Pozbył się lokatorów pod pretekstem remontu

Maciej Roik (Głos Wielkopolski)
Drukuj
libickiKamienica przy ulicy Wierzbowej 2 od kilku miesięcy stoi pusta. Nie ma w niej ani lokatorów, ani fachowców od remontu, który teoretycznie powinien tu toczyć się pełną parą. Budynek w lipcu 2009 kupił poseł Jan Filip Libicki. Obecnie należy do spółki "JFL Dom", której prezesem jest Norbert Napieraj. Mieszkańcy od początku byli bardzo zaniepokojeni zmianami własnościowymi. Już w sierpniu 2009 dostali wypowiedzenia umów najmu. Niektórzy sami się wyprowadzali. Kilkoro poprosiło o wsparcie w negocjacjach z właścicielem Stowarzyszenie Pomocy Eksmisyjnej.

- Ja po prostu potrzebuję kawałka własnego kąta, żeby jakoś przetrwać zimę - żali się Renata Sobkowiak, która mieszkała w kamienicy kilkanaście lat. - Poza tym co z dobytkiem mojego życia? Cały zostawiłam w magazynach pana Libickiego, ale bez pokwitowania. Więc boję się, że jak za późno zgłoszę się po odbiór, to czegoś nie będzie. Od kilku tygodni tułam się po znajomych, ale tak w nieskończoność nie można. Obecnie szukam jakiegokolwiek wsparcia w opiece społecznej. Tymczasem pieniądze, które dostałam na wynajem nowego lokum, już się skończyły.

Pani Sobkowiak, podobnie jak inni lokatorzy, otrzymała na początku marca 2010 pismo, że w związku z koniecznością przeprowadzenia remontu, obliczonego na pół roku, zostanie przekwaterowana do hotelu robotniczego. Jeszcze w tym samym miesiącu podpisała jednak umowę, że właściciel anuluje jej zadłużenie, opłaca hotel przez miesiąc, daje trzy tysiące gotówki , ale kobieta tym samym nie będzie wnosiła roszczeń co do zapewnienia lokalu zastępczego. Obecnie pani Sobkowiak tuła się po znajomych. Jeszcze inna lokatorka mieszka w hotelu pracowniczym, jednak od dwóch miesięcy ani ona, ani nikt inny nie opłaca jej pobytu. W podobnej sytuacji jest część innych lokatorów.

- Rozmawiamy z właścicielami kamienicy. Staramy się pomóc lokatorom, ale otrzymujemy informacje, że wystąpiły problemy z finansowaniem - tłumaczy Robert Popiółkowski ze Stowarzyszenia Pomocy Eksmisyjnej. - Nie zostawiamy tych ludzi bez wsparcia.

W całej sytuacji niczego dziwnego nie widzi zarząd firmy "JFL Dom". Zdaniem jego przedstawicieli, remont wkrótce się rozpocznie, a lokatorzy będą mogli wracać do kamienicy tylko w momencie, gdy nie zostaną wykonane zapisy umów, które podpisano z nimi tuż przed remontem. Bo zamysł był taki, by lokatorów przekonać do wyprowadzki.

- Remont jeszcze się nie rozpoczął, bo trwało załatwianie kredytów - twierdzi Norbert Napieraj, prezes zarządu "JFL Dom". Teraz wszystko jest gotowe i nic nie stoi na przeszkodzie, by wkrótce ruszyły prace. Czy wrócą lokatorzy? Nie wykluczamy takiej możliwości. Wszystko zależy od zapisów, umów, które zostały podpisane za obustronną zgodą przed rozpoczęciem remontu. Jeśli czegoś nie dotrzymamy, z pewnością będzie możliwość powrotu do kamienicy.

O tym myśli rodzina pana Andrzeja, której udało się wynegocjować lokal zastępczy, a nawet mieszkanie na Jeżycach.

- Miało być tak, że za otrzymane pieniądze mieliśmy zrobić w tym nowym mieszkaniu część remontu. Drugą część, łącznie z wymianą okien, instalacji wod-kan, podłogami miała zrobić firma pana Libickiego. My swoje zrobiliśmy, reszta stoi. Grozi nam niewywiązanie się z umowy - tłumaczy lokator.
- Ci państwo nie załatwili w gazowni niezbędnych pozwoleń, które umożliwią przeprowadzenie remontu, dlatego nie możemy wykonać naszej części prac - twierdzi Napieraj. Co dziwne, kiedy lokatorzy rok temu dostawali pisma, że mają się wyprowadzić, w kamienicy wynajęto dwa zdewastowane lokale - spółkom Palace Hotels & Restaurant oraz "JFL Dom" za bardzo niewielkie kwoty.

Tego samego autora

Brak pasujących artykułów