowski i Marek Ziółkowski, w swoim eseju „Dynamika społecznej pamięci i społecznego zapomnienia” (Kronika Miasta Poznania 2/2006) pisali, że Poznański Czerwiec, był „ruchem oddolnym, od pewnego momentu niezorganizowanym i posiadającym kilka niezależnych i nieskoordynowanych ‘ognisk aktywności’”. Okazał się zrywem typowo robotniczym, który nie zdołał „uwieść” intelektualistów. „Być może – dodają – był zbyt dosłowny, konkretny, zarówno w warstwie swoich postulatów, jak i w tym sensie, że jego faktografia była tak twarda...”, iż nie dała się przekuć w żaden mit społeczny.

Kolejna konkluzja cytowanych autorów, że był to „ruch bez przywódców, z którego nie wyłoniła się żadna widoczna opozycja”, jest tyleż prawdziwa, co jednocześnie nie dostrzega pewnej specyfiki wystąpień pracowniczych - ich autonomicznego charakteru. Trudno się temu dziwić. Próby ustalenia na ile czerwcowe wystąpienia były konsekwencją wcześniejszej cyrkulacji walk pracowniczych, formy zorganizowania załogi Cegielskiego, tożsamości i świadomości robotników, nie stanowiły w zasadzie nigdy przedmiotu zainteresowania żadnej historiografii. Ani PRL-owskiej - w obawie przed nadaniem nazbyt dużej rangi tej rewolcie, co godziłoby w legitymizację ówczesnego reżimu - ani współczesnej, która zmierza do ostatecznego otrząśnięcia się z „robotniczego odium”, nadając temu wydarzeniu z kolei abstrakcyjną - w istocie społecznie wykorzenioną - religijną i  nacjonalistyczną oprawę. Świadomość poznańskich robotników w 1956 roku nie kształtowała się jedynie w kontrze czy pod wpływem komunistycznych realiów, ale także dzięki pamięci przedwojennych strajków, wystąpień bezrobotnych, rywalizacji politycznej związków zawodowych i partii, doświadczeń niemieckiej okupacji.

Martyrologia a postulaty

Dzisiejsze interpretacje historyczne, dotyczące Poznańskiego Czerwca wzmacnia się poprzez specyficzne metodologiczne podejście, dokonujące chronologicznego skrótu. Wydarzenia te sprowadza się często do dwóch czy co najwyżej kilku dni: „wybuchu” i „represji”. Tymczasem rozpoczęły się one dużo wcześniej. Już na przełomie 1955 i 1956 w Cegielskim – według archiwów partyjnych Komitetu Wojewódzkiego PZPR – dochodziło do „rozluźnienia dyscypliny” i sabotażu („dziwnych awarii”). Od początku czerwca miało miejsce wiele wieców załogi, zwoływanych za i bez aprobaty władz przedsiębiorstwa. Czasami robotnicy siłą potrafili wtargnąć na spotkania dotyczące sytuacji w zakładach. Dochodziło nawet do rękoczynów. Wznoszono okrzyki, panował tumult. Żądano odebrania straży przemysłowej karabinów. W tej atmosferze doszło do wyjścia na ulicę.

Krwawa kontrreakcja władz wcale nie uspokoiła sytuacji w HCP. Dalej dochodziło do licznych spontanicznych zebrań i wieców, a w październiku – po wyborze Władysława Gomułki na I sekretarza KC PZPR – zwoływano masówki, na których domagano się uwolnienia wszystkich zatrzymanych w związku z wydarzeniami 28 czerwca. W 1956 roku kierownictwo Cegielskiego faktycznie utraciło kontrolę na zakładem, a sytuacja się ustabilizowała dopiero z końcem roku, po spełnieniu licznych postulatów załogi nie tylko pałacowych, socjalnych, ale też politycznych i personalnych. Zniwelowano m.in. duże rozpiętości płacowe między kierownictwem wyższego i średniego szczebla, a robotnikami, które w okresie stalinowskim były wyjątkowo duże.

Cały ruch skończył się zatem umiarkowanym sukcesem, razem z tym, że wprowadzono samorządy robotnicze, co pozwoliło - na krótki jednak okres – przejąć częściową pracowniczą kontrolę nad zakładami. Dziś jednak uwypukla się przede wszystkim martyrologiczną stronę tego protestu, bowiem realne cele, postulaty i sukcesy ruchu nie korespondują z wizją elit władzy na temat tego, nie czym był, ale czym jest Czerwiec'56. 

Nie chodzi tu jednocześnie o proste i wyświechtane tłumaczenie, że dokonuje się jakiegoś fałszowania czy manipulacji. Nie możemy jednak pozwolić, aby różnorodną pamięć zbiorową, zastąpić jedną: hegemoniczną, świętą pamięcią narodową, celebrowaną przez władzę.

Artykuł ukazał się pierwotnie w tygodniku „Przekrój” z 25 czerwca 2012 roku

Czytaj też: "Na Boga! Politycy fałszują historię Czerwca 56"

Komentarze

+1| 2 | Jarosław Urbański2012-07-01 11:21
A propos wcześniejszej wypowiedzi K. "Robotnicy poznańscy" to jakaś generalizacja. Z wielu tysięcy demonstrujących , tych którzy stawiali problem powrotu religii do szkół, była co najwyżej garstka. Zdecydowana większość protestujących, w tych kategoriach tego nie stawiała.
Dwa. U "faszystów" można się "wynurzać ile chce" co najwyżej tylko do pewnego momentu. Jak zdobywają władzę, to raczej nie tolerują wolności słowa.Istnieją liczne historyczne na to dowody.
-3| 1 | K.2012-06-29 21:44
I tu jest szkopuł, bo robotnicy poznańscy domagali się powrotu religii do szkół. Tak sobie myślę, że to oznaczało: wartość poszczególnej osoby ludzkiej. A poza tym jeszcze, jak chcę skomentować sekwencję Środy na GW to muszę podać dane i się zarejestrować, a u "faszystów" z Niezależnej można się wynurzać ile wlezie, i to całkiem bez przedstawiania. Szkopułów jest więcej, ale na to pomogą seryjni samobójcy. Największa zbrodnia to jak się chce być człowiekiem.

Nie masz uprawnień, aby dodawać komentarze. Musisz się zarejestrować

Translate page

Belarusian Bulgarian Chinese (Simplified) Croatian Czech Danish Dutch English Estonian Finnish French German Greek Hungarian Icelandic Italian Japanese Korean Latvian Lithuanian Norwegian Portuguese Romanian Russian Serbian Spanish Swedish Ukrainian