Zrewoltowany Meksyk - relacja ze spotkania z Luisem Martinezem Andrade

Kris
Drukuj

okladka web mala copy

27 grudnia 2014 roku w AKK Zemsta odbyło się spotkanie z Luisem Martinezem Andrade, meksykańskim socjologiem mieszkającym w Europie, autorem książki „Ameryka Łacińska. Religia Bez odkupienia”. Głównym tematem były aktualne protesty społeczne w Meksyku, o których w polskich mediach znajdziemy zazwyczaj zaledwie szczątkowe informacje. Okazuje się, że jest to jednak temat gorący, o czym świadczyła wypełniona po brzegi sala Zemsty. Spotkanie było też formą promocji pierwszej w Polsce książki poświęconej zapatystom – indiańskim rewolucjonistom z Chiapas, prowadzącym od lat walkę z wszelkimi formami kolonializmu i kapitalizmu.

Tom „Inny Meksyk. Opowieści zapatystów” (pod redakcją Barbary Prądzyńskiej) ukazał się nakładem anarchistycznego wydawnictwa Bractwo Trojka. Znajdziecie w nim również tekst Luisa Martineza Andrade. Zarówno książka, jak i dystrybuowana także w Poznaniu zapatystowska kawa (dostępna m. in. w Zemście i na stronie Bractwa Trojka, są formami wsparcia dla zapatystów.

Spotkanie rozpoczęło się prezentacją wspomnianej książki jako pozycji pokazującej, że inny świat jest możliwy. To pierwsze z cyklu kilku ogólnopolskich wydarzeń promocyjnych przybliżających jej tematykę, dlatego podziękowano też tłumaczom i redakcji pisma „Praktyka Teoretyczna”, którzy w istotny sposób przyczynili się do jej powstania.

Pod koniec września 2014 roku w Meksyku, w stanie Guerrero, w wyniku ataku policji zniknęło 43 studentów Szkoły Wiejskiej Ayotzinapa. Od trzech miesięcy trwają w całym kraju manifestacje i zamieszki. Zniknięcie studentów, które wstrząsnęło krajem i stało się ważnym tematem dla opinii międzynarodowej, wymaga spojrzenia z perspektywy społeczno-politycznej oraz historycznej. Po pierwsze, ponieważ poprzez politykę wprowadzoną w życie przez rząd Felipe Calderona (2006–2012) strategia „wojny przeciwko narkotykom” nie tylko poniosła klęskę, ale również wzmocniła politykę kryminalizacji ruchów społecznych. Po drugie, wraz z powrotem Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej (PRI) do władzy w 2012 r. wyostrzyła się neoliberalna polityka ekonomiczna. W tym sensie wydarzenia w stanie Guerrero reprezentują szczyt góry lodowej fenomenu korupcji instytucji politycznych jako takich oraz wzmocnienie strategii kontrrewolucyjnej stosowanej w strefach konfliktów społecznych.

By poznać genezę obecnych form oporu, musimy cofnąć się do roku 1968, kiedy to państwowy aparat przemocy zabija kilkudziesięciu (może nawet kilkuset?) studentów za udział w pokojowych protestach przeciw aktualnej władzy. Po szoku masakry na placu Tlatelolco z 2 października 1968 r. (o tych wydarzeniach oraz ich echach można również przeczytać w książce „Inny Meksyk”) młodzi Meksykanie radykalizują się, tworząc i przystępując do dużo bardziej bojowych grup partyzanckich. W Zemście pokazywaliśmy film „Skrzypce”, przybliżający tło tamtych wydarzeń.

Na początku lat 70. w regionie, w którym doszło do masakry (stan Guerrero) spotkali się intelektualiści i nauczyciele, by wspólnie wypracować strategie i taktyki działania. Powstają wtedy małe, radykalne ugrupowania domagające się zmian, w sąsiedniej Oaxace duży wpływ zyskują anarchiści. W samym tym regionie powstaje około 20 grup partyzanckich. Warto dodać, że to obszar pełen skrajnej biedy i analfabetyzmu. By przeżyć, ludzie zbierają mak i konopie.

W 2000 r. do władzy dochodzi Partia Akcji Narodowej, zastępująca rządzącą niemal od czasów Rewolucji Meksykańskiej Partię Rewolucyjno-Instytucjonalną (PRI; o skomplikowanej sytuacji parlamentarnej w Meksyku dowiecie się więcej, sięgając po „Inny Meksyk”). Przeciw wywodzącym się z ww. regionu ruchom protestu organizuje ona całą kampanię uzasadniającą represje: wojna narkotykowa. Pod pretekstem walki z narkotykami wyprowadza się wojsko na ulice i eliminuje działaczy społecznych rzekomo współpracujących z kartelami.

