„Wolność. Dla wszystkich wolność.”. Wspomnienie o Robercie Brylewskim

Marek Piekarski
Drukuj

De0sSSnWkAIdF0ePrzedstawiamy wspomnienie po zmarłym Robercie Brylewskim (który gościł i na Rozbratowych deskach: https://www.youtube.com/watch?v=otETEd1ImTw), autorstwa uczestnika poznańskiej Federacji Anarchistycznej – Marka „Sancza” Piekarskiego:

 

Jeśli kultura ma jakiekolwiek znaczenie w zmianie świata na lepsze, to w tym kraju na pewno mieściła się ona w nim - Robercie Brylewskim.

W niedziele odszedł kolejny ważny dla mnie człowiek. Człowiek, którego twórczość kształtowała całe moje pokolenie. Myślę, że nie tylko moje. Wyrabiała gust muzyczny, ale też inspirowała w postawie społeczno-politycznej. Robert dał nam wyjątkową kulturę, bo był wyjątkowym człowiekiem, żyjącym i tworzącym w wyjątkowych okolicznościach.

Pierwszy raz spotkaliśmy się wiele lat temu, choć żałuję, że tak późno. Kiedy poznaliśmy się bliżej utwierdziłem się w przekonaniu, że należy do ludzi z którymi chce się być. Nie tyle w rewolucji czynu, co w rewolucji ducha. To coś, co uzupełniało i inspirowało opór. Coś bez czego czasem naprawdę ciężko przetrwać w zgiełku codziennej walki. Sam Robert swoją postawą życiową przedłużał to, co wyrażał w swojej muzyce. Bezkompromisowy, duchowy misjonarz? Bo jak ująć tą wielowymiarową postać, która w nicości potrafiła kreować tak oryginalne i ważne dla czasu i miejsca projekty jak Kryzys, Brygada Kryzys, Izrael, Armia, Falarek czy 52um? Jak dużo miał w sobie i jak bardzo chciał się tym dzielić! Spuścizna jaką zostawił jest niepoliczalna, jednak to nic w stosunku do tego jakim był człowiekiem.

W gruncie rzeczy wszyscy wiedzą kim był dla kultury alternatywnej. Zaczynał, kiedy trzeba było mieć wielką determinację i odwagę być innym. Należał do protoplastów i polskiego punkrocka, i reggae/dubu. W każdej kulturze są pokolenia które wynikają z siebie, ale też w konsekwencji siebie kontestują. Zapewne jednak kontrkultura w tym kraju miała by zupełnie inny charakter, gdyby nie Robert. Zanim przyszło pokolenie mające trochę więcej kontaktu z tym. co za granicą, by móc brać całymi garściami, by nie powiedzieć – kopiować, to co tam. 

Jakiś czas temu rozmawiałem z Arkiem Marczyńskim z Anteny Krzyku który powiedział mi, że rozdziela radykalnie środowisko którego symbolem był Robert od tego, co powszechnie nazywaliśmy „sceną niezależna”. Byłem zdziwiony, zapytałem – dlaczego? Arek powiedział mi, że zawsze irytowała go ta hipisowska maniera jaka unosiła się nad Robertem. Że nie miała ona za dużo wspólnego z tym, co niosło „nasze środowisko”, choć bardziej adekwatne byłoby tu odwołanie się do – pokolenia.

Myślę sobie, że jest w tym dużo prawdy. Jednak prawda ta jest żadną, kiedy skonfrontujemy to, co się w tym kraju wydarzyło i gdzie znajdujemy się dziś. Bo z owej „sceny niezależnej” nie zostało niemal nic. Więc by być uczciwym, jedyne co pozostaje to prześledzenie kto co zrobił, co po nim zostało, ale też gdzie teraz jest. 

„Scena niezależna” czerpała nie tylko z dorobku artystycznego Roberta, ale też z jego potencjału w innych polach. Gdyby nie Studio Złota Skała i produkcja Bryla, nie byłoby nagrań najważniejszych zespołów owej sceny. Od Świata Czarownic, Apatii przez Ewę Braun skończywszy na Post Regimencie.

Robert nigdy nie zdradził swoich ideałów. Do końca pozostał niezależnym artystą. Zrobił tyle, ile niejeden z „niezależnych” by tylko mógł marzyć. Miał swoje niezależne od „niezależnych” podejście do świata. To w nim lubiłem i ceniłem. Po tym jak moi koledzy ogłosili go zdrajcą i zadeklarowali publiczne „zdystansowanie się”, napisał do mnie w liście:

„...na pewno nie pogodzę się z rolą ikony, to jak więzienie, chcę prowokować, bo taka jest często moja rola, tych z prawej strony, aby pokazali czy są podszyci orzełkiem, czy swastyką, --- oraz tych bliskich mi ideowo - czyli lewej stronie , … - czy chcą się bawić w HWDP , kibolstwo - rozbojstwo, pseudosocjalizm (w którym spędziłem całą młodość)... czy chcą może szukać wolności, uwalniać się od władzy - w dojrzały i trwały sposób, "...to jest wojna dla tych wytrwałych, a nie dla tych szybkich".

