
Współczesne miasta zdominowane zostały przez pasaże i centra handlowe; zakorkowane ulice; ludzi spieszących się do pracy, walczących o każdą chwilę wytchnienia; kamery śledzące każdy nasz krok; puste apartamenty, na które stać nielicznych, odgrodzone murami od coraz brutalniejszej rzeczywistości.
Jednak współczesne miasta to coś znacznie więcej. Ruchy społeczne, które narodziły się m.in. w Hiszpanii, Gracji i USA pokazują, że miasta, nie po raz pierwszy w historii, stanowią arenę społecznej mobilizacji i oporu. 25 maja w Atenach setki tysięcy ludzi (momentami było ich nawet 500 000) rozpoczęło spontaniczną okupację placu Syntagma. Wyrażano w ten sposób kolektywny bunt i rozgoryczenie spowodowane zrzucaniem kosztów kryzysu, wywołanego przez politykę elit, na przeciętnych obywateli.
Okupacja trwała wiele dni, a idea organizowania zgromadzeń mieszkańców, podczas których dyskutowano sytuację społeczno-polityczno-ekonomiczną Grecji oraz wynikające z niej problemy i możliwości ich oddolnego rozwiązania, szybko rozprzestrzeniła się na inne dzielnice Aten. Mniejsze zgromadzenia powoływano w odniesieniu do poszczególnych obszarów lub problemów. Przykładem jest zgromadzenie nazwane „grupą pracowników i bezrobotnych”, w ramach którego wypracowano postulat powrotu do samoorganizacji pracowniczej oraz zniesienia aktualnego systemu płac na rzecz bezpośredniego zaspokajania potrzeb wszystkich ludzi.
W trakcie zgromadzenia generalnego, zwoływanego na placu Syntagma, uzgodniono natomiast, iż ruch odcina się od oficjalnych partii politycznych, nawołując jednocześnie do samoorganizacji mieszkańców i zdelegalizowania obecnego rządu oraz aktualnego systemu politycznego, ustanawiając w zamian zasady demokracji bezpośredniej.
Wielogodzinne dyskusje, debaty oraz przemówienia, a także wspólne tańce i zabawy, które miały miejsce na Syntagmie, potęgowały uczucie solidarności i bliskości między ludźmi z różnych warstw społecznych, przełamując alienacje jednostek, przez wieki przyzwyczajanych do kapitalistycznej organizacji społeczeństwa. Jednak aktywność mieszkańców nie ograniczała się jedynie do spotykania się na placu. W toku debat zadecydowano o poparciu strajków pracowniczych, czy organizacji akcji bezpośrednich takich jak niszczenie kasowników w środkach transportu miejskiego czy bramek w metrze.
W Hiszpanii idea okupacji placów i organizacji zgromadzeń narodziła się w trakcie strajku pracowników przedsiębiorstwa energetycznego Sintel w 2001r. W tym roku zdecydowano się powrócić do tej formy protestu podczas demonstracji tysięcy bezrobotnych oraz osób niezadowolonych m.in. z planowanych cięć budżetowych czy obniżki płac pracowników zatrudnianych w sektorze publicznym. W odpowiedzi na brutalne działania policji podczas manifestacji oraz aresztowanie części jej uczestników, podjęto spontaniczną decyzję o okupacji placu Purta del Soi. Na drugi dzień liczba protestujących urosła do 6000 osób. Namioty uczestników ruchu wypełniały hiszpański plac przez wiele długich tygodni. W przeciągu krótkiego czasu uczniowie, studenci, robotnicy, pracownicy naukowi, freelancerzy i osoby samozatrudnione, sąuatersi i aktywiści oraz masy innych osób rozpoczęły okupację placów w kolejnych 200 miastach. W każdym z nich organizowano zgromadzenia mające przedyskutować i wypracować rozwiązania lokalnych problemów. Na poziomie krajowym uczestnicy opisywanego ruchu domagali się zmiany organizacji pracy i struktur politycznych, oraz oddania władzy ludziom za pomocą wprowadzania demokracji bezpośredniej. Podobnie jak w Grecji zadecydowano o organizacji akcji bezpośrednich, m.in. okupacji parlamentu w trakcie głosowania nad wprowadzeniem programu oszczędnościowego.
Ostania masowa okupacja rozpoczęła się we wrześniu tego roku w Nowym Jorku i jest nadal kontynuowana. Z początku miała to być symboliczna akcja wyrażająca niezadowolenie z aktualnej sytuacji polityczno-ekonomicznej, mająca jednocześnie pokazać że lepszy świat jest możliwy. Niewielki protest w przeciągu kilku dni przerodził się jednak w trwającą już ponad trzy tygodnie okupację Wall Street, w której uczestniczą tysiące ludzi. Wybór miejsca nie jest przypadkowy, symbolizuje sprzeciw przeciwko ratowaniu banków i wychodzeniu z kryzysu hipotecznego kosztem ludzi. Podobnie jak W Grecji i Hiszpanii protestujący organizują zgromadzenia, w trakcie których wypracowano żądania walki ze skutkami kryzysu, zniesienia istniejących nierówności między ludźmi oraz nierównego podziału władzy i dóbr społecznych.
Hiszpańskie, greckie i amerykańskie ruchy społeczne, kształtowane w oparciu o okupacje placów i ulic oraz o zgromadzenia mieszkańców pozostały dalekie od ideału. Zarzuca de im przede wszystkim to, iż dominującą rolę w dyskusjach odegrali ludzie przyzwyczajeni do długich debat w szerokim gronie osób, jak aktywiści czy związkowcy. Rola szarych obywateli sprowadziła się w dużym stopniu do głosowania nad wypracowanymi propozycjami. Mimo to okupacje miejskich placów oraz organizowanie powszechne dostępnych zgromadzeń, to nowa rewolucyjna jakość umożliwiająca wspólną walkę różnym grupom społecznym. Począwszy od bezrobotnych i emerytów przez studentów, aktywistów na drobnych przedsiębiorcach skończywszy. Mogli oni doświadczyć spontanicznego, kolektywnego organizowania się, przełamując wyizolowanie, nabierając odwagi do samoorganizacji, wspólnie z innymi rozpoczynając budowę nowych perspektyw na przyszłość.
Co najważniejsze, złość i oburzenie ludzi dotkniętych programami oszczędnościowymi nie została przejęta przez organizacje pozarządowe, partie polityczne ani głównonurtowe związki zawodowe. Dlatego niekontrolowane wybuchy oddolnej aktywności pozostały niebezpieczne dla władzy i kapitału, owocując kolejnymi walkami rozgrywanymi na ulicach naszych miast.