System pracy najemnej jest wynikiem przywłaszczenia indywidualnego narzędzi produkcji i ziemi; jest on zarazem koniecznym warunkiem rozwoju produkcji kapitalistycznej: wraz z nią musi też zginąć.
Rok 2012 zapamiętamy jako czas, w którym zostało ujawnionych jak dotąd najwięcej konfliktów lokatorskich. Należy jednak przypomnieć, że „czyszczenie kamienic” jak i nielegalne eksmisje były już wcześniej stałym elementem krajobrazu Poznania. Na przestrzeni ostatnich 10 lat powstał nowy rynek usług – spółek zawodowo zajmujących się nękaniem lokatorów na zlecenie kamieniczników. Zarówno władze miejskie, reprezentowane między innymi przez Jarosława Pucka jak i zachęceni przez jego bezwzględną politykę wobec lokatorów mieszkań komunalnych kamienicznicy wdrażali swój własny plan masowych eksmisji, zastraszania i marginalizowania problemów lokatorskich.
2012 r. upłynął głównie na zmaganiu się z represjami za działalność pracowniczą, zwolnieniami, niskimi płacami oraz negatywnymi efektami prywatyzacji zakładów pracy, w szczególności tych z sektora usług publicznych. Z drugiej strony, mimo tych trudności działacze i działaczki Inicjatywy Pracowniczej byli w stanie mobilizować się i prowadzić bezkompromisowe działania w miejscach pracy, jak też na ulicach.
Wygrywamy wiele bitew w walce o wolność, prawa, demokrację, etykę opartą na współczuciu, sprawiedliwość międzygatunkową i ekologię.
Ale przegrywamy wojnę.
Wojnę przeciwko chciwości, przemocy, grabieży, zyskom i dominacji. Wojnę z ponadnarodowymi korporacjami, bankami światowymi, amerykańskim imperium i zachodnią machinerią wojskową. Wojnę z rozprzestrzeniającym się systemem wzrostu ekonomicznego, technologicznego rozwoju, nadprodukcją, nadkonsumpcją i przeludnieniem.
„Menos policia, mas educacion” było jednym z głównych haseł demonstracji studenckiej, która przeszła głównymi ulicami Donosti-San Sebastian 11 października. Protestujący studenci wskazywali, że cięcia w sektorze edukacji nie powinny mieć miejsca. W tym dniu zajęć na uniwersytecie nie było – strajk poparli niemal wszyscy uczniowie, a ci, którzy jednak zdecydowali się przyjść na zajęcia, napotykali na swej drodze przeszkody, plakaty z hasłami (np. „Gdzie się podziała Twoja świadomość?”) i ulotki.
Od ponad dwóch dekad osoby uprawiające zawody twórcze są pozbawione realnej możliwości uczestnictwa w systemie ubezpieczeń społecznych. Bo trudno za taką uznać możliwość samodzielnego opłacania pełnych składek przez cały okres aktywności zawodowej. Po prostu w ten sposób to nigdzie nie działa - praktycznie w każdym kraju tzw. starej Europy ta grupa zawodowa podlega osobnym regulacjom.
Los przeciętnego studenta i mizerna kondycja samego ruchu studenckiego w ponad dwadzieścia lat po transformacji nie doczekały się niemal żadnych rzetelnych opracowań. Kwestie takie, jak „uniwersytet zaangażowany” czy „demokracja na uczelniach” po dziś dzień stanowią niemal temat tabu w kręgach akademickich. Równie kiepsko prezentuje się większość organizacji zrzeszających studentów, które zajmują się głównie organizacją wyjazdów i imprez. Co gorsza, sytuacja ta stanowi tylko odbicie kiepskiego stanu całego społeczeństwa.
Rektorzy chcą z powrotem zamknąć części społeczeństwa drzwi do szkół wyższych. I nie byłoby może o czym mówić, gdyby chcieli to zrobić powodowani troską o większą jakość wiedzy rodzącej się na uniwersytetach, czyli gdyby wyższy poziom wiedzy miał być kryterium dostania się młodego człowieka na studia. Rektorzy natomiast uważają, że na uniwersytety uczęszcza zbyt wielu ludzi, ponieważ zbyt wielu na to stać. Natomiast gdy wprowadzone zostaną opłaty za naukę, część młodzieży - ta uboższa część (ze wsi, z małych miast i miasteczek, z rodzin żyjących w miejskich gettach) - nie będzie pchała się już do książek, a zamiast tego zasili szeregi niewykształconej siły roboczej. Pamiętajmy, że już dzisiaj, gdy studiowanie jest "bezpłatne" młodzi ludzie ledwo wiążą koniec z końcem zmuszeni płacić horrendalne czynsze i rachunki, korzystać z coraz droższej komunikacji miejskiej i kupować żywność drożejącą najszybciej ze wszystkiego.
W świąteczny weekend w Białymstoku kilka klientów pubu “Fiction” zostało pociętych nożami przez neofaszystów. W klubie “Prognozy” ochroniarze, związani ze skrajnie prawicowymi środowiskami, zabili w niewyjaśnionych jeszcze okolicznościach człowieka. Kilka tygodni wcześniej Ormianin, który ośmielił się rok temu stanąć w obronie napadniętych przez nacjonalistów osób, po odsiedzeniu w areszcie kilku miesięcy i otrzymaniu wyroku za pobicie, padł ofiarą zemsty - leży obecnie w ciężkim stanie w szpitalu, z licznymi ranami po nożach i maczetach (o obu sprawach więcej TUTAJ).
Mówią sami o sobie jako o wojownikach wolności, posiadających wspólne cele i wartości. Nikt nimi nie dyryguje, nie mają przywódców, są ich tysiące. Znani głównie z ataków na strony intenretowe wielu instytucji rządowych na całym świecie, czy z blokowania sieci wielkich korporacji. Nieraz doprowadzali do wrzenia wysoko postawione “osobistości”. Przedstawiamy wywiad z jednym z polskich członków nieformalnej grupy hakerskiej „Anonymous”.
Ostatnia deklaracja premiera Tuska, że Polska nie ratyfikuje ACTA przynajmniej do końca 2012 roku, ma zdemobilizować ruch i ostatecznie położyć kres protestom. Jak się dowodzi jest ona spóźniona i bez większego znaczenia prawnego. Powinniśmy upierać się przy referendum, chociaż jego wygranie – jak się okazuje – może nie powstrzymać negatywnych konsekwencji wprowadzenia ACTA przez UE. Tym bardziej międzynarodowa mobilizacja ogłoszona na 11 lutego staje się ważna i to pomimo pewnego spadku zainteresowaniem ACTA w Polsce.