Zawsze żyliśmy w slumsach i dziurach w ścianach. Wiemy jak zapewnić sobie dach nad głową. To my jesteśmy robotnikami, którzy zbudowali te wszystkie pałace i miasta, tu w Hiszpanii, w Ameryce i wszędzie indziej.
Buenaventura Durruti

Jesteś na archiwalnej wersji strony internetowej - przejdź na aktualną wersję rozbrat.org

„Atalanta” Jeana Vigo – arcydzieło kina anarchistycznego

Kris

atalanta10 października 2014 r. w Anarchistycznej Klubo-Księgarni Zemsta odbył się kolejny pokaz filmowy w ramach cyklu „Zemsta Kina”. Tym razem wspólnie obejrzeliśmy anarchistyczne arcydzieło – „Atalantę” Jeana Vigo z 1934 r., tym samym kończąc retrospektywę tego najwybitniejszego z anarchistycznych reżyserów.

Film, uznawany za jeden z najważniejszych w historii kina, zgromadził dość liczną widownię i spotkał się z ciepłym przyjęciem, co cieszy, tym bardziej że rzadko mamy do czynienia z obrazami twórców stricte anarchistycznych. O poprzednich pokazach filmów Vigo w Zemście możecie poczytać tu: http://www.rozbrat.org/kultura/film/4183-paa-ze-sprawowania i tu: http://www.rozbrat.org/kultura/film/4204-jean-vigo-pocztki-kina-anarchistycznego. W ramach cyklu „Zemsta kina” chcielibyśmy pokazywać Wam filmy zarówno anarchistyczne, jak i pokazujące anarchię i anarchistów – z bardzo różnych perspektyw, od realizmu po fantastykę, od paszkwili po afirmacje. Same projekcje to jednak zaledwie wstęp do dyskusji i późniejszych działań – edukacyjnych, samopomocowych, lokatorskich, pracowniczych. Uważamy, że kino wcale nie musi odciągać od czynnego zaangażowania w walki społeczne, wręcz przeciwnie – może być narzędziem analizy rzeczywistości i tworzenia kultury oporu.

„Atalanta” to ostatni film Jeana Vigo, jednego z najważniejszych twórców w dziejach kina, a przy tym zdeklarowanego anarchisty, propagatora tzw. wolnej szkoły. Dręczony chorobami, przerzucany ze szkoły do szkoły, gdy od bogatszego teścia otrzymał kamerę, postanowił uczynić z niej narzędzie rewolucji społecznej. W swej całościowej krytyce kultury burżuazyjnego, kapitalistycznego Zachodu wyprzedził sytuacjonistów, nie dał się wpisać w żaden modny nurt jak realizm poetycki czy surrealizm, choć czerpał z nich również inspiracje, wyciągając własne, radykalne wnioski. Nie unikał w swych filmach humoru, pamiętając o tym, że rewolucje gubiły zawsze śmiertelna powaga i przekonanie o konieczności istnienia „awangardy rewolucyjnej”. Vigo zawsze strącał pomniki, nie pokazywał jednej właściwej drogi, cenił autonomię jednostek, nie zapominając jednak o szerszym interesie społecznym. W swych wcześniejszych dziełach przywracał podmiotowość, ale nie fetyszyzował robotników, wołał o rewoltę w szkołach, badał możliwości kina jako medium anarchistycznego, nie dając się sprowadzić na manowce gotowych recept i wizji „raju na Ziemi”.

„Atalanta” – ostatni, zdaniem wielu najwybitniejszy film Vigo – to niejako suma filmowych doświadczeń reżysera i krok dalej w sposobie opowiadania. Formuła filmu fabularnego, swego rodzaju historii miłosnej, służy mu po raz kolejny do rozwijania języka kina anarchistycznego. Mamy tu elementy anarchistycznej mitologii, tęsknotę za samorealizacją w duchu „wolnej szkoły”, manifestację wolności osobistej i twórczej, miłość, pasję, poezję, śpiew, eksperyment, twarde realia życia, proletariat i burżuazję. Piękno i anarchię.

„Atalanta” padła ofiarą ataków cenzury, film wielokrotnie przemontowywano, cięto, podkładano mu bardziej komercyjną muzykę. Vigo, chorujący na gruźlicę, nie doczekał jego premiery, nie miał też już sił, by walczyć z tym razem kapitalistycznym reżimem potencjalnej opłacalności. Jego ostatni film, w bardzo kalekiej formie, został niezmiernie chłodno przyjęty, zarówno przez widzów, jak i krytyków. Dopiero po latach udało się zrekonstruować jego możliwie pierwotną formę, odkrywając tym samym jedno z największych arcydzieł w historii kina.

Scenariusz wyjściowy był prosty i sztampowy. Ot, jeszcze jedna historia rozpadającego się i znów schodzącego małżeństwa, niczym nie różniąca się od setek podobnych „miłosnych historii” z Europy czy USA. Vigo jednak, nazywany nie bez powodu „Rimbaudem kina”, odnalazł w tym materiale piękno i poezję. Przesunął akcenty w scenariuszu tak, by w rezultacie „Atalanta” stała się anarchistycznym spojrzeniem na miłość.