Tradycje oporu kontynuuje również ruch studencki, pamiętający masakrę z 2 października 1968 roku. Co roku tego dnia studenci wychodzą na ulice, by zamanifestować pamięć i wolę walki z przemocą państwa. W zeszłym roku podczas owej demonstracji zaatakowano dwa autobusy studenckie. 43 studentów związanych z tzw. szkołami wiejskimi (oskarżanymi przez władze o wspieranie handlu narkotykami) „zniknęło”. Warto dodać, że w Guerrero nieformalnie (lecz faktycznie) rządzą wspomniane kartele: Zjednoczeni Bojownicy i Czerwoni. Zmuszona do współpracy z nimi jest zarówno miejscowa ludność, jak i przedstawiciele lokalnych władz. Na porządku dziennym jest opłacanie oddziałów wojska czy policji przez jeden bądź drugi kartel. Mimo tych faktów rząd udaje, że stoi ponad konfliktem i napuszcza jedna grupę ludzi na drugą, samemu wykorzystując wojnę karteli do rozprawy z działaczami społecznymi.

Trzeba tutaj dodać, że w Meksyku – nawet wg rządowych statystyk – ponad 50% ludzi żyje w skrajnej biedzie. Mimo to władze wciąż forsujowane są „reformy” umożliwiające prywatyzację jedynych źródeł utrzymania Meksykanów (w państwie tym podstawowym bogactwem, oprócz rolnictwa, jest ropa naftowa). To jest właśnie strukturalna przemoc kapitalizmu. Wraz z nią rośnie też realna przemoc stosowana przez aktualnie rządzących.

Należy podkreślić, że kryminalizowani i eliminowani studenci nie są tzw. liderami ruchów społecznych, ale organizują się oddolnie np. w kołach samokształceniowych. Tak działają wspomniane szkoły ludowe związane z gospodarstwem wiejskim. Władze walczą z tymi ośrodkami edukacyjnymi, usiłując je zamknąć bądź sprywatyzować pod pretekstem „nieefektywności ekonomicznej” i nieprzydatności dla gospodarki państwa. Opór wobec takich praktyk jest podstawowym budulcem obecnych, nie tylko studenckich, ruchów protestu w Meksyku (zwłaszcza w najbiedniejszych jego częściach).

Po wstępnej prezentacji przyszedł czas na pytania od publiczności. Pierwsze z nich dotyczyło medialnej obecności studenckich ruchów protestu w Meksyku. W nielicznych polskich materiałach próbuje się sugerować głębokie powiązania zarówno szkół, jak i samych (zwłaszcza aktywnych politycznie) studentów z konkretnymi kartelami narkotykowymi (co ma rzekomo zapewniać im finansową stabilność). Istotnie, w Guerrero zdarza się, że budynki użyteczności publicznej jak szpitale czy szkoły – przy milczącej akceptacji władz – są wspierane finansowo przez wspomniane kartele. Warto dodać, że mówimy o stanie wielkości Polski, a do tego pogrążonym w skrajnej biedzie, gdzie każda forma wsparcia jest mile widziana. Nie jest jednak prawdą, że każdy jest członkiem jakiegoś kartelu, co próbuje sugerować kryminalizująca działalność społeczną władza. Jedną z form protestu wobec represji rządu było spalenie wejścia do budynku gubernatora, a także przejmowanie na cele społeczne własności burżuazyjnej (w Meksyku, gdzie poziom korupcji jest ogromny, anarchistyczne hasło „własność to kradzież” ma jeszcze głębsze niż zakładał Proudhon znaczenie).

Kolejne pytanie odnosiło się do zabójstwa jednego z nauczycieli w szkole zapatystowskiej, co miało miejsce kilka miesięcy przez zniknięciem studentów. Odpowiadając na to pytanie, Luis Martinez Andrade przedstawił najpierw koncepcję „wojny o małej intensywności” jako strategii stosowanej przez kapitał w walce z ruchami oporu w krajach latynoskich. Polega ona m. in. na rozpijaniu i ogłupianiu (analfabetyzowaniu) społeczności, a także korumpowaniu mieszkańców i nakłanianiu ich do tworzenia paramilitarnych oddziałów, służących jednak nie ludowi, a władzy. Można to porównać do słynnych „zielonych ludzików” na Ukrainie. Dopiero na tym tle powinniśmy patrzeć na stosunkowo krótką „wojnę wysokiej intensywności” prowadzoną przez zapatystów, w tym jednego z nauczycieli i nieformalnego lidera Eduardo Galeano. Paramilitarne oddziały zmasakrowały go, gdyż własnym ciałem blokował on podpalenie szkoły zapatystowskiej. Oczywiście władza usiłowała przedstawić zajście jako „pijacki wybryk” Indian. Szybko jednak ujawniono, że zabójcy należeli do PRI – partii zaciekle zwalczającej zapatystów. Podkomendant Marcos nazwał to zabójstwo czynem kontrrewolucyjnym. Luis Martinez Andrade przywołał inną głośną masakrę – w 1997 r. w Acteal zamordowano kilkadziesiąt modlących się osób. Władze także wtedy usiłowały obwinić za ten czyn ośrodki oporu, co ostatecznie im się nie udało (udowodniono, że zabójcy należeli do paramilitarnych oddziałów związanych z PRI).

