Jeśli rewolucja socjalna nie zniesie państwa nazajutrz po swym zwycięstwie, zwycięstwo to okaże się płonne, a wyzwolenie mas równie odległe jak i poprzednio.
Publikujemy poniżej sprostowanie w związku z nierzetelnym i nieprawdziwym obrazem sytuacji, jaki został przedstawiony przez dyrektora ZKZL, Jarosława Pucka. Po raz kolejny mamy do czynienia z celowym przekłamaniem sytuacji w celu ukazania rzekomej „winy po stronie lokatorów”, najlepiej „trudnych i roszczeniowych lokatorów”.
Kolejny raz dotarła do nas informacja o sprzedaży miejskich lokali przez ZKZL. Tym razem sprawa dotyczy lokatorki bloku przy ul. Rycerskiej, która wystąpiła do ZKZL-u z prośbą o umożliwienie zamiany mieszkań. Kobieta jest osobą straszą, schorowaną, mieszka na ostatnim piętrze i po prostu ze względu na stan zdrowia pokonywanie kilka razy dziennie czterech pięter jest dla niej bardzo uciążliwe.
Problem państwa Urszuli i Pawła Koczorowskich z ulicy Kościelnej 15 zaczął się w lutym 2012 roku, kiedy bez wcześniejszego ostrzeżenia otrzymali pismo o opuszczeniu zajmowanego mieszkania. Nadawcą był Maciej Schultz, znany już nam z innych przypadków nękania lokatorów, poznański kamienicznik. W liście informował, iż wyłączenie z użytkowania frontowej części budynku, w której zamieszkują, wynika z potrzeby koniecznych remontów.
Z dziennikarskimi dociekaniami nt. Poznania postanowił podzielić się z nami redaktor Gazety Wyborczej Adam Kompowski, w artykule-komentarzu pt. „Mieszkamy w jednym z lepszych miejsc. Pocieszmy się”. Jakby się ktoś nie zorientował, bo w sumie trudno, to chodzi o Poznań. Można powiedzieć, że w świąteczno-sylwestrowo-noworocznym okresie wiele rzeczy uchodzi i można je zrzucić na karb związanej z nim głupawki. Ewentualnie obdarowani przez najbliższych i podchmieleni, mamy prawo świat widzieć lepszym, niż jest w rzeczywistości. Ale redaktor Kompowski na poważnie sięga po pewne dane i serwuje nam dobrze znaną śpiewkę dochodzącą nieustannie z ratusza – „stolica Wielkopolski bryluje”. I tu moglibyśmy powiedzieć, a co tam, każdy reżim miał na swoich usługach propagandzistów sukcesu. Byli nimi i uniwersyteccy profesorowie, i dziennikarze. Tym razem jednak Adam Kompowski przedstawia nam się nie jako sprzedajny wyrobnik pióra, który pisze bo musi wyżywić rodzinę, ale przekorny i krnąbrny socjolog krytyczny.
We wtorek rozstrzygną się losy obywatelskiego projektu uchwały, której celem jest powstrzymanie kolejnej podwyżki cen biletów MPK. Jest to bezprecedensowa, pierwsza w Poznaniu tego typu inicjatywa. Pod projektem podpisało się 16 tysięcy mieszkańców (na 5 tys. wymaganych).
Sytuacja na ulicy Stolarskiej ustabilizowała się, ataki „czyścicieli” ustały. Jednak ofiarami ich praktyk padają lokatorzy innych kamienic. W ostatnich tygodniach trwa presja na mieszkańców ulicy Kanałowej 10 i Niegolewskich 14. Na celowniku „czyścicieli” znalazła się też prawdopodobnie kamienica przy ulicy Głogowskiej 47. Przymuszanie lokatorów jest w dalszym ciągu stanowcze, choć nie tak brutalne jak w przypadku działań Piotra Śruby na Strusia czy Stolarskiej. Zdarzają się jednak zalania mieszkań, groźby i szantaże.
Naszym miastem rządzą nie tylko pewne biznesowe układy (np. z deweloperami), ale także nomenklaturowe współzależności. Dyrektorzy różnych instytucji, dobierani często z partyjnych kluczy, kręcą się na swoich stanowiska wysysając z miasta i środków publicznych, ile się da - dla siebie i swoich rodzin. Przepustką są znajomości i pieniądze. Z drugiej strony w bezczelny sposób okrada się szeregowych pracowników i gnoi lokatorów.
Zasiedlanie kontenerów socjalnych na Średzkiej wydaje się nabierać tempa. Kryteria doboru lokatorów wydają się w dalszym ciągu niejasne. Wytknęliśmy ZKZL, że zamiast „trudnych lokatorów”, zsyłani są po prostu „biedni i zadłużeni”. Nie wiemy bowiem, czym więcej pan Bogdan i Paweł (ponoć pierwsi wybrani) mieliby narazić się miastu. Jednak retoryka uwolnienia społeczeństwa od „uciążliwych żuli” powróciła. Czy zarzut ten dotyczy pana Pawła i Bogdana? Czy ich przypadkiem nie obraża, a co więcej, nie dyskredytuje? Czy oni mogą się bronić przed napastliwymi atakami urzędników pokroju Jarosława Pucka?
Takich przypadków w Poznaniu (i nie tylko w Poznaniu) było wiele. I zapewne nie jest to ostatni. Ale teraz – po Stolarskiej – już nie pójdzie tak łatwo jak wcześniej. Dotąd lokatorzy byli bezsilni, a „czyściciele” kamienic działali w poczuciu bezkarności. Mocodawcy „czyścicieli” pozostawali w cieniu. Lokatorzy ze Stolarskiej wygrali, bo przeciwstawili się brutalnym, barbarzyńskim metodom działania „czyścicieli” i ich mocodawców, decydując się – w akcie desperacji – na blokadę. Po raz pierwszy przełamali poczucie wyobcowania w obliczu wspólnego zagrożenia i zdecydowali się działać razem. Dzięki temu zdołali skutecznie przeciwstawić planom czyściciel kamienic, co nie udało się w podobnych sytuacjach, mających miejsce w naszym mieście.
W dobiegającym końca tygodniu miały miejsce dwie debaty dotyczące spraw miejskich. Pierwsza z nich odbyła się w poniedziałek 24 września w klubokawiarni „Głośnej” i dotyczyła kwestii partycypacji mieszkańców w procesie podejmowania przez władze samorządowe decyzji (także budżetowych). Druga – w środę 24 września - dotyczyła spraw polityki mieszkaniowej i odbyła się w galerii Kolektywu 1a (przy ul. Św. Wojciech).