On i ona biorą ślub. Zaczynają wspólne życie i wspólną pracę na barce, tytułowej „Atalancie”. Ich miłość przejawia się nie tylko w potrzebie bliskości, ale też w codziennych radościach, psikusach, zabawie. Poza nimi na statku są też Jules, marynarz i obieżyświat z rewolucyjną przeszłością oraz jego młodszy pomocnik. Choć teoretycznie obowiązuje tu hierarchiczna struktura rodem z kapitalistycznego zakładu pracy, w praktyce nie ma szefów ani podwładnych, wszyscy są sobie równi, mają własne pomysły (które realizują), choć czasem wybuchają gniewem czy się obrażają, to w istocie nie mogą bez siebie żyć. I cały czas uczą się siebie nawzajem.

Ona znajduje odskocznię oraz zarzewie nowości w rozmowach i psotach z Julesem, postacią tajemniczą i fascynującą. To alter ego ojca Jeana Vigo, legendarnego anarchisty o pseudonimie Almereyda (ukryte hasło hiszpańskich anarchistów – „ A gówno!”), którego reżyser nie zdążył dobrze poznać, gdyż został zamordowany w więzieniu, gdy chłopiec miał kilka lat. W pamięci jednak pozostał jako mit awanturnika, niestrudzonego bojownika wolności, noszącego rodowy herb „bronię słabszych”. Jules to Almereyda – tak jak on kochający ponad wszystko koty, wolność, przygody, mający rozmaite wady, które przysparzają mu wrogów, ale w gruncie rzeczy będący po prostu dobrym człowiekiem z ludu. Jego małoletni pomocnik pewnie będzie taki sam – nieprzystosowany, ale nieodzowny, pełen uroku i pomysłów.

„Atalanta” to przede wszystkim anarchistyczna metafora miłości. Miłości nie jako uczucia przełamującego konwenanse i sprzeczności, ale jako kolejnego wariantu wzajemności i szacunku. W filmie kluczową rolę pełni ludowy przesąd – oto patrząc w wodę można dostrzec twarz ukochanej osoby. Lekceważony, motyw ten wraca pod koniec filmu jako coś utraconego, nieuchwytnego, co próbujemy pozaracjonalnie odnaleźć. Najpierw jednak widzimy jak ona, ożywiona rozmowami z Julesem oraz sztukmistrzem z portowego miasta, odchodzi i zaczyna szukać wewnętrznej wolności.

W każdej miłosnej historii mamy w tym momencie narracyjną kalkę: kto się czubi, ten się lubi. Vigo jednak zamienia schemat w poezję. Oto oboje po rozstaniu próbują się realizować – satysfakcji nie daje jednak ani praca, ani rozrywka. Ona kilkukrotnie próbuje wsiąść do pociągu, ostatecznie jednak jak lunatyk we śnie podąża za piosenką z własnego ślubu. On przypomina sobie ludową opowieść, wskakuje do wody i w iście surrealistycznej sekwencji, będącej przedłużeniem obrazów z wcześniejszego filmu Vigo „Taris”, odnajduje ukochaną w wodnych odmętach i są to jedne z najpiękniejszych kadrów w historii kina. Oto zrozumienie i szacunek. Vigo dokonuje czegoś jeszcze większego, co musiało budzić szok w 1934 roku – pokazuje nieskrępowaną, piękną seksualność. Oboje śnią o sobie w tym samym czasie, pobudzając swe strefy erogenne, a pokazane jest to tak, jak na impresjonistycznych obrazach – na granicy snu, jawy, marzenia, fantasmagorii. Bez wyobrażonych obrazów, a z czystą zmysłowością. Powraca stara piosenka, którą oboje mimowolnie nucą. A jej wagę pierwszy docenił Jules, w gruncie rzeczy kochający równie mocno wszystkich swych współtowarzyszy.

Miłość w filmie Vigo jest uczuciem podlegającym negocjacjom, ale rozumianym jako rodzaj ciągłej refleksji, szukania konsensusu i wzajemnego zrozumienia. To coś pozaracjonalnego, a jednocześnie kształtowanego przez twardą rzeczywistość, otwartego i szczerego, ale nie danego raz na zawsze. W pewnym sensie wywalczonego i takiego, o co trzeba stale walczyć, by nie uległo degeneracji. Miłość jest tu więc niejako metaforą społecznej rewolucji jako takiej.

31 października zapraszamy Was na kolejny pokaz w ramach „Zemsty Kina”. Tym razem w ramach naszego anarchistycznego klubu filmowego przyjrzymy się wolnościowym i emancypacyjnym aspektom jednej ze wciąż najbardziej pogardzanych odmian kina – filmowi grozy. https://www.facebook.com/events/1562589137303533/

Zapraszamy!

Tego samego autora

Brak pasujących artykułów


Nie masz uprawnień, aby dodawać komentarze. Musisz się zarejestrować

Translate page

Belarusian Bulgarian Chinese (Simplified) Croatian Czech Danish Dutch English Estonian Finnish French German Greek Hungarian Icelandic Italian Japanese Korean Latvian Lithuanian Norwegian Portuguese Romanian Russian Serbian Spanish Swedish Ukrainian