Kolejne pytanie dotyczyło najbardziej aktualnych spraw – czyli trwających od kilku miesięcy masowych protestów społecznych. Luis Martinez Andrade przyznał, że nie widział tak licznych i gwałtownych wystąpień nawet w połowie lat 90., kiedy apogeum osiągnęły wystąpienia zapatystów. Przy czym nie jest to ruch klasy średniej, tylko faktycznie demonstracja całego (przeważnie biednego) społeczeństwa. Próbowano zastosować strategię wymuszenia rezygnacji prezydenta (w Meksyku ludność ma prawo tego się domagać przed upływem kadencji – w tym przypadku są to 3 lata i upłynęły one 1 grudnia). Nieformalnym przywódcą ruchu był Andrés Manuel López Obrador, forsujący prospołeczny program i przegrywający wybory w wyniku fałszerstw (możecie o nim również poczytać w książce „Inny Meksyk”). Aktualne protesty wspierają też rodzice „znikniętych” studentów, a cały ruch obecnie nie wyklucza – przy braku możliwości przeprowadzenia zmian drogą legalną – wstąpienia na drogę rewolucji. Powoli przestają widzieć możliwości dialogu z władzą. Powstają grupy samoobrony. Ich uczestnicy biorą broń do ręki i wyzwalają regiony rządzone dyktatorsko przez kartele, na powrót przywracając społeczeństwu owoce jego pracy.

Kolejne pytanie odnosiło się, ponownie, do zapatystów. Odrzucają oni walkę o przejmowanie władzy, ale nie politykę, co zostało mocno skrytykowane przez część meksykańskich intelektualistów. Zarzucają oni zapatystom brak poparcia dla opozycji, co ich zdaniem wzmacnia aktualnie rządzących. Luis Martinez Andrade przypomniał, że w 2002 r. zapatyści zerwali z klasą polityczną, a ich odpowiedzią na akcję polityczną był Marsz o Kolorze Ziemi. Indiańscy rewolucjoniści przeszli wówczas ponad 2000 kilometrów, rozmawiając z ludnością o inicjatywie tzw. prawa tubylczego (zabezpieczającego interesy najbiedniejszych mieszkańców kraju). Zarówno prawica, jak i lewica oraz centrum głosowały przeciw inicjatywie zapatystów. Cztery lata później kandydat meksykańskiej lewicy po raz pierwszy miał szansę zostać prezydentem. Zapatyści już rok wcześniej ogłosili, że nie będą wspierać żadnego kandydata. „Obrazili” się przede wszystkim intelektualiści z uniwersytetu w mieście Meksyk, występujący w mediach i żyjący we względnym dostatku. Duża część tych „krytyków” potępiała postawę zapatystów, nie mieszkając samemu w biednych regionach Meksyku i nie znając kontekstu politycznego.

Kolejne pytanie odnosiło nas do sytuacji ekonomicznej Meksyku, który według niektórych żyje w potrzasku między handlem ropą i handlem narkotykami. Zdaniem Luisa Martineza Andrade pieniądze generowane przez kartele są oczywiście duże, ale trafiają do samych karteli, a nie do społeczeństwa. Gospodarka opiera się wciąż na ropie i imigrantach, dlatego tak ważne jest przeciwdziałanie prywatyzacji.

Ostatnie pytanie dotyczyło tego, co my sami możemy zrobić dla zrewoltowanego Meksyku. Polska jako kraj nie eksportuje broni dla paramilitarnych oddziałów kontrrewolucyjnych ani nie uczestnicy w narkohandlu, wciąż jednak angażuje się w konflikty w rodzaju wojny w Afganistanie. Domaganie się prospołecznych zmian i rezygnacji z militaryzmu jest również rodzajem włączenia się w zapatystowską walkę. Zadając publicznie, także w ramach istniejących struktur parlamentarnych, pytania o politykę Meksyku i wobec Meksyku także pomagamy meksykańskiej społeczności.

Tego samego autora

Brak pasujących artykułów