Pucek przestań pieprzyć. Przełomu w budownictwie komunalnym nie ma

rozbrat.org
Drukuj

putzek1Kiedy jesienią 2010 roku w projekcie budżetu miasta (na 2011 r.) nie zarezerwowano żadnych środków na budownictwo komunalne, dyrektor ZKZL, Jarosław Pucek, publicznie twierdził, że jeżeli faktycznie tak się stanie, to on poda się do dymisji. Pieniądze ostatecznie się znalazły. W grudniu tego samego roku m.in. portal mmpoznan.pl podał, powołując się na urzędników z ZKZL, że miasto wybuduje 400 mieszkań do końca 2012 roku !!! - czytaj TUTAJ. Idąc „za ciosem”, dwa miesiące później Jarosław Pucek na lamach naszemiasto.pl zapowiadał „przełomowy rok dla polityki mieszkaniowej miasta” (czytaj TUTAJ) i wybudowanie tylko w 2011 roku 96 mieszkań komunalnych. Teraz okazuje się, że to były tylko czcze obietnice.

Jak podaje GUS w Poznaniu w 2011 roku oddano do użytku jedynie 20 mieszkań. W pierwszym półroczu 2012 roku kolejnych 10.  Pucek w mediach utrzymuje wprawdzie, że do końca 2012 roku oddane do użytku zostanie w sumie 130 mieszkań, ale nie wiadomo, na ile są to realne dane. W każdym razie żadną miarą do końca 2012 r. nie powstanie – zapowiadanych wcześniej przez ZKZL - 400 mieszkań komunalnych. Dodajmy, że w przeciągu dwóch lat (2009-2010), poprzedzających buńczuczne zapowiedzi Pucka, w Poznaniu oddano do użytku 118 mieszkań. Przełomu zatem - jak widzimy - nie ma.

Z kolei na 2013 rok w projekcie budżetu miasta nie przeznaczono na budownictwo komunalne żadnych pieniędzy. I ponownie szef ZKZL przekonuje – jak wielokrotnie wcześniej – że oddanych do użytku zostanie 230 mieszkań (realizacja poprzednich projektów), ale wolno nam w to powątpiewać.

Choć ewidentnie nie wywiązał się z poprzednich obietnic, teraz Jarosław Pucek zapowiada dalej kolejnych 800, a nawet 1000 mieszkań komunalnych, które mają powstać w najbliższych kilku latach (2014-2018), po warunkiem, że w połowie 2013 roku przebiegnie pomyślnie proces prywatyzacji ZKZL. Zarząd na budowę nowych lokali chce przeznaczyć pieniądze pożyczone z banków. Szkopuł w tym, że pod zastaw majątku komunalnego.

Prywatyzacja Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych jest pomysłem na to, jak jeszcze bardziej zadłużyć miasto, którego sytuacja finansowa nie pozwala na bezpośrednie zaciąganie kolejnych kredytów. Problem leży w tym, iż nie wiadomo, czy radni zgodzą się na taki wariant. A nawet jeżeli się zgodzą, to czy faktycznie proces finansowania budownictwa komunalnego będzie przebiegał tak gładko, jak zapowiada Pucek i bez zaangażowania środków publicznych. Jest niemal pewne, że miasto będzie i tak musiało wspomagać budownictwo komunalne, ale jego środki będą trafiać teraz do prywatnej spółki, nad którą kontrola rady miasta będzie dużo bardziej ograniczona niż obecnie nad ZKZL.

Dodajmy jeszcze, że planowane na najbliższe lata oddanie do użytku rocznie 160-200 mieszkań komunalnych, nie jest także żadnym wielkim osiągnięciem. W ostatnich latach, każdego roku, miasto pozbywa się wielokrotnie większej ilości mieszkań komunalnych. Nie wiadomo, czy pozwoli to nie tylko w sposób znaczący skrócić kolejkę oczekujących na lokale komunalne, ale także powstrzymać roszczenia odszkodowawcze prywatnych właścicieli, którzy domagają się ich z powodu braku mieszkań socjalnych (przeznaczonych dla rodzin z orzeczonymi eksmisjami). Póki co ZKZL idzie w „ręka w rękę” z czyścicielami kamienic i domaga się przed sądami, żeby te – broń Boże! – nie orzekały dalszych eksmisji lokatorów do lokali socjalnych. Argument: „bo ich nie ma”. Nieważne w jakiej wysiedlana rodzina jest sytuacji materialnej i socjalnej.

Podsumowując: pod kierownictwem Jarosława Pucka w budownictwie komunalnym nie dokonała się w ostatnich dwóch latach żadna rewolucja. Dotychczas dał się on poznać tylko jako promotor najbardziej bezwzględnej (w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci) akcji eksmisyjnej i postawienia 10 kontenerów socjalnych. A także jako sprawny manipulator opinią publiczną. Wyniki jakie uzyskał w budownictwie komunalnym, biorąc pod uwagę deklaracje złożone prze niego pod koniec 2010 roku, powinno skłonić Jarosława Pucka, żeby przestał pieprzyć i podał się do dymisji