Ten, kto nigdy nie zapomina, że jedynym właściwym postępowaniem w stosunku do siebie i innych jest ciągła radykalizacja - nie może się ani pomylić, ani zagubić.
Raoul Vaneigem

Jesteś na archiwalnej wersji strony internetowej - przejdź na aktualną wersję rozbrat.org

Uchodźcy uciekają przed "naszymi" bombami

Jarosław Urbański

bombowe-ataki-maleSiły amerykańskie i ich sojusznicy z NATO w latach 2015-2016 dokonały ataków lotniczych w krajach muzułmańskich na Bliskim i Środkowym Wschodzie, podczas których zrzucono przynajmniej 63.185 bomb. W 78% było to dziełem armii USA. Natężenie ataków wyraźnie rośnie, co wypadałoby łączyć ze znaczącym wzrostem liczby uchodźców z regionów objętych nalotami. Prawica jednak wierzy, że to wina samych uchodźców i popierających ich lewaków.

Informacje na temat bombardowań znajdziemy w zachodnioeuropejskich media jak np. w brytyjskim The Guardian. Bomby spadają głównie w Syrii i Iraku. Dokładna liczba ofiar nie jest znana. Mówi się o zabiciu w wyniku nalotów dziesiątków tysięcy islamistów walczących po stronie ISIS, rzadko natomiast wspomina się o cywilach. Oficjalnie zachodnie rządy (zwłaszcza USA) starają się utrzymać przekonanie o minimalnej liczbie ofiar wśród osób nie związanych z ugrupowaniami bojowymi. Organizacje pozarządowe donoszą z kolei o setkach a nawet tysiącach zabitych cywili w wyniku bombardowań NATO. Jak podaje jeden z portali tylko w okresie od sierpnia 2014 r. do sierpnia 2015 r. aktywiści Airwars, organizacji zrzeszającej niezależnych dziennikarzy śledzących kampanię nalotów USA i ich sojuszników na Irak i Syrię, udokumentowali ponad 50 przypadków bombardowań, "w których zginąć miało co najmniej 489 cywilów, w tym ok. 100 dzieci."
Zupełnie inaczej jest w przypadku szacunków ofiar nalotów Rosji. Tutaj dla odmiany, polskie mainstreamowe media podają bardzo dokładne dane. Rzeczpospolita pisała pod koniec października 2016 roku, że w wyniku 13-miesięcznych rosyjskich bombardowań zginęło w Syrii dokładnie 10.102 osób w tym 4162 cywili (z tego 1013 dzieci i 584 kobiety).

Informacje na temat zaangażowania Zachodu w wojnę w Syrii i Iraku (czy w innych krajach muzułmańskich), jeżeli nawet przemykają przez polskie media, nie starają się skupić uwagi opinii publicznej. Aby przypadkiem ktoś nie połączył brutalności ataków NATO z serią zamachów terrorystycznych w Europie Zachodniej w 2015 i 2016 r.,  dokonywanych w rewanżu przez islamistów. Do tego dochodzi także hipokryzja rządów państw Unii Europejskiej, które zamykając granice przed uchodźcami, udają, że nie ponoszą odpowiedzialność za sytuację. Europejska prawica najchętniej natomiast przepędziłaby muzułmanów z powrotem pod grad "naszych" bomb i pocisków.

Oczywiście przyczyny wzrostu konfliktów zbrojnych i towarzyszącej temu wzrostowi liczby uchodźców, są wielorakie. Zdesperowani ludzie szturmują granice nie tylko z powodu lecących z nieba - amerykańskich, brytyjskich, tureckich czy rosyjskich - bomb, ale także z powodu dezorganizacji, krachu gospodarczego i głodu. Trwająca wojna w Syrii ma negatywne skutki ekonomiczne dla sąsiednich krajów i całego regionu. Na przykład Bank Światowy oszacował, że kryzys syryjski powodował spadek PKB Libanu o 2,85% w ciągu 2014 r. Wzrost bezrobocia i wzrost deficytu budżetowego "kosztował" ten kraj łącznie w latach 2012-2014 ok. 7,5 mld USD.

Nie masz uprawnień, aby dodawać komentarze. Musisz się zarejestrować

Translate page

Belarusian Bulgarian Chinese (Simplified) Croatian Czech Danish Dutch English Estonian Finnish French German Greek Hungarian Icelandic Italian Japanese Korean Latvian Lithuanian Norwegian Portuguese Romanian Russian Serbian Spanish Swedish Ukrainian