To tylko w sferze kultury, bo Brylu nie napinał się nigdy na aktywizm. Zawsze mówił, że to co może, to co umie, to robić muzykę. Wielokrotnie jednak mogliśmy na niego liczyć. Pamiętam, jak w szczycie kariery Armii i Izraela, Robek zaproponował benefitowe koncerty na rzecz kolegiów jakie dostawaliśmy za blokadę zapory w Czorsztynie. Kiedy proponowałem by wystąpił na Rozbracie czy dla Zemsty, nigdy nie odmawiał grać za minimalne pieniądze – bo to dla ruchu! Kiedy pytałem czy by nie sygnował swoim nazwiskiem jakiejkolwiek listu protestu – też nigdy nie odmówił.

Zawsze skory do pracy i twórczego zadziałania. Czasem kiedy opowiadał o jakiś projektach w jakich uczestniczy to patrzyłem ze zdziwieniem. Przez to bywało, że ściągało go w dziwne rewiry. Jednak dzięki temu sięgał głębiej w siebie i nie tracił czasu na malkontenctwo. Swoistą charakterystykę jego osoby zrobił Tymon w filmie „Polskie gówno”, czym Robert był mega zajarany. Obnażenie polskiego szołbiznesu i z dystansem pokazanie swojej w nim roli.

Kiedyś miałem sen z którego się razem śmialiśmy. Mianowicie Robert ze Zbyszkiem Liberą, byli tam wampirami którzy zabijali złych artystów, a dobrym dawali siłę i dar życia wiecznego. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale sen był długi, symboliczny i wielowątkowy. Ci co znają fizyczność Roberta i Zbyszka, sami wiedzą, że idealnie pasowali by do roli jakiegoś Nosferatu. Obserwując współczesną rodzimą kulturę, ciekawym byłoby widzieć mój sen na jawie. 

Z Robertem i Zbyszkiem oraz Mariolą Przyjemską mam jeszcze jedno wspomnienie które ukazuje też rodzaj emocji jakie wokół Roberta się tworzyły. Kiedyś ekipa spała u mnie, gdy się obudziliśmy na kacu i nastąpiła ta charakterystyczna forma niechęci do kolejnego dnia. Zbyszek mówi – Robert, ty nie masz przez przypadek jakiegoś ziela? Robert popatrzył i mówi: - no wiesz, kto jak kto, ja przez przypadek mam. I wyciąga pełną foliową reklamówkę. - Na własny użytek, z własnej uprawy, a nie jakieś tam. Nabija lufę i dzień zaczyna się rozchmurzać. 

Gdy tylko miałem czas dzwoniłem do Robka by posiedzieć i pogadać.

Ostatnim razem kiedy się widzieliśmy były to święta zimowe. Jak to święta, wszystko pozamykane. Chodziliśmy po Warszawie i znaleźliśmy jakiś lokal. Zamówiliśmy piwo, kiedy się skończyło wstałem by kupić następne. Obok pojawił się Robert i mówi – „Nie Sancho, ja stawiam! Rzadko miewam hajs, ale mamy koniec roku więc dostałem tantiemy z Zaiksu!” Urzekł mnie tym całkowicie. Tym bardziej, że znałem jego sytuację. Z resztą nie bał się o niej mówić publicznie, ku refleksji tym którzy uważali go za komercyjnego zdrajcę i tym którzy marzyli by być wyimaginowaną „gwiazdą rocka” - jak on. Sam mówił, że była to kolejna prowokacja, ale myślę, że bardzo dobra, by obnażyć zasady gry kapitalizmu.

Kiedy dziś w smutku myślę o nim, jestem dumny, że mimo zawirowań udało się nam coś razem zrobić. Będę tęsknił. 

 

WOLNOŚĆ 

dla wszystkich wolność 

dla wielkich i dla niskich 

dla żebraków i dla bogaczy 

ziemia dla wszystkich 

ziemia dla wszystkich 

zetrzeć z map granice 

które dzielą nas 

rozwiązać armie 

które niszczą świat 

ziemia dla wszystkich ziemia 

to co widzę to czas agresji 

to co widzę to czas agresji 

kiedy nam potrzebna jest 

wolność dla wszystkich 

ziemia dla wszystkich

 

NIE PODDAWAJ SIĘ

Nie poddawaj!

Żadnej demagogii, żadnej presji

Żadnej propagandzie, żadnemu oszukaństwu

Nie poddawaj się

Nie poddawaj!

Nie daj im ręki swej

Nie daj im duszy swej

Nie daj, nie daj

Nie poddawaj, nie poddawaj

Nigdy nie poddawaj się!