Rasistowski bełkot zamiast prospołecznych zmian. Na co liczy Tadeusz Dziuba?

KM
Drukuj

dziuba tadeuszPoseł Tadeusz Dziuba (Prawo i Sprawiedliwość, My Poznaniacy), niegdyś broniący związkowców i merytorycznie krytykujący miejską politykę budżetową, zaskoczył wszystkich, gdy podczas debaty parlamentarzystów na temat związków partnerskich w Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa 2 marca 2012 r. niespodziewanie wypalił: „Proszę prześledzić rozwój tego procesu w krajach zaawansowanych jak Anglia, Francja, Niemcy czy Holandia. Ten proces zawsze prowadzi do destrukcji podstaw funkcjonowania społeczeństwa. A w tym przypadku podstaw funkcjonowania społeczeństwa człowieka białego”. Sprawę nagłośniły „Gazeta Wyborcza” i Ruch Palikota (czytaj TUTAJ).

Tracące popularność partie polityczne mają swoje cele w nagłaśnianiu tego rodzaju incydentów. Tadeusz Dziuba do niedawna był szanowanym politykiem, ba – nawet pupilkiem wspomnianej „Gazety”. Reprezentował "prospołeczną", centrową prawicę. Także działacze Federacji Anarchistycznej współpracowali z nim przy okazji debat budżetowych czy w sprawie zagospodarowania przestrzennego Sołacza. Zdarzały mu się różne wpadki, związane częściowo z przynależnością partyjną i wyznawanymi (choć rzadko manifestowani) poglądami, ale nie na tyle wyraźne, by wszczynać alarm.

Tym razem stało się inaczej. W czasach ekonomicznego kryzysu zyskują na popularności ruchy skrajnie prawicowe, faszyzująca bądź populistyczne. Ich językiem, dotychczas traktowanym jako rynsztokowy i prymitywny, posługuje się coraz większa ilość wpływowych polityków, którzy – w postpolitycznych czasach – próbują ugrać coś dla siebie. Poseł Dziuba poszedł drogą swych partyjnych kolegów, ogłaszając związki partnerskie krokiem w stronę upadku cywilizacji białych ludzi, ale bynajmniej nie jest odosobniony w poglądach. Ba, są nawet tacy – jak jeden z byłych prezydentów Polski, obecnie sympatyk PO – którzy stawialiby osoby homoseksualne pod ścianą i wprowadzali dla nich getta ławkowe. Albo sugerujących, że za moment z agitujących na rzecz związków partnerskich wyłoni się lobby pedofilskie. Już jeden poseł z PiS-u straszył upadkiem cywilizacji białych ludzi, ale wtedy miało to otoczkę dyplomatycznego skandalu (był to komentarz do elekcji Baracka Obamy), a sama partia nie musiała się ścigać się z powstającym Ruchem Narodowym o młody, szowinistyczny elektorat.

Poseł Dziuba poszedł po władzę i mówi jej faszyzującym językiem. Zaczyna grać na najniższych instynktach, powołując się na argument ostateczny, czyli “upadek społeczeństwa białego człowieka”. Estetyka wypowiedzi rodem z najgorszych czasów apartheidu oraz segregacji rasowej w ustach polskiego polityka przeraża tym bardziej, że obecny klimat życia politycznego dopuszcza taką retorykę jako normalny głos w debacie. Tym samym torujemy drogę w życiu publicznym postfaszystowskim, totalitarnym postawom.

Dobrze by było, gdyby polscy politycy nie zniżali się do poziomu "Wielkiego Maga" Ku Klux Klanu, czy innych „wodzów”, którzy jako największe zagrożenie dla społeczeństwa upatrują w "upadku społeczeństwa białego człowieka", a nie np. w antyludzkiej polityce imigracyjnej czy kompletnie aspołecznej polityce rządów w swoich własnych krajach. Roboty jest więcej, a społeczeństwo już dawno nie jest "białe". Warto o tym pamiętać, zanim publicznie będzie sadziło się rasistowskie kocopoły.

Tego samego autora

Brak pasujących artykułów