Sytuacja w poznańskich żłobkach - będzie strajk?

rozbrat.org
Drukuj
zlobkiSytuacja w poznański żłobkach bynajmniej nie ulegała uspokojeniu. Obecnie trwa spór zbiorowy. Pracownice domagają się przede wszystkim podwyżek oraz szeregu uregulowań dotyczących warunków pracy. Odbyła się pierwsza tura rozmów, kolejna odbędzie się 16 kwietnia. Jeśli nie przyniosą one rozstrzygnięcia, zostanie ogłoszona data strajku. Po drugie, już w maju ruszą procesy przed poznańskim sądem pracy. 17 pracownic Zespołu Żłobków nr 1 skierowało pozwy, żądając zaległej zapłaty. Decyzje dyrektorki Zespołu nr 1, Aldony Sokołowskiej, mogą kosztować miasto nawet 150 tys. dodatkowych złotych.

Aldona Sokołowska jest wymieniana jako główna kandydatka na stanowisko dyrektorki wszystkich żłobków w Poznaniu. Dziś istnieją cztery osobne zespoły tych placówek, każdy posiada odrębną dyrekcję. Urząd miasta zamierza połączyć je w jeden zakład pracy. Wiele osób utrzymuje, że dyrektorka zespołu nr 1, Aldona Sokołowska, posiadająca liczne koneksje w wydziale miasta odpowiadającym za nadzór nad żłobkami, dąży do nominacji na to stanowisko.

Tymczasem, Ogólnopolski Związek Zawodowy „Inicjatywa Pracownicza” zdobył dowody świadczące o nadużyciach pani dyrektor Sokołowskiej. Sokołowska wymusiła na pracownicach świadczenia dodatkowych godzin pracy, za które nie miały one zapłacone. Proceder ten trwał od początku września 2009 roku. Inspekcja Pracy stwierdziła, że w dokumentacji pracy zespołu nr 1 widnieją zapisy, że opiekunki i część pielęgniarek pracowały zgodnie z prawem, czyli 7 godz. i 35 minut dziennie. Większość z nich utrzymuje natomiast, że pracowały po osiem godzin dziennie. Część pracownic we wrześniu 2009 roku skierowała pismo do Aldony Sokołowskiej z prośbą o podanie podstawy prawnej tak naliczanego czasu pracy. Odpowiedź na powyższe pismo nigdy do nich nie dotarła. Wszystko wskazuje na to, iż miasto będzie musiało pokryć niezapłacone godziny pracy pracownic zespołu nr 1, wraz z odsetkami. Szacuje się, że może to być koszt 150-200 tysięcy złotych, gdyby zażądały tego wszystkie poszkodowane pracownice. Warto dodać, że w żłobkach już słychać pogłoski, że winą za całą sprawę Sokołowska – dyrektor całego zespołu nr 1, będzie próbować obciążyć kierowniczki pojedynczych placówek.

Trwający spór zbiorowy, groźba strajku i lawina pozwów spowodowały, że Aldona Sokołowska postanowiła zamontować w żłobkach monitoring, pod pretekstem poniesienia bezpieczeństwa dzieci. W rzeczywistości chodzi o inwigilowanie pracownic. Rodzice dzieci nie mają mieć wglądu w nagrany materiał. Okazuje się dodatkowo, że to kamery, a nie lepiej opłacane opiekunki są najlepszym gwarantem jakości usług w poznańskich żłobkach. Z budżetu miasta będziemy łożyć ma monitoring, ale nie na podwyżki dla pracownic.

Naciski na pracownice, w tym zniechęcanie do związku zawodowego, sugerowanie wypisanie się z niego, ignorowanie przedstawicieli związku, atakowanie organizacji i zarzucanie jej niestworzonych rzeczy (np. sugerowanie, że przewodnicząca związku popiera prywatyzację żłobków) miało miejsce niemal we wszystkich żłobkach. Wiele z tych spotkań i rozmów zostało nagranych. Inicjatywa Pracownicza zagroziła skierowaniem pozwów do sądów cywilnych. Dyrektorki żłobków są wściekłe, że doszło do sporu. Kiedy jednak walka o podwyżki toczona była na posiedzeniach Rady Miasta, prezydent Stępień był głuchy na żądania pracownic i sugerował, że spory tego typu należy rozwiązywać na gruncie zakładów pracy a nie w urzędzie. W efekcie miasto przerzuciło konflikt do żłobków, co jeszcze bardziej zaogniło sytuację.

Dziś pensja podstawowa opiekunki wynosi ok. 40% średniego wynagrodzenia w Poznaniu. Od 2009 roku faktycznie nie było żadnej korekty wysokości pensji w żłobkach, gdy w tym samym czasie średnie wynagrodzenia wzrosły o 12%. Realne płace pracownic żłobków spadły w wyniku inflacji. Miasto podwyższyło opłaty za żłobki (podobnie jak za bilety MPK, wodę i kanalizację), ale dodatkowych pieniędzy nawet w części nie chce przeznaczyć na wynagrodzenia. Nawet z tak oczywistego powodu, że opiekunki pracują dziś o 25 minut dłużej. Wydłużanie czasu pracy i zaniżanie wynagrodzenia jest w tym kraj, jak widać, normą.

Podwyższenie wynagrodzeń dla pracownic miejskich żłobków było jednym z czterech postulatów Porozumienia Żłobkowego. Opiekunki były jednymi z jego najaktywniejszych uczestniczek, ich wysiłki w dużej mierze przyczyniły się do wywalczenia w lutym 2012 r. dodatkowych 3 milionów na żłobki. Udało się także zmniejszyć podwyżki opłat za czesne w miejskich placówkach opiekuńczych. Rada Miasta zadecydowała jednak, że ani złotówka z puli dodatkowych funduszy nie zostanie przeznaczona na podwyżki płac. Obecnie słyszymy, że z obiecanych 3 milionów pozostało 300 tys., które miasto planuje wydać na dopłaty do 150 miejsc w żłobkach prywatnych.

Z ciągłych manipulacji i ignorowania pracowników władze miasta, a także dyrektor Zespołu Żłobków nr 1 będą tłumaczyć się rodzicom, którzy pewnego dnia – w nie tak dalekiej przyszłości – nie będą mogli zostawić dzieci w żłobkach. Na ich drzwiach będzie widniał w tedy transparent z hasłem „Strajk to jedyny rozsądny dialog z pracodawcą!”.

za: www.ozzip.pl