Wywiad z działaczem Inicjatywy Pracowniczej na terenie ZOO Centrum
Dlaczego jako pracownik ZOO Centrum wstąpiłeś do Inicjatywy Pracowniczej?
Zarzuty wobec pracodawcy wzięły się stąd, że musieliśmy podpisywać kartę z prośbą o nadgodziny, a jeśli tego nie zrobiliśmy nieoficjalnie mówiono nam, że zostaniemy zwolnieni bez podania przyczyny. Pracownicy pracują na czas określony, co umożliwia pracodawcy wyrzucenie z pracy bez podania powodu. Wszyscy pracownicy, z którymi na ten temat rozmawiałem, zdawali sobie sprawę z tego, że jest to nielegalne, ale nie wiedzieli, co mogą z tym zrobić. Ja nie chciałem tego tak zostawić. Zapalnikiem do dalszych działań było też to, że widziałem, że w innym sklepie ZOO Centrum ma miejsce mobbing wobec bliskiej mi osoby. Mobbowana osoba w trybie natychmiastowych rozwiązała umowę. Wtedy ja wstąpiłem do Inicjatyw Pracowniczej, a związek poinformował o tym pracodawcę.
Jak zareagował na to prezes?Zaczął zwalniać po kolei ludzi, myśląc, że też są w związku zawodowym. Chciał też najpewniej nas podzielić, aby pozostali pracownicy w obawie o swoją prace chcieli, abym ja odszedł. Do czasu pikiet dnia 24 lipca, zwolniono dwie osoby ze sklepu przy M1. Ja obecnie przebywam na L4. Zaprzyjaźnione ze mną osoby donoszą, że prezes spotyka się intensywnie z prawnikami i zastanawia się, jak mnie wyrzucić.
To jest ograniczanie prawa do zrzeszania się!
Oczyścicie. Kolejne pięć osób, w tym zastępca kierownika, przewidując, że też zostaną zwolnione, wzięły urlopy na żądanie. Jedna z tych osób odebrała telefon od kierownika regionalnego, który nakrzyczał na nią, oskarżając, że nie zależy jej na pracy i rzucił słuchawką. Natomiast kierowniczka mojego sklepu, z która mam dobry kontakt, sama rozwiązała swoją umowę o pracę. W sklepie w M1 pracują więc tylko nowo zatrudnione osoby (najprawdopodobniej jeszcze bez umów o pracę) i osoby ściągane do pracy na nadgodziny z pozostałych sklepów. Pracownicy również odkryli, że w jakiejś gazecie pojawiło się ogłoszenie o pracę w sklepie ZOO Centrum, choć prezes tego nie ujawniał, a kierownik regionalny milczał lub kłamał mówiąc, że osoby poszukiwane są do nowo otwartego sklepu. Prezes chce po prostu wymienić całą ekipę i przyjąć nowych, zdesperowanych bezrobotnych, który nie będą stawiać żądań. Poprzedni nie ulegli presji wprowadzanej przez kierownictwo, narzucania chorej konkurencji i donosicielstwa, przeciwstawiali się podkładaniu świń, filmowaniu w ukryciu pracowników itp.
Jaka jest obecnie atmosfera między pracownikami i czy udało się podzielić załogę?
Spotkałem się z większością pracowników już po pikietach, przyjęli je z entuzjazmem. Czują, że mają wsparcie, chcą konsultacji i gotowi są do tego, by iść przeciwko ZOO Centrum do sądu. Załoga się nie podzieliła, raczej zwarto szeregi. Chcą odejść, mimo że ta praca była dla części z nich pasją i często wiązała się z ich wykształceniem – były to osoby po zootechnice, ichtiologi, biologii, jedna chciała się doktoryzować. Dla pracodawcy było to nieistotne, dla niego nie są ważne kwalifikacje lecz posłuszeństwo. Takie właśnie osoby zostały zwolnione, a reszta najpewniej będzie zwolniona wkrótce. Oficjalnie jest mowa o tym, że zatrudnią pięć nowych osób. Najpewniej zredukują też etaty, z 8 na 6 w jednym sklepie. Czyli nowi będą pracować jeszcze intensywniej. Słyszałem, że nowi pracownicy są bardzo zdesperowani i podejrzewam, że dopóki im się oczy nie otworzą, będą robić te nadgodziny.
Jakie są więc Twoje żądania?
Jeśli miałbym zostać w firmie, to żądałbym podwyżki płacy zasadniczej, przynajmniej do tego stopnia, bym mógł zarobić tyle samo bez nadgodzin. Żądałbym też stałej opieki weterynarza nad zwierzętami, gdyż uważam, że traktowanie zwierząt w sklepach ZOO Centrum jest tragiczne. Jakiś czas temu kierowniczka zamroziła królika, dlatego że chorował. Innym razem ta sama osoba, aby zgadzał się stan „towaru” na sklepie, chciała zamrozić dwa szczury, a gdy urodziły się małe szczury, tzw. oseski, zamroziła je żywcem po to, by sprzedać jako karma dla pająków. Kierowniczka też bezpośrednio przyczyniła się do śmierci żółwia stepowego, w wyniku zbyt wysokiej temperatury w terrarium poprzez włączenie dodatkowego grzania, po czym winę zwaliła na innych pracowników. Analogicznie było z rybami w jednym z akwariów. Złe traktowanie zwierząt przekłada się na sytuację pracowników: zrobiliśmy niedawno badania, kolega ichtiolog oddał parę martwych ryb akwariowych ze sklepu do sekcji zwłok i wykazano obecność groźnych bakterii, najprawdopodobniej azjatyckiego pochodzenia. Zaczęliśmy się w związku z tym obawiać, że mogą one zagrażać zdrowiu pracowników. Część z nas skarżyła się na swędzenie rąk, złe samopoczucie, wymioty, biegunka itd. Będziemy to sprawdzać.
Pracujesz w wyjątkowo elastycznych i niestabilnych warunkach. Jakie strategie powinny podejmować ruchy społeczne i pracownicze, by w takich okolicznościach efektywnie walczyć z wyzyskiem?
W czasach kryzysu, uelastyczniania warunków pracy i niestabilnego zatrudnienia ciężko jest wywalczyć tradycyjne postulaty takie jak: „chcemy podwyżek”, „nie chcemy zwolnień” itp. Brzmią nierealnie, wręcz utopijnie. Ciężko też jest utrzymać pracę po wejściu w konflikt z pracodawcą, listach, pikietach lub choćby samym powołaniu organizacji związkowej. To nie znaczy, że nie należy walczyć z firmami, które wyzyskują ludzi. Lepszą strategią jest po prostu bojkot firmy, nagłośnienie konfliktu i po prostu znalezienie nowej pracy. To też jest walka z wyzyskiem, może nawet bardziej ogólna i efektywna, a od tego nie prowadzi do zgniłych kompromisów. Ja nie widzę realnej możliwość, by na dłużej wrócić do ZOO Centrum i udawać, że wszystko jest okej, szczególnie że ze starej załogi pozostali ci, którzy kolaborują z pracodawcą. Formuła związku zawodowego w tych czasach też musi się zmienić i dostosować do sytuacji.
26 lipca 2011