W zeszłym tygodniu poznańska prasa ujawniła, że obecny dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej S.A. (MPGM), Paweł Kaczmarek, zmieniając swoje stanowisko w strukturach władzy w mieście (wcześniej był szefem ZKZL), przez trzy i pół miesiąca pobierał dwa wynagrodzenia: ze swojej wcześniejszej firmy oraz z nowej. ZKZL nie zażądało od niego – przy wypowiedzeniu – świadczenia pracy. Łącznie za ten okres pobrał w zasadzie dodatkową pensję w wysokości 75 tys. złotych. Link: TUTAJ
Nie ukrywam, że faktem tym jestem zbulwersowany z wielu powodów. Po pierwsze – dla niejednego pracującego, emeryta czy rencisty, wymieniona kwota jest bardzo wysoka. Wiele pracowników i pracownic zakładów podlegających pod miasto, musiałoby pracować na takie wynagrodzenie 2-2,5 roku (jak np. w bibliotekach czy żłobkach). Dodatkowo w grudniu 2017 roku okazało się, że nie dostaną oczekiwanych podwyżek płac, bo miasto na nie nie stać. Jak mają zaakceptować fakt, że to samo miasto lekką ręką pożegnało się z równowartością ponad dwuletnich ich zarobków?
Dla emerytów borykających się z problemem wysokich czynszów i rosnących ostatnio kosztów utrzymania, sytuacja przedstawia się jeszcze gorzej, bo „dodatkowe” 3,5 miesięczne wynagrodzenie dyr. Kaczmarka to równowartość średniej emerytury za okres 3 lat. A co z tymi z nich którzy pobierają minimalne emerytury? Co z rencistami czy zarabiającymi minimalne wynagrodzenie?
Tego typu sytuacje podważają wiarygodność władz miasta, które miały przynieść zmiany. W tym konkretnym przypadku narażona na szwank została wiarygodność nowej polityki społeczno-mieszkaniowej forsowanej przez wiceprezydenta Tomasza Lewandowskiego. Ludzie, którzy są jej twarzą (w tym szefowie MPGM i ZKZL), nie powinni jawić się społeczeństwu jako technokraci do wynajęcia, którzy zrobią wszystko za pieniądze, ale okazywać pewną wrażliwość społeczną i elementarne poczucie egalitaryzmu. Nie powinni być pazernymi i działającymi dla prywaty urzędnikami.
Zmiana polityki w naszym mieście to nie tylko nowo wybudowane mieszkania komunalne czy drogi rowerowe, to także działanie w zgodzie z zasadami i poczuciem sprawiedliwości społecznej, której tak bardzo brakuje dziś naszemu miastu. Dlatego oczekuję, że dyr. Kaczmarek zwróci dodatkowo wypłacone pieniądze do kasy miasta (czy ZKZL).